Krajowa Rada Sądownictwa, sami sędziowie oraz Ministerstwo Sprawiedliwości chcą powołania nowej instytucji. To tzw. podsędek, który miałby wypełnić lukę po likwidacji w maju 2009 r. instytucji asesora. Chodzi o orzekanie na próbę, czyli wydawanie ważnych wyroków.
Jak zapewnia „Rz" sędzia Jarema Sawiński, wiceprzewodniczący KRS, rada będzie zabiegać o poparcie dla swojego pomysłu. Sama nie ma bowiem inicjatywy ustawodawczej i zgłosić projektu nie może. Jaki ma pomysł? Chce, by na podsędka powoływał nie minister sprawiedliwości, ale pierwszy prezes Sądu Najwyższego lub KRS.
Kilka lat na próbę
Okres próbnego orzekania wynosiłby od trzech do czterech lat. Podsędek zajmowałby się orzekaniem w sprawach wykroczeń, pod warunkiem jednak, że kary za ich popełnienie ograniczono by jedynie do grzywien. Jeżeli sprawdziłby się w orzekaniu, otrzymywałby dożywotnią nominację.
– Dziś o urząd sędziego ubiegają się głównie asystenci i referendarze – uważa sędzia Jarema Sawiński. I dodaje, że nawet jeśli tylko pojedynczy sędziowie po nominacji nie radzą sobie na salach rozpraw, to wymiaru sprawiedliwości nie stać na przypadkowe powołania.
Przyznaje też, że opiniując kandydatów na sędziów, rada staje przed bardzo trudnym zadaniem. – Na jedno z najważniejszych stanowisk w Polsce powoływani są ludzie, którzy nie mają praktyki orzekania – mówi.