Czy wolno sugerować i oceniać wyroki sądowe, wydawane przecież w imieniu Rzeczypospolitej? Jedni powiadają: wara od decyzji niezawisłych sądów, drudzy uważają, że każda władza podlega krytyce i nie zgadzają się na żadne wyjątki. Ta wymiana zdań rzadko podbudowana jest ustawą, czasem konstytucją.
Ustawa zasadnicza krytyką poczynań sądu wyraźnie się nie zajmuje, czyni to natomiast prawo prasowe z roku stanu wojennego (1984). W jego art. 13 czytamy: “Nie wolno wypowiadać w prasie opinii co do rozstrzygnięcia w postępowaniu sądowym przed wydaniem orzeczenia w pierwszej instancji”. Na straży tego przepisu stoi kara grzywny. Słowem, decyzje sądowe wolne są od wszelkich ocen i sugestii do chwili wydania wyroku pierwszej instancji. Dlaczego? Znawcy prawa prasowego uważają, że takie wypowiedzi stanowiłyby formę nacisku na sąd, a gdy wina budzi wątpliwości, naruszałyby jeszcze konstytucyjną zasadę domniemania niewinności.Przypomina się też, że od z górą 500 lat polska tradycja prawna w ręce niezawisłego sądu oddaje wymiar sprawiedliwości.
Jedyna droga krytyki
Rygorystyczni rzecznicy państwa prawa idą słusznie dalej. Uważają krytykę wyroku przez władzę za niedopuszczalną, nawet już po zakończeniu procesu w pierwszej instancji. Władza administracyjna – powiadają – ma tylko jeden sposób zakwestionowania niemiłej decyzji sądowej. Jest nim apelacja czy kasacja. Innej drogi krytyki nie ma. Pogląd ten wspiera konstytucyjny podział władz na ustawodawczą, wykonawczą i sądową. Nie wypada przekraczać granicy tego podziału w państwie, którego ustrój opiera się na równowadze trzech władz. To jest wyraźna dwoistość.
Obywatele, prasa, organizacje obrony praw człowieka są więc, jak widać, w lepszym położeniu. Czy jednak słusznie ich prawo do krytyki jest ograniczone zacytowanym art. 13 prawa prasowego? Można przytoczyć liczne i udane przykłady wkroczenia prasy w niezakończony jeszcze proces karny. Przypomnę tylko oskarżenie wieloletniej i zasłużonej lekarki warszawskiego pogotowia, postawionej przed sądem pod absurdalnym zarzutem kradzieży na niekorzyść pacjenta kryminalisty. To przewrotne pomówienie zostało obalone przez głosy prasy jeszcze w czasie procesu dr Markowskiej-Witkowskiej.