Po ogólnych informacjach o zmianie systemu sądownictwa pojawić się mają szczegóły koncepcji utworzenia sądów pokoju. Mają one uzupełnić system, realizując zasadę udziału społeczeństwa w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości, i być remedium na niedomagania przeciążonych, niewydolnych i opieszałych sądów powszechnych. Przyspieszyć rozpoznawanie drobnych spraw, zwiększyć transparentność orzekania, zbliżyć sąd do obywateli, a w rozstrzyganie sporów włączyć społeczności.
Czytaj więcej
Reforma, która zdaniem polityków ma uzdrowić sądy, wywoła wielki chaos – uważają sędziowie.
Idea nawiązuje do modelu angielskiego, transponowanego do systemów kontynentalnych, gdzie funkcjonują jako organy o statusie zbliżonym do sądów pojednawczych (Portugalia), sędziów honorowych (Włochy) lub sądów pierwszoinstancyjnych w drobnych sprawach (Zjednoczone Królestwo). Z obywatelskiego punktu widzenia koncepcja powierzenia rozstrzygania spraw wybieranym przedstawicielom wydaje się prima facie atrakcyjna. Możliwość jej sensownej realizacji zależy jednak od szeregu czynników, w tym od uwarunkowań konstytucyjnych i powiązania z sądami powszechnymi. A radykalna zmiana ustroju sądownictwa i sędziowie pokoju pochodzą jakby z różnych światów.
Sędziowie pokoju to z założenia większy udział obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości, a realizowany i radykalizowany projekt zmian w sądownictwie powszechnym oparty jest na jego przeciwieństwie: w oczy rzuca się skrajna marginalizacja udziału przedstawicieli społeczeństwa w rozstrzyganiu spraw (usunięcie ławników) i marginalizacja sędziowskich składów wieloosobowych. Sądownictwo powszechne ma się oprzeć na sędziach zawodowych, zasadniczo orzekających jednoosobowo. Sędziowie pokoju mają mieć status przedstawicieli obywateli. Co prawda sędziowie pokoju muszą posiadać wykształcenie prawnicze, ale bez konieczności uzyskania profesjonalnych kwalifikacji warunkujących merytorycznie poprawne orzekanie. Śladowe dane wskazują, że sądy pokoju mają być płaszczyzną praktycznego kształcenia prawników, umożliwiającą po zakończeniu kadencji przystąpienie do jednego z prawniczych egzaminów zawodowych, dających uprawnienia do pełnienia funkcji sędziego, prokuratora lub profesjonalnego pełnomocnika. Ich projektowany status to zatem swoisty eksperyment, w ramach którego prawnik bez formalnych kompetencji zdobędzie niezbędną wiedzę i umiejętności, rozstrzygając drobne sprawy.
Nie jest znany status sędziów (sądów?) pokoju w perspektywie konstytucyjnej. Wymiar sprawiedliwości w RP sprawować mogą jedynie Sąd Najwyższy, sądy powszechne, sądy administracyjne oraz sądy wojskowe (art. 175 ust. 1 Konstytucji RP). Jeśli sądy pokoju miałyby zajmować się konstytucyjnie rozumianym sprawowaniem wymiaru sprawiedliwości, musiałyby się w jednej z tych kategorii mieścić. Choć ustrój i właściwość sądów określają ustawy, w sądach każdego z konstytucyjnie wyodrębnionych rodzajów orzekają sędziowie, więc odnosi się do nich wymóg przewidziany w art. 179 Konstytucji RP, by powoływał ich prezydent na wniosek KRS. A sędzia pokoju? Musiałby zostać wkomponowany w system sądownictwa powszechnego, musiałaby powstać reguła uzyskiwania statusu sędziego. Ale gdyby nawet, to pojawi się zasadniczy problem z wymogiem powoływania sędziów na czas nieoznaczony. A z założenia sędziów pokoju wybiera się na okres kilkuletniej kadencji – mamy więc problem konstytucyjny. Gdyby zaś był to przejaw udziału obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości w rozumieniu art. 182 Konstytucji RP, trzeba byłoby porzucić ideę ich samodzielnego orzekania i próbować włączyć sędziów pokoju do składów w sądach powszechnych – a to zasadnicza sprzeczność z założeniami przedstawionej niedawno koncepcji zmiany ustroju sądownictwa i profesjonalizacji orzekania w zawodowych składach jednoosobowych.