Za sprawą wczorajszej uchwały SN podjętej w powiększonym (siedmioosobowym) składzie wszystkie wątpliwości zostały rozwiane. Nadano jej moc zasady prawnej, a to oznacza, że obowiązuje wszystkie składy SN. To ważne, bo do tej pory zdania na temat uprawnień straży były podzielone: nie tylko w sądach rejonowych, które karały za niewskazanie kierowcy, ale i w SN, do którego trafiały kasacje.
Jakie kary orzekano? Sąd mógł nałożyć do 5 tys. zł grzywny; kończyło się najczęściej na 500 zł wraz z kosztami. Rekordowy wyrok wyniósł ?3 tys. zł, ale go uchylono.
Dziurawe prawo ?to kłopoty
Wczoraj sprawa wróciła do SN z powodu Marty R. Straż Gminna w Białogardzie skierowała do tamtejszego SR wniosek o ukaranie kobiety, która jako współwłaściciel auta nie wydała kierowcy, który popełnił wykroczenie. SR uznał kobietę za winną popełnienia wykroczenia i ukarał 150 zł grzywny. Wyrok utrzymano w apelacji. Kasację w sprawie kobiety złożył rzecznik praw obywatelskich. Trzyosobowy skład SN miał wątpliwości. Powiększony przyznał wczoraj rację straży.
Problem powstał w 2010 r. Wówczas to znowelizowano kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia. Zapisano w nim, że m.in. straż miejska może być oskarżycielem publicznym przed sądem w sprawach, w których ujawniła wykroczenie i wystąpiła z wnioskiem o ukaranie. Problem polega na tym, że wiele sądów uznawało, że straż ma prawo prowadzić niektóre czynności w sprawach związanych z bezpieczeństwem ruchu drogowego, a karanie za niewskazanie sprawcy nijak się do nich ma.
– Strażnicy miejscy dmuchając na zimne, podsuwali wnioski o ukaranie w takich sprawach policji. Funkcjonariusze narzekali – wyjaśnia „Rz" Paweł Juchciński, policjant z Radomia.