We wtorek w życie weszła kolejna ustawa antyprzemocowa. Co się zmienia? Czy jej przepisy utrudnią sprawcom przemocy nękanie ofiar, które już z nimi nie mieszkają?
Nowelizacja stanowi istotne uzupełnienie regulacji wdrożonych w listopadzie 2020 r. Zapewniły one możliwość szybkiego reagowania i izolacji sprawców przemocy domowej. Od początku sygnalizowano jednak, że były niepełne, bo nie przewidywały możliwości wydawania zakazu kontaktu sprawcy z osobą doznającą przemocy i zbliżania się do niej samej, a nie jedynie do miejsca jej zamieszkania. Wprowadzenie zabezpieczeń dla osób, które nie mieszkają ze sprawcami, a co za tym idzie doprecyzowanie wszelkich zasad kontaktu, zakazu zbliżania się i przebywania w określonym miejscu, na przykład w szkole, pracy czy placówce artystycznej lub sportowej, do której uczęszczają ofiary, było konieczne. Teraz system ich ochrony stanie się szczelny. Tym bardziej, że od czerwca obowiązuje nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemocy domowej. Wprowadzono szeroką definicję osoby doznającej przemocy oraz umożliwiono zespołom interdyscyplinarnym kierowanie osób stosujących przemoc domową do programów terapeutycznych lub edukacyjnych.
Czy wchodzące w połowie sierpnia regulacje pomogą ochronić dzieci, które nawet jeśli nie są ofiarami przemocy fizycznej, doświadczają psychicznej krzywdy?
Zdecydowanie tak. Weźmy przykład szkoły. Zwłaszcza ona musi być miejscem, w którym dziecko czuje się bezpiecznie, a niestety często stawała się ona poligonem walki rodziców. Matka lub ojciec grali role wzorowych opiekunów, którymi tak naprawdę nie byli, zaczynając angażować się w działalność samorządu szkolnego. Instrumentalnie wykorzystywali placówkę, którą nękali różnego rodzaju żądaniami lub nadmierną aktywnością, która w ocenie mojej, jako specjalisty, bywa podejrzana. A później, na etapie sprawy sądowej wnioskowali o przesłuchanie nauczycieli, aby ci potwierdzili ich zaangażowanie.
Nowe przepisy przymuszą sprawców do zmiany zachowania?