Na tym się jednak sprawa nie zakończyła. Rozwiązanie nie usatysfakcjonowało bowiem pokrzywdzonych, którzy domagali się uznania, że kartoteka powstała jedynie ze względu na romskie pochodzenie osób. Jedenaście osób, ośmioro dorosłych i troje nieletnich umieszczonych w rejestrze, wystąpiło do sądu rejonowego, reprezentowani przez prawników z Civil Rights Defenders, z roszczeniami o 30 tys. koron dla każdej. Kanclerz sprawiedliwości odrzuciła jednak dalsze żądania grupy.
Innego zdania był sąd rejonowy. Orzekł mianowicie, że dane pokrzywdzonych wprowadzono do rejestru tylko ze względu na pochodzenie. Żadna z osób, która przedstawiała roszczenia, nie popełniła przestępstwa – stwierdził. Podstawę zadośćuczynienia za naruszanie dóbr osobistych stanowi, według prawa, ocena oparta na wartościach etycznych i społecznych. Ma ono rekompensować uczucie strachu, poniżenia i wstydu osoby poszkodowanej. Taka zasada przyświeca też Trybunałowi Sprawiedliwości UE – podkreślił sąd.
Dyskryminowanie Romów należy rozpatrywać w kontekście historycznym, Tę grupę etniczną narażano bowiem na rejestrowanie przez całe poprzednie stulecie – komentował sąd. W latach 30., w czasie drugiej wojny światowej katalogowanie argumentowano potrzebami eugeniki, z jednoczesnym tłumaczeniem, że kontrola jest niezbędna ze względu na wędrowny styl życia i charakter diaspor Romów.
Policja w Malmö w 1936 r. prowadziła wykaz 1500 Romów. Kryterium stanowiła praca i prześledzono w nim całą genealogię rodzin. Podobna metodyka pojawiała się w nazistowskich Niemczech i innych krajach europejskich.W tych czasach dominowały teorie o związku między etnicznością i inklinacjami do przestępczości.
Sąd ocenił, że rejestr wywołał uczucie silnego strachu wśród Romów, naruszając ich zaufanie do policji i władz. Wielu z nich odwoływało się do rejestrów w Niemczech lat 30. i co z tego faktu wynikło. To poważny atak na dobra osobiste grupy – uznał sąd. Dlatego skazał państwo na dodatkowe zadośćuczynienie dla Romów. Państwo odwołało się od wyroku, lecz sąd apelacyjny podtrzymał jego zasadność.
W policyjnym rejestrze znalazła się również szwedzka europarlamentarzystka z ramienia Inicjatywy Feministycznej Soraya Post, której matka jest pochodzenia romskiego. Do wykazu trafiły też dzieci i wnuki europosłanki. W jej opinii wyrok stanowi pierwszy etap do rekoncyliacji. Sąd bowiem „dostrzegł, że państwo szwedzkie i władze policji są przesycone antycyganizmem".