Dziś sądy mogą jedynie zaostrzyć warunki takiego zwolnienia, np. orzec, że nie należy się ono Kowalskiemu po połowie odsiadki, ale po dziesięciu latach. W przyszłości, jeśli Sejm poprze projekt posłów PiS, będą mogły orzec jego całkowity zakaz.
Jak wynika z najnowszych statystyk, sądy rzadko jednak korzystają z zaostrzania warunków. W pierwszych sześciu miesiącach 2007 r. sądy okręgowe orzekły je w 48 procesach, w takim samym okresie 2006 r. – w dziesięciu. Nie lepiej jest w sądach rejonowych (tu z reguły trafiają sprawy lżejszego kalibru). Dwa lata temu takich zaostrzonych spraw było 28, a rok temu – dziesięć.
PiS właśnie złożył w Sejmie projekt zmian w kodyfikacjach karnych. Wśród propozycji znalazła się i taka, by wprowadzić możliwość orzeczenia przez sąd zakazu warunkowego przedterminowego zwolnienia.
– Orzeczenie takiego zakazu następowałoby tylko wówczas, gdyby przemawiała za nim motywacja i sposób działania sprawcy, jego cechy osobiste, a także dotychczasowy tryb życia. Chcemy go wprowadzić z myślą o szczególnie niebezpiecznych przestępcach – tłumaczy „Rz” posłanka Beta Kempa, była wiceminister sprawiedliwości.
– To zły pomysł – uważa natomiast prof. Zbigniew Hołda z Uniwersytetu Jagiellońskiego. I tłumaczy, że warunkowe przedterminowe zwolnienie jest integralną częścią procesu wykonania kary. Podkreśla, że wszystkie cywilizowane kraje wypuszczają skazanych na wolność wcześniej, by móc objąć ich kontrolą (tzw. wolność kontrolowana). – W wypadku skazanych na dożywocie oznaczałoby to brak jakiejkolwiek motywacji dla więźnia, który ma świadomość, że nigdy nie opuści więziennych murów – argumentuje prof. Hołda, przeciwnik wprowadzania takiego zakazu.