Większość firm deweloperskich trzyma bowiem pieniądze swoich klientów na tego rodzaju rachunkach. Tymczasem Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów chce je zlikwidować. W tym celu planuje zmienić ustawę deweloperską. Jej pełna nazwa brzmi: ustawa o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego.
Dzięki tej zmianie kupujący lokale mają być lepiej chronieni.
Przeciwko temu pomysłowi ostro protestują deweloperzy, w tym zrzeszeni w Polskim Związku Firm Deweloperskich (PZFD). Boją się, że po likwidacji otwartych rachunków bez zabezpieczenia masowo zaczną upadać małe i średnie firmy deweloperskie. Nie mają one bowiem tak dużego kapitału, by same mogły sfinansować inwestycję, a żaden bank nie da im kredytu na wysokość całej potrzebnej sumy.
Efekt proponowanych zmian będzie więc taki, że na rynku zostaną tylko najwięksi gracze, czyli deweloperzy, którzy mogą liczyć m.in. na wsparcie kapitału zagranicznego.
Na poparcie swoich argumentów PZFD cytuje raport REAS przygotowany w 2017 r. na jego zlecenie. Dotyczy on roli otwartych rachunków powierniczych w finansowaniu budownictwa mieszkaniowego. Wynika z niego, że w ub.r. banki przeznaczyły na finansowanie tego budownictwa 6,2 mld zł. Gdyby więc deweloperzy stracili możliwość korzystania z otwartych rachunków, by utrzymać obecny poziom sprzedaży mieszkań, banki musiałyby przeznaczyć na finansowanie ich inwestycji 72 mld zł. Oznacza to kilkakrotny wzrost zaangażowania sektora bankowego w branżę deweloperską, co jest nierealne. Deweloperzy chcą więc, by UOKiK zrezygnował ze swojego pomysłu, póki nie jest za późno. Na razie jednak urząd nie chce tego zrobić i pracuje nad nowymi przepisami.