W nocy z 9 na 10 września podczas ataku Rosji na Ukrainę rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną, kilka z nich zostało zestrzelonych. Były to nieuzbrojone w głowice bezzałogowce – wabiki, koszt jednego szacowany jest na ok. 10 tys. dolarów.
Z informacji, które ujawniła „Rzeczpospolita” wynika, że drony nie spowodowały szkód, ale w miejscowości Wyryki w województwie lubelskim rakieta AIM-120 AMRAAM wystrzelona z polskiego myśliwca F-16 w celu strącenia jednej z rosyjskich maszyn uderzyła w dom. Nie doszło do eksplozji i nikt nie odniósł obrażeń, jednak budynek został poważnie uszkodzony.
Czytaj więcej
– Polska nie kłamie, Polacy nie kłamią. Minister Bosacki według swojej najlepszej wiedzy przedsta...
Przemysław Wipler: Rosjanie mogą się z nas śmiać
Od naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej minął ponad tydzień. O ocenę skutków tego zdarzenia w piątek na antenie Radia Plus pytany był poseł Konfederacji Przemysław Wipler. – Tak, to był rosyjski atak czy nawet test, bo nie chodziło o zaatakowanie czegoś, to nie były uzbrojone drony, ale chodziło o zweryfikowanie jak działają polskie systemy obronne, jak działa w Polsce obrona przeciwlotnicza, ale też jak działa komunikacja i jak rezonuje polityka, jak zachowują się nasi sojusznicy – powiedział.
Dopytywany o wnioski polityk odparł, że Rosjanie „pod pewnymi względami mogą się z nas śmiać”. – Rosjanie osiągnęli dramatycznie duże cele wysyłając 19 dronów nieuzbrojonych ze sklejki, bardzo tanich jak na tego rodzaju obiekty – dodał. Wipler zaznaczył, że posłowie Konfederacji w ubiegły czwartek otrzymali informację, że to polska rakieta, a nie rosyjski dron uderzyła w dom w Wyrykach, ale postanowili jej nie upubliczniać w obawie, że był to element wojny informacyjnej.