Elektroniczny dozór to najdroższy system wykonywania kary

Sędziowie penitencjarni orzekają areszty domowe wobec skazanych, którzy mogą opuścić więzienia i wrócić do domu z elektroniczną obrożą. O kłopotach związanych z uruchamianiem tego systemu – rozmawiamy z sędzią Hanną Pawlak, przewodniczącą Wydziału Nadzoru nad Wykonywaniem Orzeczeń Karnych w warszawskim Sądzie Okręgowym

Aktualizacja: 21.09.2009 07:49 Publikacja: 21.09.2009 01:24

Elektroniczny dozór to najdroższy system wykonywania kary

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[b]Pierwsze koty za płoty – zapadły już pierwsze orzeczenia o zastosowaniu aresztów domowych. Czy warszawscy sędziowie – bo to oni poszli na pierwszy ogień we wprowadzaniu więziennej rewolucji – są dobrze przygotowani do nowych obowiązków?[/b]

Hanna Pawlak: W warszawskim Sądzie Okręgowym orzeka piątka sędziów penitencjarnych. Niestety, nie wszyscy zostaliśmy przeszkoleni, np. ja, będąc przewodniczącą wydziału, mimo że upominam się o takie szkolenie od dawna, do dziś go nie odbyłam. Nie mogę więc w pełni wypełniać obowiązków nałożonych mi przez ustawę, tj. nadzorować prawidłowości orzekania dozorów przez sędziów, bo po prostu nie mogę wejść do systemu. Zapewnić jednak mogę, że sędziowie znają ustawę dokładnie.

[b]Piątka sędziów wystarczy do załatwienia kilku wniosków, jakie w ciągu niespełna miesiąca wpłynęły do warszawskiego sądu. Co będzie, jeśli wpłyną ich tysiące?[/b]

Liczę na wzmocnienie kadrowe. Jeśli nie, to będzie naprawdę kiepsko. Już dziś wiemy, że wydanie postanowienia w sprawie aresztu domowego w ciągu 14 dni, jak każe ustawa, jest po prostu nierealne. I to nie dlatego, że sędziowie sobie nie poradzą z czasem. Ustawodawca nie przewidział, że napisany przez skazanego wniosek może zawierać braki i sąd musi go wezwać do ich uzupełnienia. A przecież nie możemy tego robić telefonicznie czy e-mailem, tylko drogą pocztową. Nie muszę przekonywać, że trwa to kilka dni. To niejedyna przeszkoda. Przeszłość każdego skazanego musimy sprawdzić w Krajowym Rejestrze Karnym. Do tej pory korzystaliśmy z takich zapytań drogą faksową – dlatego trwało to krótko. Ale niedawno dostaliśmy informację, że ta droga jest zastrzeżona tylko dla postępowania przyspieszonego, bo postępowanie o zastosowanie dozoru nie zostało dopisane do kodeksu jako w pewnym sensie „szczególne”. Teraz więc z Krajowym Rejestrem Karnym będziemy korespondować za pośrednictwem poczty. To kolejne dni oczekiwania na posiedzenie. Ale bez tego nie możemy podjąć decyzji.

[b]Wygląda na to, że autorzy propozycji i ustawodawca, mimo że chcieli dobrze, nie pomyśleli.[/b]

Ustawa wprowadzająca system dozoru elektronicznego ma więcej nieżyciowych przepisów. Nie uwzględnia choćby faktu, że skazany, który mógłby trafić pod taki dozór, wykonuje pracę zmianową – jeden tydzień pracuje rano, drugi – po południu, kolejny – nocą. I jak sąd, który ma przygotować dla niego dokładny rozkład tygodnia z rozpisaniem każdego dnia na godziny, ma to zrobić? Wygląda na to, że osoby pracujące na takich zasadach nie będą mogły skorzystać z dozoru. A przecież skazani ubiegający się o areszt domowy nie są dyrektorami na pełnych etatach, którym ustalenie tygodniowego planu nie sprawia żadnego kłopotu. Taki np. zawodowy kierowca zatrudniony w firmie transportowej też nie dostanie obroży, bo jak ustalić, kiedy i gdzie będzie przebywał? Przecież podróżując po Polsce, może nie zdążyć wrócić z trasy do domu.

[b]

Może powinni składać wnioski o zastosowanie dozoru co tydzień?[/b]

To niemożliwe. Postanowienie uprawomocnia się przez siedem dni, tak więc na co drugi tydzień aresztant musiałby wracać do więzienia. Przecież to się mija z celem. Może się oczywiście zdarzyć, że skazany opuści sąd tuż po posiedzeniu, ale będzie to możliwe tylko wówczas, gdy nie sprzeciwi się temu prokurator.

[b]Ma pani wiele uwag do nowej ustawy. Może trzeba dać jej szansę, by zadziałała w polskim systemie odbywania kary? Myśli pani, że się nie uda?[/b]

W takiej wersji, w jakiej system funkcjonuje dziś, to będzie najkosztowniejszy system odbywania kary.

[b]A miało być przecież dużo taniej. [/b]

Miało, ale nie będzie. Wydano ponad 220 mln zł, a wniosków, jak dotychczas, jest mało. To szansa dla wybranej grupy skazanych. Ustawa bardzo ogranicza krąg więźniów, którzy mogą z niej skorzystać. Słyszałam, że na początek w grę wchodzi 500 bransolet. A co ma zrobić sąd, do którego wpłynie np. tysiąc wniosków? Nie możemy przecież odmawiać skazanym rozpoznania ich sprawy tylko dlatego, że państwo jest nieprzygotowane do objęcia tego rodzaju karą większej liczby osób. Co ma zrobić sąd, kiedy zgłosi się 510 skazanych i każdy będzie spełniał ustawowe warunki? Na jakiej podstawie odmówić? To niemożliwe.

[b]Porozmawiajmy trochę o kuchni posiedzenia, na którym sąd decyduje, czy skazany wyjdzie do domu z bransoletą czy też nie. Czym kieruje się sąd, ustalając drobiazgowy plan na każdy dzień tygodnia?[/b]

Przede wszystkim musimy wysłuchać skazanego. To obowiązek. W trakcie rozmowy opowiada on o tym, jakie każdego dnia i w jakiej godzinie ma do wykonania obowiązki. O to, czego nie powie, musi zapytać sąd. I nie chodzi tu tylko o pracę, szkołę, leczenie, ale także o to, kiedy odprowadza dzieci do szkoły, wychodzi na spacer z rodziną, czy będzie uczęszczał na niedzielną mszę itd. Zasada jest tylko jedna: poza domem – zatem daleko od nadajnika – może się znaleźć jedynie przez 12 godzin na dobę. Tak więc sąd ustala mu plan dnia od poniedziałku do niedzieli. W następnym tygodniu powtarza się on od nowa i tak aż do końca wykonania kary pozbawienia wolności w systemie dozoru elektronicznego. 

[b]Wysłuchanie skazanego to jedyny obowiązek sądu?[/b]

Ależ skąd. Musimy sprawdzić jego przeszłość. Na przykład czy wracał o czasie z przepustek lub przerw w odbywaniu kary, czy nie był wcześniej karany za przestępstwo umyślne. Ten ostatni warunek może znacznie ograniczyć liczbę osób, które skorzystają z dozoru. Przecież do kryminału nie wsadzają ludzi kryształowych, a jeśli już ktoś trafia za kratki, to nie jest to najczęściej jego pierwszy konflikt z prawem. Zanim podejmiemy decyzję, musimy też sprawdzić, czy w mieszkaniu lub domu, który wskazał skazany jako miejsce pobytu, są warunki techniczne (odpowiedni zasięg), by system mógł go pilnować. Dopiero po sprawdzeniu tego wszystkiego możemy orzec areszt domowy.

[b]A jeśli aresztant złamie ustalony plan?[/b]

Przebieg kary będzie sprawdzał przydzielony skazanemu kurator, który w każdej chwili będzie mógł wejść do komputera i sprawdzić, czy skazany znajduje się w pobliżu nadajnika czy też nie. Jeśli tylko coś będzie nie tak, kurator może wystąpić o uchylenie dozoru, a to dla zainteresowanego oznacza powrót do więzienia. Także sędzia, mając dostęp do systemu, może sprawdzić, jak dana osoba sprawuje się w dozorze elektronicznym.

[b]Czy takie ograniczenie wolności może być dla skazanego dotkliwą karą?[/b]

Myślę, że więźniowie woleliby korzystać z warunkowego przedterminowego zwolnienia. Skazani prowadzą bardzo nieregularny tryb życia. Poza tym taki dozór ogranicza ich kontakty towarzyskie. Mogą mieć trudności z wyjściem z kumplami na miasto, pójściem na mecz czy koncert. Ich wolność jest poważnie ograniczona. Poza tym żona też nie wpuści do domu kompanów, którzy wpadli na piwko. To może być naprawdę dokuczliwa kontrola.

[b]Do tej pory najwięcej pracy sędziowie penitencjarni mieli z orzekaniem warunkowych przedterminowych zwolnień. Po wejściu dozoru to się nie zmienia?[/b]

Nie. W zasadzie ustawa o dozorze im tego zabrania. Ten, kto trafi do domowego aresztu, ma zamkniętą drogę do warunkowego przedterminowego zwolnienia. Tak stanowi ustawa. Szkoda tylko, że ustawodawca nie napisał wprost, czy ta droga jest zamknięta do zwolnienia w tej sprawie czy też w każdej innej, jaką ma orzeczoną skazany. Więźniowie piszą bez przerwy. Wydaje im się, że jeśli odsiedzą połowę kary i dobrze się zachowują w więzieniu, to należy im się wcześniejsza wolność – a to nieprawda. Trudno uwierzyć, że ktoś w pełni uległ resocjalizacji, skoro wcześniej korzystał z warunkowego zawieszenia wykonania kary, a nieraz dobrodziejstwa warunkowego przedterminowego zwolnienia i nadal popełnia przestępstwa, za które ponownie trafił do więzienia.

[b]Ale taki jest kodeksowy warunek. To co muszą jeszcze zrobić?[/b]

To jeden z wielu warunków. Sąd bada wiele spraw, np. zachowanie skazanego, zanim trafił do więzienia. Przede wszystkim skazani, odbywając karę, muszą jednak pracować nad sobą. Samo powoływanie się na odbycie połowy kary i posiadanie nawet wielodzietnej rodziny nie jest dla sądu żadnym argumentem. Przecież wcześniej, mając dzieci i żonę, popełniali przestępstwa. Liczy się to, jak oceniają go wychowawcy więzienni, psycholodzy, czy wykazuje skruchę po tym, co zrobił, i wiele innych czynników.

[b]Mówi pani o wymaganej poprawie zachowania, ale czy wierzy pani w resocjalizację w polskich więzieniach, szczególnie teraz, kiedy skazani siedzą w przeludnionych celach?[/b]

Cały czas wierzę. Mam bliski kontakt z warszawskimi więzieniami, często je wizytuję. Na pewno nie wszyscy się zmieniają, ale też nie wszyscy chcą. Skazani, którzy rzeczywiście chcą coś zmienić w swoim życiu, pracują nad sobą. Wystawiają sztuki, redagują gazetki więzienne, pomagają dzieciom z domów dziecka czy poddają się terapii. Chcą wyjść na prostą i zmienić swoje życie. To właśnie jest resocjalizacja. I samo przeludnienie, które rzeczywiście może dokuczać skazanym i utrudniać pracę wychowawcom, nie może w niej przeszkadzać ani też wręcz jej uniemożliwiać. [ramka] [b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2009/09/21/elektroniczny-dozor-to-najdrozszy-system-wykonywania-kary/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b][/ramka]

[b]Pierwsze koty za płoty – zapadły już pierwsze orzeczenia o zastosowaniu aresztów domowych. Czy warszawscy sędziowie – bo to oni poszli na pierwszy ogień we wprowadzaniu więziennej rewolucji – są dobrze przygotowani do nowych obowiązków?[/b]

Hanna Pawlak: W warszawskim Sądzie Okręgowym orzeka piątka sędziów penitencjarnych. Niestety, nie wszyscy zostaliśmy przeszkoleni, np. ja, będąc przewodniczącą wydziału, mimo że upominam się o takie szkolenie od dawna, do dziś go nie odbyłam. Nie mogę więc w pełni wypełniać obowiązków nałożonych mi przez ustawę, tj. nadzorować prawidłowości orzekania dozorów przez sędziów, bo po prostu nie mogę wejść do systemu. Zapewnić jednak mogę, że sędziowie znają ustawę dokładnie.

Pozostało 92% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów