Drogówka nie zatrzyma prawa jazdy piratowi, gdy ten powie, że go zapomniał

Kierowcy, którzy twierdzą, że nie mają przy sobie prawa jazdy, unikają kary za prędkość.

Aktualizacja: 22.04.2016 08:02 Publikacja: 21.04.2016 19:50

Drogówka nie zatrzyma prawa jazdy piratowi, gdy ten powie, że go zapomniał

Foto: Fotorzepa, Dorota Awiorko-Klimek

Od 18 maja 2015 r. drogówka może zabrać kierowcy prawo jazdy za zbyt dużą prędkość. Wystarczy, że ktoś jedzie w terenie zabudowanym o 50 km/h szybciej, niż jest to dozwolone, a traci dokument od ręki.

Na tej podstawie w ciągu 11 miesięcy policja zabrała kierowcom ponad 32 tys. praw jazdy. Mogło być dużo gorzej.

Coraz więcej kierowców (szczególnie z dużych miast) korzysta z luki w przepisach drogowych. Podczas zatrzymania za szybką jazdę nie okazują prawa jazdy, przekonując, że zostało w domu albo w innej torebce. Policjant nie może więc fizycznie zatrzymać dokumentu, a starosta – wydać decyzji administracyjnej o zatrzymaniu uprawnień na trzy miesiące. Bo taka powinna być kara dla kierowcy.

Jedyną sankcją w takiej sytuacji jest 50 zł mandatu za brak dokumentu plus maksymalnie 500 zł za zbyt szybką jazdę, a także do dziesięciu punktów karnych. Ale dokumentu się nie traci.

Policja przyznaje, że ma z tym spory kłopot.

– Stary przepis wymagający fizycznego zatrzymania dokumentu na drodze miał obowiązywać tylko do 3 stycznia 2016 r. Jednak nowelizacja z grudnia 2015 r., która odłożyła w czasie rozbudowę Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, przedłużyła jego działanie do 31 grudnia 2016 r. W efekcie jeszcze przez pół roku zatrzymywanie praw jazdy na trasie może się okazać nieskuteczne – przyznaje Komenda Główna Policji.

Policjanci niechętnie mówią o tym, że kierowcy często korzystają z tego sposobu unikania mandatu.

– Nawet jeśli funkcjonariusz bez odebrania dokumentu wyśle do starostwa wniosek o zatrzymanie prawa jazdy, to kierowca może bezkarnie nie oddać dokumentu – dodaje dr Janusz Libicki, specjalista ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego. Tłumaczy, że wystarczyłoby przygotować szybką nowelizację i uchylić przeszkadzający w karaniu kierowców przepis. Mimo apeli z KGP projektu jak nie było, tak nie ma.

– Nie dziwię się, że jeśli nadarza się możliwość, kierowcy kombinują – mówi „Rzeczpospolitej" Andrzej Łukasik, prezes Polskiego Towarzystwa Kierowców. Przypomina, że jeszcze zanim nowela weszła w życie, kierowcy apelowali, by o odbieraniu praw jazdy decydował sąd, a nie policjant na drodze.

– Są sytuacje sporne. Mamy prawo nie dowierzać pomiarom urządzenia, które zarejestrowało nasze wykroczenie. Często słyszymy, że działają one wadliwie, a ich pomiary są grubo zawyżone – twierdzi Łukasik.

– Posiadanie prawa jazdy często oznacza posiadanie pracy. Dla wielu to być albo nie być – dodaje Radosław Skwieciński z dolnośląskiego stowarzyszenia kierowców.

Od 18 maja 2015 r. drogówka może zabrać kierowcy prawo jazdy za zbyt dużą prędkość. Wystarczy, że ktoś jedzie w terenie zabudowanym o 50 km/h szybciej, niż jest to dozwolone, a traci dokument od ręki.

Na tej podstawie w ciągu 11 miesięcy policja zabrała kierowcom ponad 32 tys. praw jazdy. Mogło być dużo gorzej.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego