Postępowanie dyscyplinarne: ślepa Temida w adwokaturze

Choć postępowanie dyscyplinarne powinno być wzorcem rzetelności, rzeczywistość daleka jest od ideału. Świadczą o tym kłopoty adwokata z Warszawy

Aktualizacja: 06.04.2013 16:30 Publikacja: 06.04.2013 09:33

Każdy ma prawo do rzetelnego postępowania, w szczególności prawa do obrony oraz rozpoznania sprawy p

Każdy ma prawo do rzetelnego postępowania, w szczególności prawa do obrony oraz rozpoznania sprawy przez niezawisły sąd

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz Rafał Guz

Od trzech lat trwa postępowanie dyscyplinarne przeciwko mecenasowi Karolowi Rutkowskiemu, adwokatowi ze stolicy. Sprawa, jakich wiele, ale kilka okoliczności czyni ją wyjątkową. Wątpliwości mają nie tylko sędziowie dyscyplinarni, ale także Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

– Ta sprawa dowodzi, że sądy dyscyplinarne adwokatury należy uzdrowić albo zlikwidować – opowiada jeden z warszawskich adwokatów związany z tym sądownictwem.

Zawiadomienie przeciwko mec. Rutkowskiemu złożył krakowski adwokat Janusz Długopolski, jego przeciwnik procesowy  w sprawach gospodarczych przed krakowskimi sądami w głośnej i wielokrotnie opisywanej przez „Rz" tzw. aferze Kraków Business Park. Mecenas Rutkowski przez kilka lat bronił (kilka miesięcy temu zrezygnował z tej sprawy) poszkodowanych udziałowców spółki. Mecenas Długopolski zarzucił mu, że  złożył nieprawdziwe i godzące w dobre imię adwokatury cztery wnioski o wyłączenie krakowskich sędziów. Miał ich tym obrazić i wydłużać postępowanie. Wszystkie wnioski  mec. Rutkowskiego, jako bezzasadne, odrzucił sąd. Ten twierdził, że robił to, co do niego jako adwokata należy.

Rzecz bez precedensu

Rzecznik dyscyplinarny Naczelnej Rady Adwokackiej (NRA) podzielił zarzuty mec. Długopolskiego. Wszelkie wnioski dowodowe składane przez  mec. Rutkowskiego odrzucił. W sprawę zaangażowała się Helsińska Fundacja Praw Człowieka, uznając, że zarzuty są bezpodstawne także w świetle rozstrzygnięć przed Trybunałem w Strasburgu.

W lipcu ubiegłego roku Sąd Dyscyplinarny Izby Adwokackiej w Warszawie umorzył postępowanie przeciwko mec. Rutkowskiemu z powodu braku znamion czynu zabronionego. W uzasadnieniu  wskazał, że konstrukcja zarzutów uniemożliwiała obronę. Aby ustalić, czy mecenas dopuścił się deliktu, należałoby m.in. przeanalizować wszystkie sprawy gospodarcze prowadzone w krakowskich sądach. Sąd wskazał też, że żaden z sędziów krakowskich nie poczuł się obrażony, ponieważ nie złożył zawiadomienia.

Sprawa się jednak nie zakończyła. Rzecznik dyscyplinarny NRA złożył zażalenie na umorzenie. W grudniu rozpatrywał je Wyższy Sąd Dyscyplinarny pod przewodnictwem jego prezesa, adwokata Jacka Ziobrowskiego.

W sądzie zjawił się sam mec. Długopolski i złożył wniosek o przekazanie sprawy do Sądu Dyscyplinarnego w Kielcach. Wygłosił także mowę końcową poprzedzającą wydanie orzeczenia. Wywołało to konsternację, a obecny na sali prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Piotr Kubaszewski, koordynator programu „Standardy rzetelnego procesu w postępowaniach dyscyplinarnych", uznał, że doszło do „nieprawidłowości". W piśmie do prezesa Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Kubaszewski wskazał, że w świetle ustawy – Prawo o adwokaturze oraz kodeksu postępowania karnego zawiadamiający, czyli mec. Janusz Długopolski, nie jest stroną postępowania dyscyplinarnego, nie przysługuje mu więc status pokrzywdzonego i nie ma prawa składać wniosków dowodowych ani wyjaśnień.

Każdy ma prawo do rzetelnego procesu, w tym do rozpoznania sprawy przez niezawisły sąd

Wyższy Sąd Dyscyplinarny przyjął jednak wniosek mec. Długopolskiego o przekazaniu sprawy do sądu w Kielcach i uchylił postanowienie o umorzeniu. Jak stwierdził, „dotychczasowe wyniki postępowania oraz zakres materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie nie pozwalają na dokonanie pełnej oceny stawianych zarzutów". WSD był zdania, że aby przesądzić o winie czy niewinności mec. Rutkowskiego, muszą zostać przeanalizowane akta spraw z Krakowa.

Adwokaci twierdzą, że oprócz wyjątkowego traktowania w postępowaniu przed Wyższym Sądem Dyscyplinarnym mec. Długopolskiego bez precedensu jest także kierowanie sprawy dyscyplinarnej poza Izbę, która sprawę rozstrzygała. Zasady są takie, że sprawa wraca do sądu, który już rozstrzygał, z uwagami i zaleceniami.

Pomysł, by w trybie art. 92 ustawy o adwokaturze przekazać sprawę do innego sądu dyscyplinarnego tylko dlatego, że Wyższemu Sądowi Dyscyplinarnemu nie podobają się rozstrzygnięcia Izby warszawskiej, jest bezprecedensowy. Podobnie jak uznanie osoby zawiadamiającej, w tym przypadku mec. Długopolskiego, za osobę pokrzywdzoną, którą niewątpliwie nie jest – mówi mec. Radosław Baszuk, jeden z sędziów sądu dyscyplinarnego warszawskiej Izby (nie rozstrzygał o umorzeniu sprawy mec. Rutkowskiego).

Odwołany były rzecznik

Mecenas Janusz Długopolski, któremu tak bardzo na sercu leży dobro adwokatury, w listopadzie 2009 r. został, w burzliwych okolicznościach, odwołany ze stanowiska rzecznika dyscyplinarnego NRA (pełnił tę funkcję od grudnia 2007 r. do listopada 2009 r.).

– Stało się to w związku z rozbieżnością zdań na temat interpretacji przepisów dotyczących postępowania dyscyplinarnego w znowelizowanej ustawie–Prawo o adwokaturze – tłumaczy Joanna Sędek, rzeczniczka NRA.

Z ustaleń „Rz" wynika jednak coś zupełnie innego. Mecenasa Długopolskiego NRA odwołała, bo wbrew zasadom i opinii prezydium NRA jako członek tego prezydium złożył w jednej ze spraw kompromitującą kasację do Sądu Najwyższego.

Chodziło o sprawę krakowskiego adwokata, który zasiadał w zarządzie spółki prawa handlowego, co jest sprzeczne z zasadami obowiązującymi adwokatów. Jego winę uznał sąd dyscyplinarny izby adwokackiej w Krakowie. Orzeczenie to utrzymał w mocy Wyższy Sąd Dyscyplinarny rozpoznający sprawę jako instancja odwoławcza. Wydawało się, że sprawa jest zamknięta, mec.  Długopolski złożył jednak od tego orzeczenia kasację na korzyść... obwinionego adwokata, domagając się jego uniewinnienia – mimo ewidentnego naruszenia przepisów. Uzasadniając swoje stanowisko, kwestionował zasady kodeksu etyki adwokackiej, uznając je za niesłuszne.

Biorąc pod uwagę, że zapisy kodeksu kwestionował ten, kto miał stać na straży ich przestrzegania, było to zachowanie zdumiewające. Rzecznik dyscyplinarny stał się de facto obrońcą obwinionego.

Mecenas Długopolski zobowiązał się cofnąć wniesioną kasację, ale tego nie zrobił. Gdy się okazało, że kasacja podpisana przez niego jest prawnie niedopuszczalna, a do tego jest kalką pism obwinionego adwokata, została odrzucona na etapie wstępnym, a mec. Długopolski odwołany z funkcji rzecznika dyscyplinarnego NRA.

Różne wersje zdarzeń

Poważne zarzuty postawił rok temu mec. Januszowi Długopolskiego także minister transportu. Ze skargi skierowanej do dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Krakowie, do której dotarła „Rz", wynika, że mec. Długopolski przez kilka lat reprezentował nieżyjącą klientkę w sprawie o wywłaszczenie. W efekcie resort wydał decyzję obarczoną wadą prawną. „Postępowanie pełnomocnika miało charakter celowy, nastawiony na wydanie decyzji z wadą, która mogłaby stanowić podstawę do jej późniejszego wyeliminowania". Tak się też stało. Z dokumentów resortu wynika, że mec. Długopolski zakwestionował decyzję ministra, która była dla niego jako pełnomocnika niekorzystna. Powołał się na śmierć klientki. Co się stało ze skargą ministra?

– Odpowiedzieliśmy panu ministrowi i sprawa się na tym etapie zakończyła. Nie podzieliliśmy obiekcji ministra –przyznaje w rozmowie z „Rz" adw. Jan Kuklewicz, dziekan ORA w Krakowie.

Mecenasowi Karolowi Rutkowskiemu mec. Długopolski wytoczył w ciągu ostatnich kilku lat (od czasu kiedy ten zajął się sprawami Kraków Business Park) kilkanaście postępowań dyscyplinarnych, a także kolejnych kilkanaście   cywilnych i karnych, w tym z art. 212 kodeksu karnego, czyli za pomówienie. Dotychczas wszystkie kończyły się albo umorzeniem, albo odmową wszczęcia. Zdaniem mec. Rutkowskiego miały na celu wyłączenie go z prowadzonych spraw i zdyskredytowanie. Mecenas Długopolski wystosował do ministra sprawiedliwości pismo, w którym zarzucił mec. Rutkowskiemu, że jako były prokurator zna się z prowadzącym śledztwo w sprawie KBP prokuratorem z Krakowa. Problem w tym, że kiedy Rutkowski był prokuratorem, krakowski śledczy nie był jeszcze na studiach. Postępowanie dyscyplinarne w tej sprawie umorzono.

– Posłużyłem się sugestią mojego klienta, ja sam takich wniosków nie formułowałem – zapewnia mec. Długopolski.

Krakowski adwokat twierdzi, że Rutkowski składał wnioski, by „ewidentnie torpedować postępowania przed sądami w Krakowie".

– To haniebne zachowanie, które nie przystoi adwokatowi – musi on dbać o wysokie standardy. To plaga wśród adwokatów, z którą trzeba walczyć – tłumaczy mec. Długopolski. Nie zgadza się z zarzutami Fundacji Helsińskiej, że na grudniowej rozprawie przed Wyższym Sądem Dyscyplinarnej traktowano go wyjątkowo. – Uważam, że jestem stroną tego postępowania. Jako adwokat – dodaje.

Zupełnie inaczej przedstawia też kulisy odwołania go z funkcji rzecznika dyscyplinarnego NRA.

– Nie mogłem inaczej postąpić, ten przepis był absurdalny i niezgodny z konstytucją –tłumaczy. Twierdzi, że w sprawie nieżyjącej klientki to urzędnik ministerialny popełnił błąd.

– O tym, że osoba, której   pełnomocnictwo miałem, nie żyje, dowiedziałem się na rozprawie w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Resort był o tym powiadomiony, ale nie zajrzał do akt i jeszcze mnie oskarżył o niecny czyn. To skandal – mówi o zarzutach ministra.

Mikołaj Karpiński, rzecznik ministra transportu, dementuje słowa Długopolskiego. – Informacja o śmierci strony wypłynęła podczas postępowania sądowoadministracyjnego, a więc w sierpniu 2009 r., a minister wydał decyzję blisko dwa lata później. Do dnia wydania tej decyzji pełnomocnik nie przesłał takiej informacji, a sąd w wyroku o tym nie poinformował – wyjaśnia Karpiński i podkreśla, że był to obowiązek adwokata.

Czy to właściwy sąd?

Sąd dyscyplinarny w Kielcach, który będzie rozstrzygał sprawę przeciwko Rutkowskiemu, podlegał mec. Długopolskiemu, kiedy ten był rzecznikiem NRA.

– Ten sąd przeanalizuje akta spraw krakowskich, w których czarno na białym stoi, że mec. Rutkowski dopuścił się rażącego deliktu – wyrokuje mec. Długopolski.

Mec. Karol Rutkowski całą sprawę komentuje jednym zdaniem:

– Tonący brzytwy się chwyta. Ja robię co do mnie należy, bez emocji, w najlepiej pojętym interesie klientów – odpowiada.

Za popełnienie deliktu zawodowego grozi mu od upomnienia do wyrzucenia z zawodu.

– Teoretycznie każdemu można uczynić nawet najbardziej absurdalny zarzut. Można zarzucić adwokatowi, że korzystając ze swoich procesowych uprawnień, wnosił o wyłączenie sędziów od prowadzenia spraw jego klientów –mówi mec. Magdalena Żurawska, obrońca Rutkowskiego w postępowaniu dyscyplinarnym. Każdy ma jednak prawo do rzetelnego postępowania, w szczególności prawa do obrony oraz rozpoznania sprawy przez niezawisły sąd. Te zasady dotyczą postępowań dyscyplinarnych adwokatury, które powinny być wzorcami rzetelności. Wszak adwokatura jest powołana do współdziałania w ochronie praw i wolności obywatelskich.

Od trzech lat trwa postępowanie dyscyplinarne przeciwko mecenasowi Karolowi Rutkowskiemu, adwokatowi ze stolicy. Sprawa, jakich wiele, ale kilka okoliczności czyni ją wyjątkową. Wątpliwości mają nie tylko sędziowie dyscyplinarni, ale także Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

– Ta sprawa dowodzi, że sądy dyscyplinarne adwokatury należy uzdrowić albo zlikwidować – opowiada jeden z warszawskich adwokatów związany z tym sądownictwem.

Pozostało 96% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów