Słynne procesy poszlakowe czyli emocje na sali rozpraw

12 lat temu Polska żyła zbrodnią na 4-letnim Michałku. Chłopiec jeszcze żył, kiedy partner matki wrzucał go do lodowatych wód Wisły. Proces powtarzano trzy razy.

Publikacja: 19.02.2013 00:01

Najsłynniejszy do tej pory proces poszlakowy rozegrał się w latach 30. Ritę Gorgonową oskarżono o zamordowanie młodej córki swojego chlebodawcy. Oskarżenie nie miało twardego dowodu winy, a jedynie poszlaki. Pomimo to kobieta została skazana najpierw na karę śmierci, a potem, po jej uchyleniu, na osiem lat więzienia. Z kryminału wyszła wcześniej, korzystając z amnestii.

Także w latach 90. polskie sądy prowadziły kilkanaście głośnych w całym kraju procesów. Nie wszystkie poszlakowe. O zabójstwie Andrzeja Zauchy mówiła cała Polska. 11 października 1991 r. na parkingu przy krakowskim Teatrze STU Yves Goulais, francuski reżyser teatralny, oddał serię strzałów w stronę swojej żony i towarzyszącego jej krakowskiego piosenkarza. Zaucha zginął na miejscu, kobieta zmarła w szpitalu. Goulais oddał się w ręce policji. Podczas procesu prokurator podkreślał, że morderstwo było dokładnie zaplanowane, a zabójca  miał pełną świadomość skutków swojego działania. Sąd skazał go na 15 lat pozbawienia wolności.

Proces w sprawie zabójstwa na warszawskim Nowym Świecie trzykrotnie wracał do rozpoznania. Oskarżoną o zabójstwo młodego mężczyzny i postrzelenie jego żony Beatę K. dwukrotnie uniewinniano. Wyrok 25 lat więzienia usłyszała dopiero w trzecim procesie.

Niemniej emocji budził proces oskarżonych o zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów w Aninie. Piotr Jaroszewicz i jego żona Alicja Solska zostali zamordowani w 1992 roku w swojej willi. Nie wiadomo, w jaki sposób włamywacze dostali się do domu. Proces rozpoczął się w 1994 r. z czterema oskarżonymi na ławie. Zakończył się sześć lat później uniewinnieniem wszystkich.

Trzy lata później media podają kolejne tragiczne informacje. Ginie 19-letni Tomek Jaworski, maturzysta. Podczas ogniska ze znajomymi zorganizowanego po zdaniu matury napadła ich  banda uzbrojona w kije baseballowe. Tomek był przypadkową ofiarą. Zanim go zabito, przez kilkanaście godzin był przetrzymywany i torturowany. Wyrok na oprawców zapadł w 1998 r. Monika Sz. uznana przez sąd za „mózg zbrodniczej akcji" usłyszała wyrok dożywocia, jej kompani kary 25 lat więzienia oraz od dwóch do 12  lat pozbawienia wolności.

W tym samym niemal czasie Polska żyła inną tragiczną zbrodnią. Ta sprawa przeszła do historii pod hasłem „zabójstwo dilerów Ery". Dwóch młodych mężczyzn pracujących dla jednego z operatorów zostało zwabionych do lasu, a potem zastrzelonych. Ciała wrzucono do dołu i niedbale zasypano. Godzinę później jedna z oskarżonych w tej sprawie  sprzedała telefony umówionym wcześniej handlarzom na bazarze pod Pałacem Kultury i zgarnęła za nie 36 tys. zł. Wyrok był surowy: dożywocie dla Małgorzaty R., która zbrodnię zaplanowała dla pieniędzy.

Rok później cała Polska żyje tragiczną śmiercią małego Michałka. Chłopca utopiono w Wiśle. Do zabójstwa doszło 19 stycznia 2001 r. w Warszawie. Według prokuratury dziecko zostało wrzucone do Wisły przez dwóch mężczyzn: konkubenta matki dziecka i jego kompana. Według aktu oskarżenia w planowaniu zabójstwa brała udział matka chłopca. Po trzech procesach kobietę uniewinniono od tego zarzutu. Mężczyźni dostali kary 25 i 15 lat więzienia.

W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"