Stettin, dawny Szczecin, lato 1931 roku. Kriminalinspektor Eilhard Kurtz prowadzi śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa popełnionego w szpitalu. Prawnik z Hesji Schwann ocalał z katastrofy lotniczej, która wydarzyła się dwa dni wcześniej w okolicach Stettina, nie przeżył jednak pobytu w szpitalu.
Czytaj więcej
„Las duchów” to książka o artefaktach, które jak w bajce albo kryminale zawiodły Andrzeja Dybczak...
W tym samym czasie znika nagle Annelise, córka Kurtza. Dość szybko staje się jasne, że w sprawę zamieszany jest Cornelius Schulze, wpływowa postać, szczeciński notabl i członek bojówki NSDAP. Nie bez znaczenia jest teczka o tajemniczej zawartości, związanej z autentycznymi wydarzeniami w latach trzydziestych XX wieku, gdy naziści planowali przejęcie władzy.
Marek Stelar o kryminałach retro
– Nie jestem, przyznam szczerze, miłośnikiem kryminałów retro. Nigdy nie byłem – mówi Marek Stelar. – A jednak stwierdziłem, że chciałbym się wyprawić w przeszłość, a chodziło też o miejsce, o kontekst. Uwielbiam Szczecin, kocham to miasto, to jest moje miasto. Ten przedwojenny Szczecin, czyli Sztettin, również. To było i jest piękne miasto (…) Stwierdziłem, że chciałbym poeksplorować ten stary Szczecin z lat 30. To był fascynujący moment z punktu widzenia historycznego: naziści już po pierwszych wygranych wyborach, gdy nie mieli jeszcze większości, zostali znaczącą siłą w parlamencie Republiki Weimarskiej. To był okres przełomowy.
Zapytaliśmy autora, czy za takim pomysłem kryło się również nawiązanie do współczesności, bo przecież żyjemy w czasach, kiedy do władzy dochodzą na całym świecie siły, które demokrację traktują jako parawan do wprowadzenia rządów silnej ręki.
Czytaj więcej
Pisana przez 30 lat trylogia Pawła Potoroczyna doczekała się finału w „Każdy, kiedyś”. Postaci hi...
– Myślę że tak. Duch tego jest w „Ołowianych żołnierzykach”. W zasadzie mam wrażenie, że zmieniają się tylko nazwiska i nazwy krajów, miast. Historia zatacza koło kolejny raz. (…) Nawiązałem do dokumentów z Boxheim. Podczas tajnego spotkania prominentni działacze nazistowscy ustalili swój program i to, jak będą wyglądać Niemcy, kiedy dojdą do władzy. Ten program określał jasno ich postawę. Niewiele się różnił od tego, co wprowadzili po roku 1933 r., gdy zdobyli pełnię władzy. Moja historia jest oczywiście fikcyjna, ale nawiązuje do prawdziwej historii.
Marek Stelar o pisaniu
Marek Stelar mówi również o tym, jak zrezygnował z pracy architekta i zajął się pisaniem.
– Kocham pisać. Kocham opowiadać historie. W zasadzie wersja finalna tego, co piszę niewiele różni się od tej pierwotnej. To, co widzę oczami wyobraźni i to, co mi w głowie rezonuje, spływa na palce. Teraz to jest pewnie również kwestia doświadczenia, bo piszę już od 10 lat, mam prawie 30 książek na koncie.
Czytaj więcej
W nowym odcinku podcastu „Rzeczy o książkach” jeden z najpopularniejszych polskich pisarzy i scen...
Marek Stelar wspomina o tym, jak pisał swój „Rykoszet”, co trwało 9 miesięcy.
– Praktycznie uczyłem się pisać. Dzisiaj jestem w stanie napisać książkę w półtora, dwa miesiące – taką, której nie muszę się wstydzić. Zawsze dbam o warstwę językową i warsztatową. Ale zawsze chodzi o to, że uwielbiam pisać. Poświęcam temu każdą wolną chwilę. De facto piszę… nawet nie pisząc, wymyślając nowe historie oraz ich przebieg. A potem po prostu siadam do komputera.
Podcast powstał we współpracy z internetową księgarnią Nexto, dystrybutorem e-booków, audiobooków i prasy.