Renata P. przez teściową nabyła z mężem nieruchomość, ale ta przekazała ją tylko synowi, czego pani P. nie sprawdziła przez ponad dziesięć lat. Problem powstał w chwili rozwodu i podziału majątku.
Kwestię tę rozpatrywał w piątek Sąd Najwyższy. Uchylił niekorzystne dla kobiety rozstrzygnięcie niższej instancji, która uznała jej roszczenie za przedawnione: minęło bowiem dziesięć lat od sprzeniewierzenia się teściów, tzn. przekazania nieruchomości tylko mężowi, a kobieta nic w tym czasie nie zrobiła, by odzyskać swoją część.
Była zgoda do czasu
Renata i Stanisław P. byli przez lata zgodnym małżeństwem, mieszkali od początku lat 80. w USA, gdzie prowadzili dochodową firmę. Nabywali nieruchomości w różnych krajach, także w Polsce. Zabierało im to jednak sporo czasu, tak więc kolejną dużą nieruchomość (ponad 9 ha, zabudowaną, w Koszalinie) postanowili nabyć za pośrednictwem teściów.
Renata P. zawarła z teściową tzw. umowę fiducjarną na nabycie tej nieruchomości, a następnie przeniesienie jej na własność małżonków P. do ich wspólnego majątku. Teściowa kupiła obiekt i wkrótce przeniosła jego własność, ale tylko na syna Stanisława, do jego osobistego majątku.
Nie można zarzucać małżonkowi, że nie pozywa małżonka