Od trzech lat trwa postępowanie dyscyplinarne przeciwko mecenasowi Karolowi Rutkowskiemu, adwokatowi ze stolicy. Sprawa, jakich wiele, ale kilka okoliczności czyni ją wyjątkową. Wątpliwości mają nie tylko sędziowie dyscyplinarni, ale także Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
– Ta sprawa dowodzi, że sądy dyscyplinarne adwokatury należy uzdrowić albo zlikwidować – opowiada jeden z warszawskich adwokatów związany z tym sądownictwem.
Zawiadomienie przeciwko mec. Rutkowskiemu złożył krakowski adwokat Janusz Długopolski, jego przeciwnik procesowy w sprawach gospodarczych przed krakowskimi sądami w głośnej i wielokrotnie opisywanej przez „Rz" tzw. aferze Kraków Business Park. Mecenas Rutkowski przez kilka lat bronił (kilka miesięcy temu zrezygnował z tej sprawy) poszkodowanych udziałowców spółki. Mecenas Długopolski zarzucił mu, że złożył nieprawdziwe i godzące w dobre imię adwokatury cztery wnioski o wyłączenie krakowskich sędziów. Miał ich tym obrazić i wydłużać postępowanie. Wszystkie wnioski mec. Rutkowskiego, jako bezzasadne, odrzucił sąd. Ten twierdził, że robił to, co do niego jako adwokata należy.
Rzecz bez precedensu
Rzecznik dyscyplinarny Naczelnej Rady Adwokackiej (NRA) podzielił zarzuty mec. Długopolskiego. Wszelkie wnioski dowodowe składane przez mec. Rutkowskiego odrzucił. W sprawę zaangażowała się Helsińska Fundacja Praw Człowieka, uznając, że zarzuty są bezpodstawne także w świetle rozstrzygnięć przed Trybunałem w Strasburgu.
W lipcu ubiegłego roku Sąd Dyscyplinarny Izby Adwokackiej w Warszawie umorzył postępowanie przeciwko mec. Rutkowskiemu z powodu braku znamion czynu zabronionego. W uzasadnieniu wskazał, że konstrukcja zarzutów uniemożliwiała obronę. Aby ustalić, czy mecenas dopuścił się deliktu, należałoby m.in. przeanalizować wszystkie sprawy gospodarcze prowadzone w krakowskich sądach. Sąd wskazał też, że żaden z sędziów krakowskich nie poczuł się obrażony, ponieważ nie złożył zawiadomienia.