Droga krajowa do Poznania. Kierowca przekracza dozwoloną prędkość o kilkadziesiąt kilometrów. Ma pecha, bo namierzają go trzy fotoradary straży miejskiej w Białym Borze (Zachodniopomorskie). Robią zdjęcia auta, które wraz z mandatem pirat drogowy dostaje do domu. Co wtedy robi? Jako kierowcę wskazuje... emeryta. Ten punkty karne za wykroczenie bierze na siebie.
– W pół godziny kierowca zarobił 26 punktów karnych. Potem oświadczył, że prowadził kto inny – mówi "Rz" Waldemar Lada, komendant straży miejskiej w Białym Borze. Zawiadamia prokuraturę.
[srodtytul]Stawki do negocjacji[/srodtytul]
Czy emeryt bezinteresownie wziął winę na siebie? Śledczy to sprawdzają. Jednak coraz częściej pozbywanie się punktów karnych odbywa się za pieniądze. W Internecie roi się od takich ogłoszeń, np. "Przyjmę do 12 punktów karnych. Kat. B, woj. lubelskie. Cena 150 zł za 1 punkt (do negocjacji)". Inne: "Kupię punkty dwa razy po 10, mamy czyste konta". Stawka: 100 – 150 zł za punkt i uwaga, że autor ma ok. 30 lat. Jest brunetem. Kolejny zachęca: "Kupię punkty karne, przejmę mandat z fotoradaru, mam kategorię: A, B+E, C. Pisz: zalicytuj".
Po co wiek i rysopis? – Aby ten, kto weźmie na siebie wykroczenie, był podobny do kierowcy, któremu zdjęcie pstryknął fotoradar – wyjaśnia autor jednej z ofert.