[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/blog/2009/11/08/pacjenci-wciaz-bezsilni-wobec-bledow-lekarzy/]na blogu[/link][/b]
Przekonują się o tym nie tylko poszkodowani pacjenci i ich rodziny, ale i prokuratorzy. Kilka miesięcy temu na stronie internetowej Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze pojawił się bulwersujący tekst szefa tej instytucji. Informuje on, że prokuratura nie może prowadzić postępowania w sprawie błędu w sztuce lekarskiej, gdyż ośrodki naukowe tak są obciążone pracą, że gremialnie odmówiły przygotowania ekspertyzy. Śledczym udało się w końcu znaleźć zespół ekspertów. Wyznaczył jednak rok na przygotowanie opinii, bez której sprawa nie ruszy z miejsca.
Dla zwykłych pacjentów walka o odszkodowanie na drodze cywilnej to lata upokorzeń i bezsilności. A wszystko dlatego, że system dochodzenia tego typu roszczeń jest patologiczny i od lat zaniedbywany finansowo przez państwo. W efekcie słabszej stronie sporu tylko determinacja pozwala udowodnić rację.
Wraz ze wzrostem świadomości prawnej Polaków przybywa procesów odszkodowawczych, ale system nie jest na to przygotowany. Wąskim gardłem są zwłaszcza opinie medyków sądowych, które praktycznie przesądzają o błędzie lekarza czy szpitala.
Problem w tym, że wydaje je ledwie kilkadziesiąt osób w dziesięciu ośrodkach akademickich. Bywa, że wysokiej klasy specjalista otrzymuje za godzinę pracy nad opinią kilka złotych – takie są taksy Ministerstwa Sprawiedliwości. Nic więc dziwnego, że nie ma chętnych do ich sporządzania, zwłaszcza gdy czeka praca w dobrze płatnych klinikach.