Punkt Biedronia w sporze z Łączewskim - wyrok SN ws. o pomówienie sędziego przez dziennikarza

Dziennikarz ma prawo używać powszechnego określenia, a nie pisać jak prawnik.

Publikacja: 03.09.2020 07:22

Sędzia Wojciech Łączewski podczas rozprawy

Sędzia Wojciech Łączewski podczas rozprawy

Foto: You Tube

Izba Nadzwyczajna SN zwróciła łódzkiemu Sądowi Okręgowemu do ponownego rozpoznania wyrok skazujący Wojciecha Biedronia, dziennikarza tygodnika „Sieci" i wPolityce.pl, na 3 tys. zł grzywny za pomówienie sędziego Wojciecha Łączewskiego.

Wyrok ten i surowszy pierwszej instancji wywołały gesty solidarności różnych mediów, w tym „Rzeczpospolitej", i Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, które od lat postulują zniesienie procesu karnego w takich sprawach, by nie służył krępowaniu prasy.

Czytaj też: Łączewski – Biedroń, czubek góry lodowej

Tłem sprawy są głośne swego czasu rzekome wpisy sędziego Łączewskiego na fałszywym koncie twitterowym Tomasza Lisa, czemu sędzia od początku zaprzeczał, powołując się na opinię biegłego. Tę sprawę w wielu tekstach opisywał także Biedroń. Łączewski, wtedy jeszcze sędzia (odszedł z zawodu), postawił dziennikarzowi w prywatnym akcie oskarżenia kilkanaście zarzutów i za kilka Sąd Rejonowy w Łodzi skazał go na 25 tys. zł grzywny na podstawie art. 212 kodeksu karnego. Sąd Okręgowy uznał go za winnego tylko dwóch i zmniejszył grzywnę do 3 tys. zł.

Skargę nadzwyczajną od tego wyroku wniósł prokurator generalny, wskazując, że przeniesienie sędziego do innego wydziału miało bezpośredni związek z medialnymi doniesieniami na jego temat, a różnice między postępowaniem wyjaśniającym i dyscyplinarnym nie są powszechnie znane. Sankcje karne są w tym wypadku zupełnie nieadekwatne.

Tego stanowiska bronił też w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej pełnomocnik dziennikarza adwokat Dariusz Pluta, wskazują na mrożący dla prasy skutek takiego procesu oraz wyroku skazującego.

Wojciech Łączewski, nie szczędząc uszczypliwości pod adresem skargi PG, że ma w jego ocenie sprawiać, by „sprawiedliwość była po naszej stronie" (obecnej władzy), mówił, że przeniesienie do innego wydziału nastąpiło na jego prośbę i miało związek z rozpoczętą już wcześniej nagonką na niego i jego rodzinę, w której oskarżony dziennikarz miał uczestniczyć.

SN uwzględnił jednak część skargi prokuratury i nakazał powtórzenie sprawy. Co się tyczy przyczyny przeniesienia sędziego, to stanowiska obu stron są dopuszczalne – wskazał sędzia SN Krzysztof Wiak. Nie można też stawiać dziennikarzowi zarzutu, że użył powszechnie stosowanego także przez prawników określenia „postępowanie dyscyplinarne".

Obie strony wyglądały na zadowolone. Dziennikarz nie jest już (prawomocnie) skazany, a Łączewski liczy na jeszcze korzystniejszy wyrok.

Sygnatura akt: INsNK 4/19

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara