Od 18 maja 2015 r. drogówka może zabrać kierowcy prawo jazdy za zbyt dużą prędkość. Wystarczy, że ktoś jedzie w terenie zabudowanym o 50 km/h szybciej, niż jest to dozwolone, a traci dokument od ręki.
W kwietniu na łamach „Rzeczpospolitej" informowaliśmy, iż coraz więcej kierowców korzysta z luki w przepisach drogowych. Podczas zatrzymania za szybką jazdę nie okazują prawa jazdy, przekonując, że zostało w domu albo w innej torebce. Jedyną sankcją w takiej sytuacji jest 50 zł mandatu za brak dokumentu plus maksymalnie 500 zł za zbyt szybką jazdę, a także do dziesięciu punktów karnych.
Jak się jednak okazuje, brak okazania dokumentu prawa jazdy policji nie zawsze uchroni kierowcę od konsekwencji.
Przekonał się o tym pan Arkadiusz K. (dane zmienione), który został zatrzymany przez patrol drogówki, ponieważ jechał w terenie zabudowanym z prędkością 112 km/h. Mężczyzna nie miał przy sobie dokumentów. Jednak Prezydent Sosnowca po otrzymaniu informacji z komendy policji o popełnionym wykroczeniu wydał decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy na 3 miesiące.
Mimo odwołania kierowcy, Samorządowe Kolegium Odwoławcze w K. utrzymało decyzję o zatrzymaniu dokumentu, uznając ją za zgodną z prawem i zasadną. Jak wskazano, „fakt prowadzenia na drodze publicznej pojazdu bez posiadania przy sobie wymaganych dokumentów, tj. wbrew obowiązkowi wynikającemu z art. 38 ustawy Prawo o ruchu drogowym, nie może zwalniać kierowcy z odpowiedzialności administracyjnoprawnej, chroniąc przed skutkami nieprzestrzegania obowiązujących przepisów ruchu drogowego". SKO zaznaczyło, że fakt ten wpływa jedynie na sposób obliczenia okresu zatrzymania prawa jazdy, który liczony jest w tym przypadku od daty zwrotu dokumentu do właściwego organu.