Po gorącym lipcu, kiedy to prezydent zawetował zmiany w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym, ujawniając różnice poglądów prawicy na kształt reformy, dziś otwarte pozostaje pytanie, czy we wrześniu prezydenckie plany przetną się z planami rządowymi czy też się z nimi rozejdą, nie tylko skutecznie hamując reformę sądownictwa, ale też gruntując polityczne podziały w obozie władzy.
Ujawniona w środę przez prezydenckiego doradcę prof. Michała Królikowskiego wizja reformy sądownictwa jest umiarkowana. Można ją traktować jako balon próbny wypuszczony przez Pałac Prezydencki przed zapowiadanym na koniec września upublicznieniem projektów zmian w SN i KRS. Nie ma w niej radykalizmów, rozszerzenia politycznych wpływów czy gwałtownych posunięć, jakie jeszcze latem proponowało PiS. Mimo że w ustawie o KRS polityczny tryb wyboru przez Sejm może zostać utrzymany, to jednak kandydatury mają zgłaszać wyłącznie prawnicy i obywatele. Dzięki podniesieniu progu głosowania (do 3/5) wpływ na wybory będzie miała też opozycja. Nie ma za to gwałtownego wygaszenia kadencji KRS ani drugiej, politycznej izby, jak to planowano jeszcze w lipcu.