Fotodarady: samorządy zarabiają miliony

SLD chce ograniczyć gminom zarabianie. Wójtowie: Musimy dbać o bezpieczeństwo mieszkańców

Publikacja: 06.09.2010 04:24

Wśród samorządowców i mieszkańców zdania są podzielone: czy straż miejska (na zdjęciu w Szczecinie)

Wśród samorządowców i mieszkańców zdania są podzielone: czy straż miejska (na zdjęciu w Szczecinie) powinna łapać kierowców, czy raczej pilnować porządku w gminie

Foto: Forum

Ustawianie słupów z fotoradarami tylko po uzgodnieniu z głównym inspektorem transportu drogowego, przeznaczanie środków z mandatów tylko na poprawę bezpieczeństwa, zakaz stawiania atrap i możliwość rejestrowania wykroczeń na drogach krajowych wyłącznie w terenie zabudowanym – takie poprawki do [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=503D18214CDAA2DF3981758BD3E70007?id=178080]ustawy o ruchu drogowym[/link] przegłosowali w ubiegłym tygodniu posłowie z Sejmowej Komisji Infrastruktury. Wydłużono też z 30 do 90 dni czas, w którym – od zarejestrowania wykroczenia – straż może nałożyć grzywnę.

Zmiany forsuje SLD, które uważa, że samorządy zrobiły z fotoradarów maszynki do zarabiania pieniędzy. – Wpływy z mandatów powinny być przeznaczane na poprawę bezpieczeństwa – uważa Marek Wikiński, poseł SLD.

– Chcemy zastrzec, by gminy nie mogły stawiać fotoradarów na drogach krajowych – dodaje poseł Lewicy Wiesław Szczepański, wiceszef Komisji Infrastruktury. – Taka poprawka jest przygotowana, analizują ją prawnicy.

Sojusz domaga się też, by NIK sprawdziła zasady współpracy gmin z firmami, które obsługują fotoradary. Te, które nie mają własnych urządzeń, płacą za obróbkę dokumentacji i wystawianie mandatów.

[srodtytul]Wójt: to nagonka[/srodtytul]

Leszek Kuliński, wójt Kobylnicy (Pomorskie), uważa, że to nagonka na samorządy, których straże korzystają z fotorejestratorów. – Policja, kontrolując odcinki dróg z ograniczeniem do 50 km/h, ustawia swoje radary na prędkość 95 km/h, bo się nie wyrabia z obróbką zdjęć, a nam się zazdrości efektywności i wytyka, że łupimy i gnębimy kierowców – oburza się. – Tymczasem samorządy muszą dbać o bezpieczeństwo mieszkańców, tym bardziej że państwo sobie z tym nie radzi.

Kobylnica ma cztery fotoradary. Na mandatach, które zostaną na ich podstawie wystawione, planuje w tym roku zarobić 7 mln zł.

Wójt w większości popiera planowane w Sejmie zmiany w ustawach regulujących kontrole radarowe wykonywane przez straże municypalne. Zaznacza jednak, że niektóre propozycje, np. wyłączenie straży gminnych i miejskich z kontroli na drogach krajowych, idą za daleko. – To niekonstytucyjne, bo to jest nierówne traktowanie podmiotów – twierdzi Kuliński.

I pyta: – W 2000 r. nakazano nam płacenie za światło na drogach krajowych. Ale czy ktoś dał na to pieniądze? Na obwodnicy Słupska będzie 200 lamp, czyli szósta część wszystkich, jakie mam w gminie. I z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych dostaję pismo, żebym płacił za oświetlenie. A jaki ma to związek z obowiązkiem gminy zaspokojenia interesów mieszkańców Kobylnicy? Przecież to jest tranzyt. Więc jedną ręką się gminom dodaje obowiązków, a drugą zamyka drogę do źródeł finansowania.

[srodtytul]Wojewodowie w akcji[/srodtytul]

Nowych przepisów jeszcze nie ma, ale Leszek Kuliński twierdzi, że państwo już nieoficjalnie „przykręca radarową śrubę”. – Wojewoda ograniczył nam dostęp do bloczków mandatowych – twierdzi. Według niego straże gminne w całym województwie dostaną jedynie 2 tys. bloczków na cały rok.

– Tylko nam taka liczba blankietów wystarczyłaby ledwie na trzy miesiące – mówi wójt Kobylnicy. – To bardzo sprytne, bo my już mamy ileś zarejestrowanych wykroczeń i jeśli się nie wyrobimy w ciągu miesiąca, bo z braku bloczków mandatowych nie będziemy mogli karać, wpływy automatycznie przejdą na rzecz Skarbu Państwa (straż gminna może nałożyć grzywnę jedynie w ciągu 30 dni od ujawniania wykroczenia – red.).

Na Śląsku, gdzie fotoradarów używa 21 spośród 52 straży gminnych, wojewoda zarządził w lipcu kontrole w Pszczynie i Czerwionce-Leszczynach. Tam gminy współpracują z prywatnymi firmami, które obsługują fotorejestratory. Powód kontroli? Podejrzenie nieprawidłowości przy przekazywaniu danych osobowych i sporządzaniu dokumentacji w trakcie czynności procesowych w postępowaniach o wykroczenia. Kontrole będą przeprowadzone we wrześniu i w październiku.

Wojewoda śląski złożył także w Regionalnej Izbie Obrachunkowej wniosek o kontrole w trzech kolejnych strażach. A w poniedziałek służby wojewody zaczną badać sprawę fotoradarów w Świętochłowicach.

Urząd doniósł też do prokuratury na Mykanów. – Ujawniono nieprawidłowości, w tym nadmierne przedłużanie terminu wystawiania mandatów karnych (powyżej 30 dni od ujawnienia wykroczenia – red.), stosowanie grzywien powyżej tzw. taryfikatora, nieprawidłowe prowadzenie dokumentacji przez strażników oraz dokumentacji statystycznej straży – tłumaczy podinsp. Andrzej Jaworski, kierownik Oddziału Bezpieczeństwa Publicznego Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Na razie górą są jednak samorządy. W straży miejskiej w Jaworznie, którą skontrolowano w tym roku, uchybień nie znaleziono. Prokuratura Okręgowa w Częstochowie umorzyła też sprawę w Mykanowie.

[srodtytul]Drogi, chodniki, boiska[/srodtytul]

Władze gmin przekonują, że dzięki radarom poprawiają bezpieczeństwo mieszkańców. W Kęsowie koło Tucholi gmina planuje w tym roku 3,5 mln zł wpływu z fotoradarów. Przez jej teren przebiega droga wojewódzka nr 240. Wójt Radosław Januszewski podkreśla, że pieniądze z mandatów przeznaczane są głównie na remonty i budowę dróg. Wylicza, że w ostatnim roku m.in. z tych wpływów powstało 11 km nowych nawierzchni.

– W tym roku te pieniądze dokładamy do remontów dróg powiatowych w czterech miejscowościach – wylicza. – A np. w 2007 i 2008 r. dołożyliśmy 200 tys. zł do remontu drogi wojewódzkiej, przy której wykonaliśmy kanalizację deszczową.

Za mandaty w Kęsowie powstają nie tylko drogi. W poprzednich latach w zbudowano tu nowe boisko. Gmina dołożyła połowę do 300 tys. zł. – Właśnie z mandatów – przyznaje Januszewski. – Ale fotoradar przede wszystkim zapewnia bezpieczeństwo. Od siedmiu lat na tej drodze wojewódzkiej nikt nie zginął. Umieszczenie fotoradaru zawsze uzgadniamy z powiatowym komendantem policji.

Kęsowo korzysta z usług prywatnej firmy. Ale kupuje własny fotoradar.

Własne urządzenie od 2007 r. ma Kamienica Polska pod Częstochową. Miejscowa straż podkreśla, że kierowcy zaczęli jeździć wolniej. – Od chwili pomiaru prędkości na terenie gminy średnia przekraczana prędkość w miejscu ograniczenia do 70 km/h spadła ze 110 km/h w 2007 r. do 94 km/h w 2010 r. – mówi komendant straży gminnej Arkadiusz Bielas.

W Kobylnicy straż miejska wspiera policję. Policjanci, którzy mają limity paliwa, często jeżdżą na interwencje samochodami straży. Wójt Kuliński przyznaje, że gdy zaczynali z radarami, myślał głównie o przychodach z mandatów. Dziś widzi, że pożytków jest więcej.

– Za pieniądze z mandatów budujemy chodniki, przejścia dla pieszych, poprawiamy oznakowanie – wylicza. – Prowadzimy szkolenia i pogadanki w szkołach o bezpieczeństwie na drogach, narkotykach, przemocy w rodzinie. I nieprawdą jest, że nasi strażnicy zajmują się tylko radarami. Na 15 strażników robi to dwóch.

Kuliński podkreśla, że wszystkie cztery fotorejestratory stoją w miejscach niebezpiecznych. – W Kruszynie tir trzy razy wjeżdżał ludziom w dom, w Kwakowie na skrzyżowaniu wciąż dochodziło do śmiertelnych wypadków. A dziś możemy na podstawie statystyk wykazać, że fotoradary ewidentnie wpłynęły na poprawę bezpieczeństwa – mówi. – W Redzikowie, gdzie od lat jest najwięcej rejestrowanych wykroczeń drogowych, pięć lat temu średnia prędkość sięgała 95 km/h. Teraz 62.

Na fotoradarze zarabia także podczęstochowski Mykanów, ponad 14-tys. gmina leżąca na trasie z Katowic do Warszawy. W ciągu dziewięciu miesięcy ubiegłego roku zyskała z mandatów 2,7 mln zł.

Władze wynajęły firmę, która obsługiwała fotoradar. W ciągu 13 sześciogodzinnych sesji wystawiono ponad 9 tys. mandatów. – Zrezygnowaliśmy z firmy, od tego roku robimy to sami. Prace wykonuje straż miejska – tłumaczy wójt Krzysztof Smela. – Nasz radar stoi w najniebezpieczniejszym punkcie. Tędy jeżdżą nasze dzieci do szkół.

Budżet gminy to 40 mln zł, na inwestycje i remonty może zostać wydana jedna czwarta tej kwoty. Do niej wliczane są pieniądze otrzymane od ukaranych kierowców.

– Wszystko przeznaczyliśmy na poprawę bezpieczeństwa dróg – zapewnia Smela. Wyremontowano trzy drogi powiatowe (dziewięć z 64 km, które biegną przez gminę) wraz z chodnikami.

W tym roku wpływy z mandatów mają osiągnąć 3 mln zł. Zysk pójdzie na przebudowę mostu na rzece Kocince i drogi w Radostkowie. Co będzie, gdy posłowie przeforsują zakazanie gminom kontroli fotoradarami? Smela: – Obetnę do minimum inwestycje. I zaczniemy się cofać w rozwoju.

[srodtytul]Mieszkańcy za, kierowcy przeciw[/srodtytul]

Fotoradary stawiane przez gminy są solą w oku kierowców. Zwłaszcza tych, którzy muszą zapłacić za „fotografię”. – Pojeździjcie sobie codziennie do Ustki – pisze jeden z internautów na portalu Gp24. pl. – Potrafią stać w jednej wiosce po dwóch stronach. Z jednej trzepie radar i misiaczki, a z drugiej władza z Ustki na suszareczkę.

Mieszkańcy gmin zwykle wspierają władze. Wiedzą, gdzie stoją urządzenia, i rzadziej płacą. Widzą za to, jak za pieniądze „turystów” powstają nowe chodniki i drogi.

Tak samo podzieleni w opiniach są sami samorządowcy. – Kiedyś zgłosiła się do nas firma, która zaoferowała wynajem urządzenia, ale odmówiliśmy – wspomina Dorota Lew-Pilarska, burmistrz Czempinia (Wielkopolska). – Nie ma u nas straży miejskiej. Musielibyśmy ją powołać. A to rodzi koszty.

Maciej Kobyliński, prezydent sąsiadującego z rekordzistką Kobylnicą około 100-tys. Słupska, dwa lata temu zrezygnował z tego typu dochodów.

– Straż miejska proponowała, żeby zakupić radary, ale prezydent wyraźnie wtedy powiedział, że nie zamierza łupić kierowców – mówi Mariusz Smoliński, rzecznik Urzędu Miejskiego w Słupsku. – I do dziś uważa, że od karania kierowców za przekraczanie prędkości jest policja drogowa, a strażnicy miejscy mają się zajmować tym, czego oczekują od nich mieszkańcy, czyli pilnowaniem ładu i porządku komunalnego.

Podobnie uważa Bernard Rybak, wicewójt gminy Słupsk, która jeszcze do ubiegłego roku miała wspólną straż gminną z Kobylnicą. Kwestia radarów była jednym z powodów, dla których gmina postanowiła się usamodzielnić i utworzyła własną straż.

– Radni zauważyli, że skupianie się na działalności radarowej osłabiło efekty pracy straży gminnej w innych dziedzinach, stąd taka decyzja – mówi Rybak. – My uważamy, że łapanie kierowców na radar nie powinno być priorytetem.

W gminie Słupsk są dwa fotoradary. – Postawiliśmy je jednak z ewidentnej potrzeby zapewnienia bezpieczeństwa – podkreśla Rybak, wskazując, że oba radary stoją niedaleko szkół. – Jeden, w Redzikowie, na krajowej „szóstce”, czyli ruchliwej trasie Szczecin – Gdańsk, drugi zaś na trasie ze Słupska do Ustki, przy skrzyżowaniu, które słynie z wypadków.

Wójt Kobylnicy: – To nie ja stanowię prawo. I jeśli ktoś ustalił, że na jakimś odcinku drogi jest ograniczenie prędkości, to trzeba je respektować. Wiem, że kierowcy się często skarżą, iż jest za dużo ograniczeń, nawet na odcinkach bezpiecznych. Dlaczego państwowe służby drogowe nie podniosą w takich miejscach limitu prędkości?

[ramka][srodtytul]Opinia[/srodtytul]

[b]Włodzimierz Zientarski[/b] | [i]dziennikarz motoryzacyjny[/i]

Generalnie jestem przeciwny nasilaniu karania. Fotoradarom również byłem przeciwny, ale zauważyłem, że jeśli stoją w miejscach naprawdę niebezpiecznych, to kierowcy tam zwalniają. Choć oczywiście nie zapobiega to późniejszej szaleńczej jeździe. Uważam, że gminy nie powinny stawiać fotoradarów bez konsultacji z policją i zarządem drogi, bo to oni najlepiej wiedzą, gdzie jest niebezpiecznie i gdzie takie urządzenie należałoby postawić.Innym problemem jest to, co gminy robią z pieniędzmi zarobionymi na wykroczeniach.Ja uważam, że wpływy z mandatów powinny zasilać budżet państwa. Bo w innym wypadku jest zagrożenie, że będzie to szło w kierunku sprzecznym z rozsądkiem.

[i]—łuz[/i] [/ramka]

Ustawianie słupów z fotoradarami tylko po uzgodnieniu z głównym inspektorem transportu drogowego, przeznaczanie środków z mandatów tylko na poprawę bezpieczeństwa, zakaz stawiania atrap i możliwość rejestrowania wykroczeń na drogach krajowych wyłącznie w terenie zabudowanym – takie poprawki do [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=503D18214CDAA2DF3981758BD3E70007?id=178080]ustawy o ruchu drogowym[/link] przegłosowali w ubiegłym tygodniu posłowie z Sejmowej Komisji Infrastruktury. Wydłużono też z 30 do 90 dni czas, w którym – od zarejestrowania wykroczenia – straż może nałożyć grzywnę.

Pozostało 95% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara