To niesie pewne ryzyko dla tych, którzy liczą, że w wakacje nie muszą zważać na sąd, jego wezwania czy pisma. Podstawowe ryzyko wiąże się z tym, że w Polsce możliwe jest doręczenie pisma sądowego czy prokuratorskiego bez kontaktu z adresatem, w formie awiza.
Niebezpieczne awizo
Chodzi o tzw. zastępcze powiadomienie, polegające na tym, że listonosz zostawia w skrzynce pocztowej awizo, a pismo czeka na poczcie siedem dni. W razie jego nieodebrania operacja zostaje powtórzona, co zajmuje w sumie dwa tygodnie. Wtedy doręczenie uznawane jest za skuteczne, choćby adresat o piśmie nic nie wiedział.
Tak może być np. doręczony wyrok zaoczny, a w efekcie pozwany przegapi krótki, bo siedmiodniowy termin na odwołanie. Tym bardziej że wyjazd wakacyjny, jak wskazuje Małgorzata Kuracka, sędzia cywilny z warszawskiego SO, nie jest w zasadzie podstawą do przywrócenia terminu sądowego.
Dużo więc zależy od innych okoliczności: zachowania się zainteresowanego czy zawiadomienia sądu o swoich problemach, trudnościach.
Podobna zapobiegliwość przydałaby się świadkom.