Sięgnąłem po zupełnie cudowną książkę Ann Patchett zatytułowaną „Commonwealth”. Po polsku ukazała się jako „Dziedzictwo” i to jest, moim zdaniem, nietrafione tłumaczenie. „Commonwealth” odnosi się bowiem do nazwy stanu Virginia, który formalnie nie jest stanem, lecz właśnie commonwealthem. Chodzi więc o to, co wspólne, o wspólnotę, a ten sens w polskim tytule całkowicie się gubi.
To książka niezwykła, polecana zresztą przez Philippe’a Sandsa, którego twórczość także bardzo cenię. Sands, pochodzący z rodziny wywodzącej się z Żółkwi pod Lwowem, napisał kilka lat temu znakomitą książkę historyczną o narodzinach pojęć ludobójstwa i zbrodni przeciwko ludzkości. To właśnie jego główny obszar zainteresowań. Twórcami tych pojęć byli Hersch Lauterpacht i Rafał Lemkin – polscy prawnicy, którzy studiowali u Juliusza Makarewicza, twórcy kodeksu karnego, obowiązującego w Polsce aż do lat siedemdziesiątych.