Pierwszy Prezes SN o sprawie Milewskiego, niezawisłości sędziowskiej i karaniu prowokatora

To jest zasługa wszystkich sił politycznych, poczynając od SLD, przez PiS, aż po Platformę: od lat oplata się sądy i sędziów siatką zależności od ministra sprawiedliwości – powiedział pierwszy prezes Sądu Najwyższego Stanisław Dąbrowski, komentując w radiu sprawę prowokacji wobec sędziego z Gdańska

Aktualizacja: 18.09.2012 18:18 Publikacja: 18.09.2012 11:39

pierwszy prezes Sądu Najwyższego Stanisław Dąbrowski

pierwszy prezes Sądu Najwyższego Stanisław Dąbrowski

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch DM Danuta Matloch

Pierwszy prezes SN był gościem audycji Radia ZET. Odniósł się do słów socjologa, prof. Krasnodębskiego, który w wywiadzie dla portalu stefczyk.info powiedział: "Moje podejrzenie jest takie, że pan Milewski jest dosyć typowym przedstawicielem tego nastawienia, tego rozumienia niezawisłości sędziowskiej. (...) Musimy dojść do wniosku, że to co usłyszeliśmy na tych taśmach to niestety bardziej standard, a nie wyjątek."

– Nie przypuszczam, żeby to stwierdzenie odpowiadało rzeczywistości. Natomiast jeżeli chodzi o sędziów zajmujących funkcyjne stanowiska, to nie miałbym odwagi już tak zaprotestować – powiedział Dąbrowski. - Wielokrotnie zwracałem uwagę na nadmierną atencję sędziów funkcyjnych w odniesieniu do urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości. Źródłem tego jest moim zdaniem nadmierne uprawnienie Ministerstwa Sprawiedliwości w odniesieniu do sądów. Z zastrzeżeniem, że to się nie przekłada na stanowiska sędziów orzekających – mówił pierwszy prezes Sądu Najwyższego.

Zdaniem prezesa SN prawo obywateli do krytykowania wyroków przeniosło się na poziom podważania niezależności sądów.

- Jeżeli wyrok się podoba, to sąd jest niezawisły, a jeżeli się nie podoba, to sąd jest dyspozycyjny. Taka jest natura ludzka, że szuka się na zewnątrz przyczyn przegrania sprawy – dodał Dąbrowski.

Milewskiego nie da się bronić

Gość Radia ZET powiedział, że zachowanie sędziego Milewskiego jest kompromitujące i nie da się go bronić.

- Sędzia powinien cechować się nieskazitelnością charakteru, a ja mam wątpliwości czy sędzia, który nie rozumie istoty niezawisłości sędziowskiej, jest nieskazitelnego charakteru – powiedział Stanisław Dąbrowski w odpowiedzi na pytanie, czy Ryszard Milewski w ogóle może pełnić funkcję sędziego. Dodał jednak, że decyzję w tej sprawie podejmie rzecznik i sąd dyscyplinarny.

Jego zdaniem sprawa sędziego Milewskiego spowodowała i będzie powodować wiele szkody dla wymiaru sprawiedliwości i jego wizerunku.

- Pan prezes w ogóle nie rozumie istoty niezależności sądu i sędziego, która jest koniecznym warunkiem istnienia sądu – powiedział Stanisław Dąbrowski.

Zdaniem prezesa Sądu Najwyższego „sędzia w ogóle nie powinien rozmawiać z rzekomym asystentem pana ministra Arabskiego". - Powinien powiedzieć, że nie jest osobą, która ma jakiekolwiek sprawy do załatwienia z Kancelarią Premiera. Nie jest najlepszą rzeczą, żeby prezesi sądów spotykali się z premierem – ocenił pierwszy prezes SN.

Zdaniem sędziego Dąbrowskiego całkowicie niezrozumiałe jest zachowanie Milewskiego po ujawnieniu nagrania. - To zachowanie ex post, kiedy tłumaczył, że premier jest jego zwierzchnikiem. Jeśli chodzi o remont lub sprawy materialne, to tak, ale tu się wypowiadał na temat wyznaczania posiedzeń i składu sądu. To świadczy, że pan prezes nie rozumie, o co chodzi – argumentował Stanisław Dąbrowski.

Prowokator bez kary

Prezes SN uważa, że autor prowokacji nie powinien ponosić kary, ponieważ tylko taka prowokacja mogła obnażyć karygodne zachowanie prezesa sądu. Stanął w ten sposób w obronie Pawła Mitera, autora prowokacji opublikowanej przez „Gazetę Polską Codziennie".

- Ze społecznego punktu widzenia prowokacja okazała się cenna, niezależnie od osoby tego prowokatora. Podnosi się, że on jest marnym człowiekiem, ale może sobie być. Ja nie bardzo widzę sens i podstawę pociągnięcia go do odpowiedzialności – dodał prezes SN. Ocenił, że fałszerstwa, które są zarzucane Miterowi, nie były szkodliwe społecznie i jako takie nie powinny być karane.

Ostro skrytykował prezesa gdańskiego sądu za złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez Pawła Mitera. Ocenił, że celem prowokacji była kompromitacja sądu, a nie wywarcie na niego wpływu, co Miterowi zarzucał Milewski.  - Pan prezes Milewski za późno skierował to wystąpienie do prokuratury. Powinien to zrobić, kiedy myślał, że rozmawia z asystentem ministra Arabskiego. Bo wtedy chodziło o niedozwolony wpływ na sąd – powiedział Stanisław Dąbrowski.

Ja wydałem opinię negatywną, bo to nie przyniesie żadnych pożytków sądom, bo u nas jest problem z sądami wielkomiejskimi, więc jak się połączy sądy w Mińsku Mazowieckim i Garwolinie, to w żaden sposób to nie ulży sądom warszawskim, a może popsuć to, co sprawnie działa w sądach. Po drugie, oszczędności są zerowe – powiedział Stanisław Dąbrowski w audycji Moniki Olejnik.

Dodał, że sądy w małych miasteczkach przeciwdziałają degradacji społecznej prowincji. – U nas prowincja pustynnieje. Sąd stwarza pewną szansę kulturotwórczą. Jest sąd, prokuratura, trochę adwokatów i radców prawnych. To wszystko podnosi miasto – dodał prezes Sądu Najwyższego.

Pierwszy prezes SN był gościem audycji Radia ZET. Odniósł się do słów socjologa, prof. Krasnodębskiego, który w wywiadzie dla portalu stefczyk.info powiedział: "Moje podejrzenie jest takie, że pan Milewski jest dosyć typowym przedstawicielem tego nastawienia, tego rozumienia niezawisłości sędziowskiej. (...) Musimy dojść do wniosku, że to co usłyszeliśmy na tych taśmach to niestety bardziej standard, a nie wyjątek."

– Nie przypuszczam, żeby to stwierdzenie odpowiadało rzeczywistości. Natomiast jeżeli chodzi o sędziów zajmujących funkcyjne stanowiska, to nie miałbym odwagi już tak zaprotestować – powiedział Dąbrowski. - Wielokrotnie zwracałem uwagę na nadmierną atencję sędziów funkcyjnych w odniesieniu do urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości. Źródłem tego jest moim zdaniem nadmierne uprawnienie Ministerstwa Sprawiedliwości w odniesieniu do sądów. Z zastrzeżeniem, że to się nie przekłada na stanowiska sędziów orzekających – mówił pierwszy prezes Sądu Najwyższego.

Pozostało 80% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"