Dokument, powstały w oparciu o uzgodniony przed trzema miesiącami rozejm, podpisali w niedzielę premierzy Tajlandii i Kambodży, Anutin Charnvirakul i Hun Manet.
Ceremonia odbyła się w Kuala Lumpur, stolicy Malezji, w obecności premiera tego kraju Anwara Ibrahima oraz prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa.
Czytaj więcej
USA przygotowują nowe sankcje wymierzone w rosyjską gospodarkę, które mają zmusić Rosję do zakońc...
Ceremonia w Kuala Lumpur. Donald Trump obserwował podpisanie porozumienia Tajlandia–Kambodża
– To porozumienie, jeśli zostanie w pełni wdrożone, stworzy podwaliny pod trwały pokój, ale, co ważniejsze, zapoczątkuje proces naprawy naszych więzi – oświadczył Hun Manet. – Nasze przygraniczne społeczności zostały podzielone przez konflikt, a niewinni cywile ponieśli ogromne straty – podkreślił.
Niewiele brakowało, by premier Tajlandii z powodu śmierci królowej matki, Sirikit Kitiyakary, która zmarła w piątek, nie pojawił się na szczycie, jednak ostatecznie zdecydował się przylecieć na ceremonię. Polityk ogłosił, że aby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom, oba państwa wycofają ciężkie uzbrojenie z terenów przygranicznych. Tajlandia ma też zwolnić 18 zatrzymanych wcześniej kambodżańskich żołnierzy.