To dość zgodna opinia prawników zajmujących się sprawami karnymi.
Dopiero co rozpoczęło się śledztwo prokuratorskie w sprawie Marcina P., szefa Amber Gold, a już na trafiło na przeszkodę: mimo że prokuratura zwróciła się do kilku ośrodków zajmujących się ekspertyzami w takich sprawach, uzyskała tylko jedną ofertę, ale wykonawca zażyczył sobie ponad 2 mln zł. Prokuratura – jak zapowiedział Andrzej Seremet – będzie szukać kolejnych, tańszych, ale to może zająć kilka tygodni.
Cena długiego postępowania
Pojawić się zatem może kwestia odszkodowania dla podsądnego. Przypomnijmy, jak miesiąc temu Trybunał w Strasburgu wytknął Polsce stosowanie zbyt długiego (prawda, że ponadczteroletniego) aresztu tymczasowego wobec lobbysty Marka D., oskarżonego m.in. o wręczenie łapówek. Mimo że w czerwcu tego roku został on skazany na 3,5 roku więzienia oraz 450 tys. zł grzywny. Wprawdzie zasądzane w ETPC kwoty nie są astronomiczne (Marek D. dostał 8,8 tys. euro), ale nie tylko o pieniądze przecież chodzi. Oskarżony nie powinien być obciążany skutkami niewydolności wymiaru sprawiedliwości.
Nie jest na szczęście tak, jak piszą niektóre media, że bez opinii biegłego (tutaj w sprawie przepływów finansowych) prokuratura nie może podjąć dalszych kroków. Marcin P. z tego powodu, że nie ma opinii, nie musi też siedzieć w areszcie.
Dwutorowe śledztwo
– Opinia biegłych to jedna rzecz, a areszt to druga – wskazuje adwokat Roman Nowosielski. – Prokuratura może i powinna przeprowadzać niezależnie od prac biegłych także inne dowody, zwłaszcza te, na które oskarżony mógłby wpływać. Po ich przeprowadzeniu można oskarżonego zwolnić z aresztu, nie oglądając się na ekspertyzę. Trzeba tylko dopilnować, aby nie uciekł.