Piątek 26 października był dla pracowników sądów i prokuratur dniem protestu generalnego. Sprawa jest poważna, bo ta w sumie ponad 35-tys. rzesza pracowników odpowiada za obsługę wszystkich sądów i prokuratur w kraju. Chodzi m.in. o stanowiska administracyjne, sekretarzy sądowych, analityków kryminalnych i asystentów.
– To najniżej uposażony korpus urzędników – twierdzi prokurator Jacek Skała ze Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury. I podaje, że spora część urzędników zarabia miesięcznie ok. 1600 zł brutto. Wykwalifikowany pracownik sądu (ukończone studia magisterskie, studia podyplomowe – dwa fakultety, kursy, z dobrą znajomością języka angielskiego) po 12 latach pracy w sądzie zarabia 1800 zł.
Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości, monitoruje akcje protestacyjne. Pomysłów na rozwiązanie tej sytuacji jednak na razie brakuje.
28 tys. pracowników sądownictwa zatrudnionych jest dziś na etatach
– Bez protestujących teraz urzędników sprawna praca prokuratorów i sędziów nie byłaby możliwa, a to oznaczałoby paraliż wymiaru sprawiedliwości – uważa Związek Zawodowy Prokuratorów i Pracowników Prokuratury.