Jacek Nizinkiewicz: Macierewicz za błąd z publikacją zdjęć ofiar powinien zapłacić

W 2012 r. poseł PiS złożył zawiadomienie do prokuratury po publikacji zdjęć ciał ofiar z katastrofy smoleńskiej. Teraz sam zrobił to, co wtedy uważał za przestępstwo.

Publikacja: 13.04.2022 21:00

Antoni Macierewicz

Antoni Macierewicz

Foto: PAP, Albert Zawada

Antoni Macierewicz przeszedł samego siebie. W raporcie opublikowanym przez podkomisję smoleńską, dotyczącym badania katastrofy, pojawiły się nieocenzurowane zdjęcia ciał ofiar, w tym śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Raport był dostępny na serwerach Ministerstwa Obrony Narodowej, mimo że dziennikarze zwracali uwagę na to, że takich zdjęć nie powinno się publikować.

Dopiero po ponad 24 godzinach strona podkomisji została zablokowana, a MON opublikowało komunikat, w którym informuje, że podkomisja jest niezależna, a resort nie ingerował w jej prace oraz treści zawarte w raporcie, a minister polecił SKW zbadanie sprawy publikacji zdjęć. Czy bezkarnie może zawiesić na stronie MON treści szkodliwe i niezgodne z prawem?

Czytaj więcej

Drastyczne zdjęcia ofiar w raporcie podkomisji. Kidawa-Błońska: To nie przypadek

Za tę publikację ktoś z ministerstwa powinien ponieść konsekwencje. Podobnie jak sam Antoni Macierewicz, wiceprezes PiS.

Utajniony dokument z 2016 r. „Informacje o ciałach ze śladami wysokiej temperatury i oparzeń”, autorstwa byłego członka podkomisji smoleńskiej Marka Dąbrowskiego (został z niej usunięty przez Macierewicza), odtajniono bez zgody i wiedzy autora 31 marca 2022 r. przez pierwszego wiceprzewodniczącego podkomisji Kazimierza Nowaczyka, na polecenie jej przewodniczącego Antoniego Macierewicza, a następnie upubliczniony. – Osobą uprawnioną do podpisania przedmiotowego dokumentu jest przewodniczący podkomisji Antoni Macierewicz – mówi Dąbrowski. Wiceprezes PiS po czasie zareagował i przeprosił za „niewybaczalny błąd”. I na tym koniec?

W 2012 r. Macierewicz złożył do prokuratora generalnego zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa znieważenia prezydenta Kaczyńskiego, jego rodziny oraz zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej po tym, jak w internecie pojawiły się drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy. Podkreślono wtedy, że „w sposób bezsporny i oczywisty publikacja okaleczonych i zdekompletowanych ciał najwyższych urzędników państwowych – w tym prezydenta RP – była nakierowana na ich publiczne znieważenie, a tym samym znieważenie również narodu i RP”. Macierewicz uważał, że przestępstwa dopuścili się nie tylko publikujący fotografie, ale również „osoby, które im te zdjęcia przekazały, mając pełną świadomość, że zostaną one szeroko rozpowszechnione”.

Wiceprezes PiS popełnił przestępstwo i złamał prawo, wedle tego co twierdził dekadę temu na temat publikujących skandaliczne zdjęcia

Przyłóżmy miarę Macierewicza do Macierewicza. Wiceprezes PiS popełnił przestępstwo i złamał prawo, wedle tego co twierdził dekadę temu na temat publikujących skandaliczne zdjęcia. „Przepraszam” to za mało. Czy zdjęcia zostały opublikowane celowo, żeby zwiększyć szok u Polaków, niczym obrazkami z Buczy czy Mariupola, i uwiarygodnić tezę o zamachu?

Zmarłym należy się szacunek, a ich bliskim spokój. Antoni Macierewicz odarł ofiary smoleńskie z godności. Jeśli pozostanie w PiS bezkarny, to znaczy że partia teraz go uwiarygodnia i sama traci tytuł do zajmowanie się katastrofą w duchu godności i szacunku dla ofiar. PiS powinno wyrzucić Macierewicza z partii lub co najmniej pozbawić wiceprezesury oraz odsunąć od zajmowania się katastrofą.

„Niewybaczalny błąd”, który Antoni Macierewicz uważał za przestępstwo, idzie na konto PiS. Czy Jarosław Kaczyński pozwoli koledze brukać pamięć brata?

Antoni Macierewicz przeszedł samego siebie. W raporcie opublikowanym przez podkomisję smoleńską, dotyczącym badania katastrofy, pojawiły się nieocenzurowane zdjęcia ciał ofiar, w tym śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Raport był dostępny na serwerach Ministerstwa Obrony Narodowej, mimo że dziennikarze zwracali uwagę na to, że takich zdjęć nie powinno się publikować.

Dopiero po ponad 24 godzinach strona podkomisji została zablokowana, a MON opublikowało komunikat, w którym informuje, że podkomisja jest niezależna, a resort nie ingerował w jej prace oraz treści zawarte w raporcie, a minister polecił SKW zbadanie sprawy publikacji zdjęć. Czy bezkarnie może zawiesić na stronie MON treści szkodliwe i niezgodne z prawem?

Pozostało 81% artykułu
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem