Jak najbardziej tak. Pandemia zmusiła nas do szukania nietypowych rozwiązań i poniekąd pozwoliła nam je przetestować. Zdalne rozprawy w pandemii bardzo się sprawdziły. Szybko udało się nie tylko wdrożyć nowe systemy informatyczne, lecz także zorganizować całą procedurę z tym związaną. Na niezbędny do tego sprzęt zostały przeznaczone ogromne środki. Nie można tego zaprzepaścić. Nie wyobrażam sobie, żeby ów sprzęt leżał teraz w magazynie i pokrywał się kurzem, nie służył obywatelom. To byłoby marnotrawstwo. Dlatego w przyszłości w naszym sądzie nie odejdziemy od rozpraw zdalnych czy hybrydowych.
Dlaczego jest to takie ważne?
Warszawski WSA, podobnie jak Naczelny Sąd Administracyjny, jest praktycznie sądem dla całego kraju. Wynika to z tego, że ok. 40 proc. wpływu skarg to skargi na rozstrzygnięcia urzędów i organów centralnych, które mają siedzibę w Warszawie. Zgodnie z przepisami właściwy dla takich skarg, z uwagi na miejsce siedziby organu, jest WSA w Warszawie. Adresatami decyzji wydawanych przez organy centralne, czyli potencjalnymi skarżącymi w sprawach sądowo-administracyjnych, są osoby mieszkające w całej Polsce.
Dla nich możliwość zdalnego uczestniczenia w rozprawie to duże ułatwienie.
Dla osoby, która ma sprawę w warszawskim WSA, rozprawa na odległość to oszczędność nie tylko czasu, ale też pieniędzy. Skarżący z odległych zakątków Polski, żeby stawić się osobiście w sądzie, muszą do sądu dojechać, nierzadko zarezerwować nocleg, a to wszystko kosztuje. Są też osoby, które ze względu na podeszły wiek czy choroby nie zawsze mogą sobie pozwolić na trudy dalekiej podróży. Umożliwienie im połączenia się z sądem z miejsca zamieszkania, to bardzo duże ułatwienie. Oczywiście zgodnie z procedurą sądowo-administracyjną stawiennictwo na rozprawie nie jest obowiązkowe. Jednak większość skarżących chce wziąć w niej udział, od razu dowiedzieć się, jaki zapadł wyrok, i wysłuchać, czym kierował się skład orzekający. Dla obywatela czy przedsiębiorcy jego spór z administracją to nierzadko sprawa życia i śmierci. Choć osobiście uważam, że bezpośredni udział skarżącego w rozprawie – jego obecność na sali – ma nieco inny wymiar, to jednak chcemy mu dać tę inną opcję, opcję zdalną.