Reklama
Rozwiń
Reklama

Tomasz Zalasiński: Karol Nawrocki korzysta z weta zbyt często, nie czas na wojnę na górze

Prezydent Karol Nawrocki korzysta z weta zdecydowanie zbyt często, nie oznacza to jednak, że nie ma do tego prawa. Zmierzamy wprost do paraliżu ustrojowego państwa. Politycy powinni więc znaleźć porozumienie, bo „wojna na górze” się nie sprawdza - twierdzi konstytucjonalista dr Tomasz Zalasiński z Uniwersytetu Civitas.

Publikacja: 23.12.2025 10:10

Tomasz Zalasiński

Tomasz Zalasiński

Foto: TV.rp.pl

Wetomat to popularne w ostatnim czasie słowo, które odnosi się do działalności prezydenta Karola Nawrockiego. Ten bowiem od sierpnia zawetował już 20 ustaw, niemal tyle, ile jego poprzednik przez 10 lat. Czy spodziewał się pan takiej aktywności prezydenta?

Po wyborach stało się oczywiste, że współpraca między prezydentem a rządem będzie trudna. Nie spodziewałem się jednak tak licznych wet. Jak pokazuje historia, współpraca między prezydentem a premierem w warunkach kohabitacji, gdy wywodzą się z różnych obozów politycznych, bywa szorstka i wyboista. Jednak obecna sytuacja jest szczególnie niepokojąca. Nie chodzi jednak wyłącznie o liczbę wet, bowiem prezydent podpisał przy tym 130 ustaw, ale także o atmosferę narastającej wrogości między obozem rządowym i prezydenckim, o publiczną wymianę ciosów. Stanowią one prognozę eskalacji, także w zakresie korzystania z prawa weta. Wiele wskazuje zatem na to, że – po kryzysie konstytucyjnym – zmierzamy wprost do paraliżu instytucjonalnego i ustrojowego państwa.

Czytaj więcej

Czy Karol Nawrocki zawetuje rekordową liczbę ustaw? Historia prezydenckich wet w III RP

Co ma pan na myśli?

Mam na myśli postępującą erozję struktur państwa, kryzys zaufania do państwa i pewności prawa. Straciliśmy niezależny i niezawisły Trybunał Konstytucyjny, upolityczniono Krajową Radę Sądownictwa, Sąd Najwyższy targany jest wewnętrznym sporem, a w sądownictwie powszechnym powstał podział na „neo” i „paleo” sędziów. Skutkuje to coraz większą dysfunkcjonalnością państwa.

Jak często po prezydenckie weto sięgali poprzednicy Karola Nawrockiego i w jakich sytuacjach?

Nie pamiętam podobnego początku prezydentury. Dotychczas najwięcej wet złożyli prezydenci: Lech Wałęsa – 27 oraz Aleksander Kwaśniewski – 34. Andrzej Duda w okresie dwóch kadencji zawetował 19 ustaw, ale najbardziej miarodajna – sprawowana bowiem w warunkach kohabitacji i z tym samym premierem – jest prezydentura Lecha Kaczyńskiego, który zawetował łącznie 18 ustaw. Na tym tle 20 wet Karola Nawrockiego w pierwszych pięciu miesiącach prezydentury daje podstawy do niepokoju.

Zdaniem blisko połowy Polaków prezydent nadużywa weta – to wynik sondażu dla „Rzeczpospolitej”. Czy podziela pan tę opinię?

Prezydent Karol Nawrocki korzysta z weta zdecydowanie zbyt często. Nie oznacza to, że nie ma do tego konstytucyjnego prawa. Jednak funkcja ustrojowa weta jest inna, ma charakter wyjątkowy, a nie jest instrumentem korygowania bieżącej polityki legislacyjnej rządu. Pod względem formy prawnej działania prezydenta wydają się odpowiadać konstytucji, ale problem tkwi w zupełnie innym miejscu. Nadmiernie wysoka temperatura sporu politycznego i eskalacja niechęci między obozami politycznymi, przy całkowitym braku komunikacji, skutkuje działaniami nieproporcjonalnymi, których w warunkach prawidłowej debaty można byłoby uniknąć. Wiele z zawetowanych ustaw można byłoby uratować.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Sondaż: Jak Polacy oceniają korzystanie z prawa weta przez Karola Nawrockiego?

Obóz rządzący twierdzi, że Karol Nawrocki używa weta jako politycznego narzędzia nacisku, które prowadzi do blokowania prac rządu i do paraliżu państwa. Czy obecny prezydent korzysta z weta zgodnie z duchem konstytucji?

W instytucję prezydenckiego weta jest wpisany kontekst polityczny. To jest element wzajemnego hamowania i równoważenia władz. Nie widzę też nic złego w tym, że prezydent bierze pod uwagę względy polityczne, korzystając z tego uprawnienia. Działanie w duchu konstytucji i wynikających z niej wartości wymaga wzajemnej koordynacji i współdziałania władz publicznych, inaczej trudno im będzie zapewnić rzetelne i sprawne działanie dla dobra wspólnego. Tego współdziałania brakuje. I właśnie wzajemna polityczna wrogość i krańcowy brak zaufania są przyczynami tak dużej liczby wet, co w konsekwencji jest niebezpieczne dla struktur państwa i jego obywateli. Mieliśmy już doświadczenia z tzw. „wojną na górze” i wiemy, że się to nie sprawdza. Politycy powinni poszukiwać płaszczyzny porozumienia.

Część komentatorów twierdzi, że prezydenckie weto jest za silne i może zaburzać konstytucyjny podział władzy. Co pan o tym sądzi?

Przez ponad trzy dekady instytucja ta funkcjonowała prawidłowo, tzn. służyła wzajemnemu równoważeniu się władzy wykonawczej. Prezydent z założenia jest słabszą częścią egzekutywy, a konstytucja kierowanie polityką państwa powierza radzie ministrów. Dlatego także akty urzędowe prezydenta – poza prerogatywami – wymagają kontrasygnaty premiera, bez której są nieważne. To jedyny przypadek sankcji nieważności wynikający wprost z konstytucji. Z drugiej strony prezydent posiada mocny mandat polityczny od obywateli, bowiem jest wybierany w wyborach powszechnych. Koncepcja prezydentury zawiera zatem pewne sprzeczności, ale jest moim zdaniem udanym efektem kompromisu konstytucyjnego z 1997 r. Realny kształt prezydentury jest jednak w dużym stopniu konsekwencją osobowości prezydenta oraz sposobu korzystania z prerogatyw. Konstytucja nie przewiduje jednak, by prezydent stanowił konkurencję dla rady ministrów i, korzystając z prerogatyw, starał się. Taka rola prezydenta dalece wykraczałaby poza konstytucję. Aktualnie – z uwagi na liczne weta – prezydent istotnie ograniczył efektywność procesu legislacyjnego. Jeżeli ten trend się utrzyma i na linii prezydent – większość rządowa nie dojdzie do porozumienia, przynajmniej w sprawach o kluczowym znaczeniu dla państwa i obywateli, możemy stanąć w obliczu poważnego kryzysu ustrojowego.

Karol Nawrocki, wetując kolejne ustawy, zaapelował do rządu o konsultowanie z nim projektów ustaw już na wczesnym etapie prac. Co pan uważa o tym apelu?

Organizacje społeczne, w tym np. Obywatelskie Forum Legislacji przy Fundacji im. Stefana Batorego, od lat apelują o szeroki i transparentny proces konsultacji projektów ustaw. W tym kontekście postulat prezydenta jest jak najbardziej zasadny, o ile nie będzie sprowadzał się do narzucania przez niego swoich koncepcji rządowi i stawiania ultimatum: „albo przyjmiecie moje pomysły, albo weto”. Proces konsultacji nie jest bowiem niczym złym i niebezpiecznym. Wręcz przeciwnie, opiniowanie i konsultowanie przepisów służy szukaniu porozumienia i wypracowaniu optymalnych rozwiązań normatywnych.

Prezydent Nawrocki w ostatnim czasie odmówił awansu 46 sędziów i zablokował nominacje ponad 130 funkcjonariuszy służb specjalnych. Według części ekspertów miał do tego prawo. Pytanie, czy nie jest to jednak rozpychanie swoich kompetencji łokciami?

Prezydent korzystał w tych przypadkach ze swoich prerogatyw, czyli uprawnień o wysokim stopniu uznaniowości. Jest to wprawdzie działanie legalne i zgodne z konstytucją, ale – gdy będzie stanowiło element sporu i rywalizacji politycznej z radą ministrów – może okazać się destrukcyjne w swoich skutkach dla funkcjonowania państwa. O ile bowiem w weto jest wpisany kontekst polityczny, o tyle w przypadku nominacji sędziów i funkcjonariuszy służb specjalnych na politykę nie ma miejsca.

Czytaj więcej

Karol Nawrocki zablokował nominacje 46 sędziów. Czy prezydent mógł to zrobić?
Reklama
Reklama

Czy wobec narastającego sporu o kompetencje między rządem i prezydentem warto byłoby ustalić uprawnienia prezydenckie poprzez odpowiednią zmianę konstytucji?

W warunkach kryzysu konstytucyjnego i ustrojowego nie powinno się dokonywać zmian w konstytucji. Jej treść nie powinna być także dostosowywana do bieżących kryzysów politycznych. Konstytucja ma bowiem istotną funkcję stabilizującą, którą w takich warunkach natychmiast utraciłaby. Nie oznacza to jednak, że trzeba zaniechać jakichkolwiek dyskusji o zmianach w ustawie zasadniczej, w tym o nowej koncepcji prezydentury, nad którą powinni pracować eksperci, najlepiej z dala od polityki.

Nad zmianą konstytucji pracować ma jednak prezydent Karol Nawrocki i Rada ds. naprawy ustroju państwa, którą ma w tym celu powołać. Według zapowiedzi nowa ustawa zasadnicza ma być gotowa w 2030 r. Czy Polska potrzebuje w ogóle nowej konstytucji?

Obecna konstytucja prawidłowo spełnia swoją rolę, choć w ostatnich latach bywa coraz częściej naruszana. O przyszłości ustroju warto jednak rozmawiać. Być może w 2030 r. sytuacja zmieni się na tyle, że zasadna będzie głębsza korekta konstytucyjna. Na dzień dzisiejszy do ustawy zasadniczej z pewnością należałoby wpisać gwarancje niezależności i apolityczności prokuratury, oddalenie tej instytucji od polityki i rozdzielenie od stanowiska ministra sprawiedliwości. Prokuratura nie może być bowiem instrumentem w rękach polityków, niezależnie od opcji politycznej. Rozważyłbym też konstytucjonalizację służby cywilnej, jako niezależnego i apolitycznego korpusu urzędniczego, a także zmianę zasad odpowiedzialności konstytucyjnej najwyższych urzędników państwowych. Kompetencje Trybunału Stanu powinny zostać przeniesione do Sądu Najwyższego, gdyż o odpowiedzialności konstytucyjnej powinni decydować niezależni i niezawiśli sędziowie. Obecnie gwarancje niezawisłości członków Trybunału Stanu są zbyt wątłe. Czas pokaże, w jakim kierunku pójdą prace prezydenckiej rady do spraw naprawy ustroju państwa.

Podejrzewam, że prezydent Nawrocki będzie zmierzał raczej do wzmocnienia uprawnień prezydenckich.

Zapewne ma pan rację. W mojej ocenie prerogatywy prezydenta należy raczej redukować niż poszerzać. W szczególności warto byłoby ograniczyć prawo łaski. Konstytucja powinna przewidywać zakaz stosowania prawa łaski wobec osób skazanych za przestępstwa urzędnicze.

Marszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty zapowiedział, że będzie stosował „marszałkowskie weto” wobec szkodliwych projektów legislacyjnych. Miałyby one być odsyłane do autorów projektów. Co pan o tym sądzi?

Konstytucja nie przewiduje takiej instytucji jak „weto marszałkowskie”. Marszałek Włodzimierz Czarzasty ma na myśli zapewne przepisy regulaminu Sejmu, które dają marszałkowi prawo do zwrotu projektu wnioskodawcy w sytuacji, w której jest on wadliwy legislacyjnie. Uprawnienie marszałka nie ma charakteru politycznego, lecz jest instrumentem racjonalizacji procesu stanowienia prawa. Oznacza to, że można zastosować tę instytucję tylko w przypadku braków legislacyjnych w projekcie, a nie ze względów politycznych. To dobrze, że marszałek zamierza wykorzystać tę kompetencję w celu poprawy jakości stanowionego prawa i zgodności projektów z konstytucją i regulaminem Sejmu.

Tomasz Zalasiński – doktor nauk prawnych, konstytucjonalista, radca prawny, były członek Trybunału Stanu, wykładowca Uniwersytetu Civitas

Czytaj więcej

Czarzasty: Nie lepiej powiedzieć prezydentowi „nie dawaj ustaw, z których się śmieją?”
Prawo w Polsce
Zmowa przetargowa Budimexu. Wyrok może utrudnić walkę o kolejne kontrakty
Prawo karne
Zapadł wyrok w sprawie afery SKOK Wołomin. 14 lat więzienia za wypranie blisko 350 mln zł
Praca, Emerytury i renty
Planujesz przejść na emeryturę w 2026 roku? Ekspert ZUS wskazuje dwa najlepsze terminy
Ubezpieczenia i odszkodowania
Sąd Najwyższy: to, że kierowca zapłaci za wypadek, nie zwalnia ubezpieczyciela
Prawo karne
Radosław Baszuk: Jesteśmy przyzwyczajeni do szybkich aresztowań, ale to nie przypadek Ziobry
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama