To jedna, za to bardzo drażliwa kwestia w obszernej noweli prawa autorskiego.
Press clipping to proceder, który od lat uderza w prasę, zwłaszcza papierową, a polega na tym, że firmy zajmujące się sporządzaniem i sprzedażą przeglądów prasy korzystają z tekstów prasowych bez wykupywania na to licencji.
Press clipping
Jego ograniczenie polegać ma na wykreślenie art. 30 prawa autorskiego, z którego część form pressclipperskich, w tym Instytut Monitorowania Mediów, jedna z dwóch największych w branży, czyni podstawę swej działalności. Wydawcy, zwłaszcza prasy, w tym ich organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi – Stowarzyszenie REPROPOL – od lat wskazują, że ów przepis służy do systematycznego naruszania praw prasy z powodu niepłacenia tantiem. REPROPOL szacuje roszczenia wydawców do branży pressclippingowej, którą zdominowały dwie formy, na 2 mln zł rocznie, a tylko wobec IMM 900 tys. zł.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, autor projektu, ma świadomość, że komercyjne firmy monitoringu mediów nie mogą opierać go na art. 30 m.in., ponieważ zgodnie z art. 35 prawa autorskiego przypadki dozwolonego użytku utworów nie mogą dotyczyć komercyjnego wykorzystania. Jednak obecny na posiedzeniu Komisji dyrektor Departamentu Własności Intelektualnej Mediów MKiDN Karol Kościński zwracał uwagę, że twórcy ustawy są tu ograniczeni wymogami prawa europejskiego. Zaznaczał również, że na dozwolony użytek często powołują się firmy czy organizacje, które chcą komercyjnie korzystać z utworów, nie ponosząc kosztów w postaci np. opłat licencyjnych, co stoi w sprzeczności z ochroną praw twórców i np. wydawców.
– Musimy pamiętać, że te przepisy o dozwolonym użytku nie mogą pozwalać na jego nadużywanie – mówił Karol Kościński.