To cel porozumienia o współpracy w mediacjach transgranicznych, które wczoraj zawarły ministerstwa sprawiedliwości Polski i Niemiec. Dotyczy ono m.in. cywilnych aspektów uprowadzenia dziecka za granicę.
Na mocy tego porozumienia zostanie powołana specjalna grupa robocza przedstawicieli obu ministerstw i zawodów prawniczych: sędziów, mediatorów, kuratorów, pracowników urzędów ds. młodzieży (po stronie niemieckiej Jugendamtów) oraz innych instytucji obu państw. Ma ona podjąć działania ekspercko-doradcze, w szczególności wypracować zasady współpracy w mediacjach transgranicznych. Co roku grupa ma dokonywać oceny i podsumowania współpracy oraz określać ją na przyszłość.
Krzysztof Kwiatkowski, minister sprawiedliwości, mówił podczas spotkania z niemiecką koleżanką minister Sabine Leutheusser-Schnarrenberger, że bliskie sąsiedztwo rodzi wiele problemów w sferze stosunków rodzinnych. Każdy rok przynosi wiele wniosków rodziców o zarządzenie powrotu dzieci zarówno do Niemiec, jak i do Polski. Nierzadko są to sprawy trudne ze względu na nagromadzone emocje. Stąd ta inicjatywa.
Emocje wywołują także niemieckie Jugendamty. Przypomnijmy, że dokument roboczy Parlamentu Europejskiego w styczniu 2009 r. stwierdził, że te niemieckie urzędy ds. dzieci dopuszczają się licznych naruszeń zasady niedyskryminowania ze względu na narodowość, powinny więc być poddane demokratycznej kontroli.
– Dlatego przedstawiciele Jugendamtów nie powinni zasiadać w grupie roboczej. Należałoby zaś wprowadzić do niej przedstawicieli rodzin przez nie poszkodowanych. Plusem polsko-niemieckiego porozumienia jest natomiast przyznanie, że problem istnieje, ponieważ do tej pory był on skrzętnie skrywany – powiedział „Rz" adwokat Stefan Hambura występujący w niemieckich sądach w imieniu rodziców dyskryminowanych przez Jugendamty.