O zbadanie takiego ograniczenia procedury cywilnej wystąpiła do Trybunału Elżbieta Z., sędzia jednego z miast powiatowych na Mazowszu.
Wcześniej Sąd Najwyższy odrzucił jej skargę o wznowienie postępowania wcześniejszej zakończonej sprawy, w której domagała się od Skarbu Państwa naprawienia szkody majątkowej i niemajątkowej. Jako podstawę wznowienia wskazała wyrok Trybunału w innej sprawie, w którym ten uznał za niekonstytucyjny art. 40 § 1 prawa o ustroju sądów powszechnych – pozwalał on sądowi wyższej instancji wytknąć uchybienie niższej instancji z tego powodu, że nie zapewniał sędzi możliwości złożenia zastrzeżeń do wytknięcia.
Tamta sprawa jest tylko dalekim tłem zagadnienia, które we wtorek badał TK. Elżbieta Z. twierdziła, że naruszono jej prawo do sądu, gdyż skład SN, który odrzucił jej wniosek o wznowienie, zasądził od niej 2 tys. zł zwrotu kosztów. Tymczasem skarga jej była prawidłowa, tylko nieszczęśliwie dla niej trafiła do sędziów SN, którzy prezentowali pogląd, że w takiej sytuacji nie ma prawa do wznowienia. A są też sędziowie, którzy uważają inaczej. Gdyby więc mogła się odwołać, to inni sędziowie mogliby ją lepiej potraktować, przynajmniej w kwestii zwrotu kosztów sądowych – przekonywała w TK.
Trybunał nie zgodził się z jej zastrzeżeniami. Podzielił stanowisko przedstawiciela Sejmu i prokuratora, że Sąd Najwyższy ma szczególny status wśród sądów i nie można mnożyć odwołań, gdyż nie byłoby im końca.
– Konstytucyjnie gwarantowane prawo do dwóch instancji sądowych, respektowane także w tzw. postępowaniach wpadkowych, a więc np. w sprawie kosztów sądowych, dotyczy tylko postępowań zwykłych, a wznowienie postępowania do nich nie należy, jest wręcz dla podsądnego swoistym przywilejem – powiedziała w uzasadnieniu Teresa Liszcz, sędzia sprawozdawca.