Katarzyna Łodygowska: Kobiety często nie mają do czego wracać po macierzyńskim

Zatrudnionej należy się spokojny powrót do pracy po życiowej rewolucji, jaką jest zostanie matką – podkreśla Katarzyna Łodygowska, prawniczka, właścicielka kancelarii i bloga matkaprawnik.pl

Publikacja: 22.12.2022 19:32

Katarzyna Łodygowska: Kobiety często nie mają do czego wracać po macierzyńskim

Foto: AdobeStock

Wyspecjalizowała się pani w doradzaniu matkom, jak pogodzić ciążę, a potem macierzyństwo z pracą…

Przede wszystkim pomagam rodzinom i rodzicom. Moimi klientami są również mężczyźni. Kiedyś nie zwracałam uwagi na nazewnictwo, ale to ma znaczenie. Główny ciężar rodzicielstwa, szczególnie w początkowym okresie życia dziecka, spoczywa jednak na kobiecie. Biologii się nie przeskoczy.

Gdybyśmy jednak od samego początku zaczęli postrzegać wychowywanie dzieci i planowanie rodziny jako coś wspólnego, być może mężczyźni zaczęliby chodzić na urlopy rodzicielskie. Może więcej mężczyzn zostawałoby z dzieckiem podczas jego choroby. Wówczas zaczęłyby się również wyrównywać różnice płacowe pomiędzy płciami.

Czytaj więcej

Trudne powroty po macierzyńskim

Czy w branży prawniczej kobiety też mają problemy związane z macierzyństwem?

W branży prawniczej, jak i w wielu innych, kobiety często nie mają do czego wracać po urlopie macierzyńskim. Jeżeli ktoś prowadzi kancelarię, nie może jej zamknąć na rok.

Rzeczywiście w branży prawniczej wiele osób prowadzi działalność gospodarczą. Adwokaci nie mogą pracować na podstawie umowy o pracę. Z tym wiąże się brak jakichkolwiek urlopów. Problemem są małe zasiłki po narodzinach dziecka. Oczywiście, można odprowadzać wyższe składki i w ten sposób podwyższyć zasiłek. Wiele kobiet jednak tego się obawia nie tylko ze względu na możliwość kontroli ZUS albo ze względów finansowych. Największy problem, tak jak wspomniałam, jest jednak związany z powrotem do pracy po urlopie macierzyńskim czy rodzicielskim, czyli tam, gdzie mamy zatrudnienie na podstawie kodeksu pracy. Ponadto zdarzają się sytuacje, w których obiecany awans nie zostaje przyznany. Przykładowy Piotr czy Andrzej – kolega z zespołu zajmujący równorzędne stanowisko – był w pracy. Nie rodził w tym czasie dziecka. W mniemaniu wielu samo to wystarczy, aby dojść do wniosku, że będzie sprawdzał się lepiej. Nie pójdzie przecież na zwolnienie lekarskie, gdy dziecko zachoruje. Takie podejście jest powszechne. Zdarzają się pracodawcy, którzy czują się wręcz oszukani ciążą pracownicy.

Co w takiej sytuacji można zrobić?

Zgodnie z przepisami miejsce powinno na kobietę czekać. Ma pełne prawo wrócić na stanowisko, które zajmowała przed swoim urlopem macierzyńskim. Tłumaczenie pracodawcy, że ktoś już na nim pracuje, nie powinno mieć miejsca. Kodeks pracy zobowiązuje pracodawcę do traktowania rodzica podczas urlopu macierzyńskiego czy też rodzicielskiego jako pracownika aktywnego. Jeśli więc uległa zmianie nazwa stanowiska, jego zaszeregowanie, a także zaszły korzystne zmiany płacowe, powinny one objąć pracownika po tych urlopach. Jednak zdarza się, że kobiety nie są obejmowane podwyżkami. Jeśli zaś mają odwagę wspomnieć o należnych im prawach, są postrzegane jako roszczeniowe. A przecież to nie ma nic wspólnego z roszczeniowością, tylko z przepisami.

Czy regulacje są źle skonstruowane?

Przepisy są dobrze skonstruowane, ale pracodawcom uchodzi na sucho to, że ich nie stosują. Gwarancja powrotu jest iluzoryczna. Jeśli bowiem kobieta nie godzi się na bezprawne zwolnienie, to ona musi pójść do prawnika i za niego zapłacić. Jest w gorszej sytuacji.

Kobiety prawniczki mają łatwiej. Z przepisami poradzą sobie same.

Nie zawsze. Coraz częściej specjalizujemy się w bardzo wąskich dziedzinach prawa. Łatwo też w branży spotkać się z ostracyzmem, dostać wilczy bilet. Wystarczy, że pracodawca szepnie koledze, że pracownica generuje problemy i się nie sprawdziła.

Z mojego doświadczenia wynika, iż największe problemy są w małych kancelariach. Pomagałam prawniczce zatrudnionej właśnie w kilkuosobowej kancelarii. Przez rok zmieniło się bardzo dużo w przepisach, z którymi miała do czynienia w pracy. Robiła wszystko, żeby być na bieżąco, choć jej dziecko było bardzo wymagające. A kiedy wróciła do pracy, usłyszała, że nie ma już dla niej miejsca, bo ktoś inny zajął jej stanowisko. Była świadoma obowiązków pracodawcy. Szef postanowił więc utrudnić jej życie w kancelarii – albo nie otrzymywała w ogóle zleceń, albo była zasypywana pracą. Zabrano jej dotychczasowe biurko i posadzono w ciemnym pomieszczeniu obok ksero. Oczywiście, mogła zgłosić sytuację do inspekcji pracy. Zaogniłoby to jednak konflikt. Kobiecie należy się spokojny powrót do pracy po życiowej rewolucji, jaką jest zostanie matką. Prawniczka w końcu podpisała porozumienie stron. Postąpiła jak tysiące innych kobiet w Polsce, które decydują się odpuścić. Praca ma ogromny wpływ na rodzinę, na dzieci.

Pamiętam też prawniczkę, która po powrocie z macierzyńskiego została przesunięta do sekretariatu. Niewiele kobiet decyduje się na odwołanie od wypowiedzenia czy dochodzenie innych swoich praw. U takiego pracodawcy nie chcą już pracować.

Czy specyfika branży nie powoduje, że prawniczkom jest szczególnie trudno wrócić po przerwie do pracy zawodowej?

Branża prawnicza jest bardzo dynamiczna, jeśli chodzi o przyswajanie wiedzy, o bycie na bieżąco. Przepisy nam, kobietom, tego nie ułatwiają, bo kobiety muszą być na urlopie macierzyńskim. Mężczyźni takich obowiązków nie mają. Polska spóźnia się z implementacją unijnego prawa. Wiele pozostawia do życzenia też sposób, w jaki zamierza to zrobić. Z początkiem sierpnia miał zostać wydłużony urlop rodzicielski. Oczekiwania były co do w miarę sprawiedliwego podziału urlopów w kontekście konieczności ich wybierania. A trzeba zaznaczyć, że obecnie tylko 1 procent ojców decyduje się w Polsce na urlop rodzicielski. Rząd postanowił jednak nie tylko obniżyć zasiłek za te dodatkowe dziewięć tygodni, ale nie zdecydowano się na rozwiązania zmierzające do wyrównywania szans. Po nowelizacji kodeksu pracy w tym zakresie nie będzie więc spektakularnych zmian.

Wyspecjalizowała się pani w doradzaniu matkom, jak pogodzić ciążę, a potem macierzyństwo z pracą…

Przede wszystkim pomagam rodzinom i rodzicom. Moimi klientami są również mężczyźni. Kiedyś nie zwracałam uwagi na nazewnictwo, ale to ma znaczenie. Główny ciężar rodzicielstwa, szczególnie w początkowym okresie życia dziecka, spoczywa jednak na kobiecie. Biologii się nie przeskoczy.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP