I dodaje, że kiedy tworzono powiaty, miały zabezpieczać wszelką dostępność do usług publicznych, w tym do sądu i prokuratury. Przypomina też, że [b]to właśnie samorządy zadbały o infrastrukturę dla sądów i prokuratur, a teraz mają one zniknąć.[/b]
– Organy wymiaru sprawiedliwości, patrząc historycznie, były czynnikiem miastotwórczym – wyjaśnia powód niezadowolenia z ministerialnych pomysłów prezes Kotowski.
„Bezpośrednim skutkiem wejścia w życie tych pomysłów będzie pogorszenie dostępu do usług publicznych, zwiększenie kosztów dochodzenia swoich praw oraz wydłużenie czasu postępowań" – piszą powiaty do ministra.
Powód? Transport jest coraz droższy, a do dalej położonego sądu trzeba się będzie przecież dostać. Negatywnie może się to odbić także na budżecie sądownictwa – świadkowie mogą częściej unikać sądów. Faktem jest, że MS od dawna pracuje nad reorganizacją mapy sądownictwa. Od kilkunastu miesięcy badane jest obciążenie sądów i monitorowana ich praca.
– Powoli zaczynamy restrukturyzować – przyznaje w rozmowie z „Rz" Jacek Czaja, wiceminister sprawiedliwości. Twierdzi, że przez wiele lat mnożono sądy, nie zważając na to, że wymierzanie sprawiedliwości obciąża głównie te duże.
W lipcu tego roku z mapy administracyjnej sądownictwa zniknęło ponad 100 wydziałów grodzkich. Kolejne są przygotowywane do likwidacji. Sprawy, które prowadziły, trafią teraz do wydziałów cywilnych lub karnych.