W swoim niedawnym wystąpieniu rzecznik praw obywatelskich poruszył sprawę rozbieżnych kar nakładanych na kierowców za niezatrzymanie się przed sygnalizatorem S-2, tzw. zieloną strzałką.
RPO: takie samo zachowanie kierowcy stanowi zupełnie różne czyny
Jak się okazuje, kiedy takie wykroczenie zauważy policjant, kierowca musi się liczyć z mandatem w wysokości 100 zł oraz 6 punktami karnymi. Jeśli jednak kierowcę "złapie" system CANRAD zarządzany przez Głównego Inspektora Transportu Drogowego mandat wyniesie 500 zł, a na konto trafi 15 punktów karnych.
Policja w takiej sytuacji uznaje bowiem, że dochodzi do niezatrzymania pojazdu we właściwym miejscu w związku z nadawanym sygnałem świetlnym. Według GITD dochodzi zaś do niezastosowania się do sygnałów świetlnych. „W konsekwencji takie samo zachowanie kierowcy stanowi zupełnie różne czyny, za które nakłada się odmienny mandat oraz przypisuje inną liczbę punktów” - pisał RPO.
Zwrócił przy tym uwagę, iż w efekcie kierowca, który w momencie pokazywania „zielonej strzałki” przez sygnalizator skręci bez zatrzymania się, w razie ujawnienia wykroczenia przez system CANARD przekroczy dopuszczalną liczbę 24 punktów karnych już przy drugim wykroczeniu, zaś w razie ujawnienia wykroczenia przez Policję – dopiero za czwartym razem. Jedyną różnicą jest to, który organ to ujawnił i nałożył mandat oraz punkty karne.
Czytaj więcej
500 zł mandatu oraz 15 punktów - taka kara grozi kierowcy, który nie zatrzyma się przed sygnaliza...