Reklama

Prezes Urzędu Patentowego: Potrzebna jest wiedza o tym, że można ochronić swój wynalazek

Konieczne są inicjatywy popularyzujące wiedzę o tym, co zrobić ze swoim wynalazkiem. Tu dobrym przykładem jest konkurs „Młody wynalazca” organizowany przez „Rzeczpospolitą” wraz z Urzędem Patentowym – mówi dr hab. Ewa Skrzydło-Tefelska, prezes UP RP.

Publikacja: 30.07.2025 20:35

Ewa Skrzydło-Tefelska, Prezes Urzędu Patentowego

Ewa Skrzydło-Tefelska, Prezes Urzędu Patentowego

Foto: mat.pras/Urząd Patentowy Rzeczypospolitej Polskiej

Co Polacy wiedzą o prawie własności intelektualnej i patentach?

Wiedzą tyle, ile dowiedzą się w toku edukacji. I na razie nie jest to stan zadowalający, gdyż ta tematyka nie jest eksponowana w szkołach. Także na studiach przedmioty z tej dziedziny prawa są fakultatywne, a nie obowiązkowe. Co w moim przekonaniu jest złą praktyką i powinno się zmienić. Na niektórych uczelniach jest to przedmiot obowiązkowy i daje dobre podstawy wiedzy w tej dziedzinie. Drugim źródłem informacji Polaków o własności intelektualnej i przemysłowej są ich życiowe doświadczenia. To, co usłyszą na przysłowiowej ulicy, to z czym spotkają się w sklepach. I to nie tylko w kraju, ale też na wycieczce zagranicznej. Na przykład w Turcji można znaleźć produkty pozornie dobrej jakości, opatrzone znakami drogich marek, które jednak są po prostu podrobione. I turysta w dość nieprzyjemny sposób może się dowiedzieć, że kupił produkt nieoryginalny, kiedy celnicy zatrzymają go na lotnisku. Trzecim źródłem wiedzy są gazety, wywiady, konferencje, itd. – to cenne źródło, które należy eksponować i rozwijać.

A jak to wygląda w grupie samych wynalazców? Czy wiedzą oni, jak zabezpieczyć efekty swojej pracy intelektualnej?

Wynalazcy mają szeroką wiedzę w dziedzinie, którą się zajmują, ale ich praktyczna wiedza o tym, co zrobić ze swoimi wynalazkami, jest moim zdaniem niewystarczająca. Na kierunkach ścisłych, z których pochodzi najwięcej wynalazków, prawo patentowe też nie jest przedmiotem obowiązkowym. Potrzebna jest wiedza o tym, że można ochronić swój wynalazek przez opatentowanie go.

Czytaj więcej

Zwycięzca konkursu "Młody wynalazca 2024": mamy fundusze na rozwój wynalazku, szukamy partnera

No właśnie, a dlaczego warto się o taką ochronę postarać? Co to daje? Bo rozumiem, że wiąże się to też z jakąś opłatą?

Tak, konieczne jest wniesienie opłaty za zgłoszenie wynalazku. Wniosek o udzielenie ochrony na ten wynalazek trzeba złożyć bardzo szybko, bo pierwszeństwo w prawie własności przemysłowej jest kluczowe. Kto pierwszy zgłosi, ten uzyskuje ochronę (przy spełnieniu kilku innych warunków, o czym za chwilę). Warto to jednak zrobić, gdyż później przez 20 lat ma się wyłączność na eksploatację ekonomiczną wynalazku. To pozwala odzyskać środki wydane na wcześniejsze badania, jak również te na kontynuowanie działalności wynalazczej.

Dziś chyba dla polskiej wynalazczości największym problemem jest to, że nawet gdy uda się coś opatentować, brakuje funduszy na wdrożenie tego wynalazku. Czy do znalezienia inwestorów potrzebne jest nadanie rozgłosu swojemu odkryciu?

Zdecydowanie. Kluczową kwestią jest komercjalizacja patentu, jego wykorzystanie rynkowe. Jednak faktycznie do wprowadzenia wynalazku na rynek niezbędne są często znaczne środki. A rozgłos może zainteresować naszym odkryciem potencjalnych inwestorów. Dlatego konieczne są inicjatywy popularyzujące wiedzę o tym, co zrobić ze swoim wynalazkiem. Istnieją liczne konkursy na najlepszy wynalazek – zarówno na skalę światową, europejską, krajową, jak i lokalną. Tu dobrym przykładem jest konkurs „Młody wynalazca” organizowany przez „Rzeczpospolitą” wraz z Urzędem Patentowym.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Ewa Skrzydło-Tefelska: Walka z podróbkami? Budujmy świadomość, jak z ekologią

Niedawno ruszyła jego druga edycja. Dlaczego warto wystartować w tym konkursie?

Właśnie dlatego, żeby zyskać rozgłos jako wynalazca. To prestiż, gdyż wydarzenie ma atrakcyjną oprawę medialną. Samo podanie do publicznej wiadomości nazwiska takiej osoby sprawi, że w przyszłości łatwiej będzie jej prowadzić działalność badawczą i ją komercjalizować. Są też konkursy, w których można wygrać nagrody pieniężne.

Jak pani ocenia pierwszą edycję konkursu? Czy udało się osiągnąć zamierzone cele?

Uważam, że była to bardzo cenna inicjatywa i bardzo wysoko oceniam pierwszą edycję konkursu. Urząd Patentowy był w jej ramach zaangażowany w wyłanianie laureatów i głęboko wierzę, że te nagrody i wyróżnienia pomogą w uzyskaniu doświadczenia, jak działać w przyszłości, oraz wzbudzeniu zainteresowania podmiotów, które mogłyby taki wynalazek skomercjalizować.

Wspominała pani, że aby uzyskać patent, trzeba spełnić pewne dodatkowe warunki…

Pierwszą i podstawową zasadą udzielenia ochrony jest nowość. Jest ona określana i badana na skalę globalną. Wszelkie formy upublicznienia wynalazku przed jego formalnym zgłoszeniem do Urzędu Patentowego pozbawiają go cechy nowości i uniemożliwiają uzyskanie ochrony w przyszłości. Wynalazca musi pamiętać, by o takim wynalazku wcześniej nie pisać, nie publikować go, choćby w opracowaniach popularnonaukowych, bo to pozbawia go cechy nowości. Musi też zadbać, by prezentując wynalazek partnerom biznesowym, zabezpieczyć poufność. Bo jeśli ujawnienie ma charakter poufny, to nie „szkodzi” nowości.

Na ile szczegółowe musi być to ujawnienie? Bo niedawno zwycięzca pierwszej edycji opowiadał w wywiadzie, jak działa jego urządzenie do radiowego pomiaru poziomu płynu w płucach. Jak rozumiem, to samo w sobie nie wystarczy? Muszą to być jakieś plany i szczegółowe opisy?

Patent, oprócz tego, że nowy, musi mieć jeszcze poziom wynalazczy i to znaczący. Musi zmieniać stan wiedzy w danej dziedzinie tak, że uzyskuje się nieoczywiste efekty. Po trzecie – musi być w zgłoszeniu patentowym tak opisany, aby istniała możliwość jego przemysłowej eksploatacji po zakończeniu 20-letniej ochrony. Dlatego ogólne ujawnienie, że wynalazek należy do danej dziedziny, ale bez wskazania, jakie ma cechy szczegółowo opisane w zgłoszeniu i parametry techniczne, nie niweczy cechy nowości. Pisaniem takich zgłoszeń zajmują się rzecznicy patentowi, którzy pomagają wynalazcom tak je sformułować, aby tę ochronę uzyskać.

Po 20 latach jednak ona wygaśnie i każdy będzie mógł korzystać z urządzenia. Czy nie lepiej jednak nie składać wniosku, a inaczej zabezpieczyć poufność wynalazku?

To, że wynalazek korzysta z ochrony tylko przez 20 lat, jest elementem umowy ze społeczeństwem. Wyrównuje szanse obu stron tej umowy. Ponieważ jesteś kreatywny i tworzysz innowacyjne rozwiązania, zapewniamy ci monopol na 20 lat, ale w zamian za to opiszesz wszystko tak szczegółowo, żeby każdy mógł taki wynalazek wykorzystać. Jeśli nie chcesz czegoś ujawniać, to nie dostaniesz wyłączności, ale możesz chronić ten wynalazek jako know-how. Tak chroniona jest np. tajemnica receptury Coca-coli – znają ją członkowie zarządu, i to nie w całości, a każdy ma tylko fragment, który przekazuje osobom odpowiedzialnym za produkcję i tylko po zebraniu tych fragmentów można stworzyć Coca-colę. Tak można chronić know-how przez setki lat, ale ma to swoje minusy. Po pierwsze, pracownik mający dostęp do tej wiedzy, zdobytej legalnie lub nielegalnie, może te informacje przekazać komuś innemu. Wtedy ten, kto stworzył rozwiązanie, będzie musiał udowodnić, że miał je jako pierwszy, że je stosował i na czym ono polega. To trudne – łatwiej po prostu pokazać prawo z patentu. Ważne jest jednak to, by prowadząc rozmowy z potencjalnymi inwestorami, zadbać o klauzulę poufności i nie ujawniać za dużo. A gdy już podpisujemy umowę, należy zadbać o to, by nie przekazać pełni informacji inwestorom, a zostawić sobie kluczową część.

Co Polacy wiedzą o prawie własności intelektualnej i patentach?

Wiedzą tyle, ile dowiedzą się w toku edukacji. I na razie nie jest to stan zadowalający, gdyż ta tematyka nie jest eksponowana w szkołach. Także na studiach przedmioty z tej dziedziny prawa są fakultatywne, a nie obowiązkowe. Co w moim przekonaniu jest złą praktyką i powinno się zmienić. Na niektórych uczelniach jest to przedmiot obowiązkowy i daje dobre podstawy wiedzy w tej dziedzinie. Drugim źródłem informacji Polaków o własności intelektualnej i przemysłowej są ich życiowe doświadczenia. To, co usłyszą na przysłowiowej ulicy, to z czym spotkają się w sklepach. I to nie tylko w kraju, ale też na wycieczce zagranicznej. Na przykład w Turcji można znaleźć produkty pozornie dobrej jakości, opatrzone znakami drogich marek, które jednak są po prostu podrobione. I turysta w dość nieprzyjemny sposób może się dowiedzieć, że kupił produkt nieoryginalny, kiedy celnicy zatrzymają go na lotnisku. Trzecim źródłem wiedzy są gazety, wywiady, konferencje, itd. – to cenne źródło, które należy eksponować i rozwijać.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Zawody prawnicze
Przewodnicząca KRS: Wątpliwości budzi rewanżyzm Waldemara Żurka
Edukacja i wychowanie
Egzaminatorzy oblali maturę. Bulwersujący raport NIK
Sądy i trybunały
Awantura o sędzię Krystynę Pawłowicz. Gorąco w Trybunale Konstytucyjnym
Prawo karne
Czeka nas wzrost liczby podejrzanych? Nieoczekiwany skutek rządowej nowelizacji
Internet i prawo autorskie
Rząd chce wprowadzić podatek od smartfonów. Wiadomo, ile wyniesie
Reklama
Reklama