Taki wniosek płynie z prawomocnego wyroku Sądu Okręgowego w Łomży w sprawie szpitalnego dyspozytora, zwolnionego dyscyplinarnie za nagrywanie rozmów kolegów, z którymi był skonfliktowany od dłuższego czasu.
Placówka rozwiązała z nim umowę o pracę bez zachowania okresu wypowiedzenia, bo w jej ocenie podwładny dopuścił się przestępstwa, mimo że postępowanie w sprawie zostało umorzone.
Były pracownik domagał się przywrócenia go na stanowisko, a decyzję odczytywał jako rewanż za rzekome ujawnianie nieprawidłowości. Łomżyński Sąd Rejonowy – zauważając, jak trudny we współpracy na co dzień był dyspozytor – przyznał mu odszkodowanie w wysokości jego trzymiesięcznego wynagrodzenia. Zwrócił uwagę, że zgodnie z kodeksem pracy pracownika można zwolnić, jeśli popełnione przez niego przestępstwo jest oczywiste lub jego popełnienie zostanie potwierdzone prawomocnym wyrokiem sądu.
W sprawie dyspozytora uznano, że jego celem nie było pozyskanie informacji, do których nie był uprawniony – a zatem do złamania prawa nie doszło.
Sąd ocenił, że sprawa nagrań pogłębiła jedynie podział między nim a resztą zespołu oraz doprowadziła do całkowitego spadku zaufania, niezbędnego w tak specyficznej pracy. Wyliczał, że zwolniony wcześniej dopuszczał się złośliwości, które mogły zagrażać bezpieczeństwu szpitala i przebywających w nich osób. A skoro – jak zauważył SR – dyspozytor „prowadził swego rodzaju działania sabotujące”, to nie może zostać przywrócony do pracy. Funkcjonowania w dotychczasowym składzie nie wyobrażał sobie też jego zespół.