Słuchacze, którzy tej jesieni rozpoczną studia MBA na uczelniach w USA, Europie Zachodniej czy w Polsce, mogą być pewni jednego – w programach na pewno nie zabraknie zajęć z etyki. Zajęć, a nie tylko wykładu dodanego dla politycznej poprawności. Więcej będzie też zagadnień finansowych.
– W czasach kryzysu inżynieria finansowa nabiera nowego znaczenia – wyjaśnia Witold Bielecki z Akademii Leona Koźmińskiego, która na studiach MBA zwiększyła zakres przedmiotów finansowych i dodała zajęcia z CSR.
Prof. Witold Orłowski, rektor Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej, ocenia, że na razie większość uczelni wprowadziła pewne zmiany ad hoc. Na poważne przebudowanie programów, według nowej filozofii nauczania menedżerów, potrzeba dwóch – trzech lat. Ale kolejne zmiany w edukacji menedżerskiej na świecie nastąpią.
– Czujemy się odpowiedzialni, bo to my uczyliśmy dzisiejszych menedżerów, ale nie winni, gdyż uczyliśmy ich dobrych rzeczy. Będziemy jednak winni, jeśli nic nie zmienimy w menedżerskiej edukacji – podkreślał prof. Jean-Pierre Helfer, dyrektor generalny Audencia Nantes Ecole de Management, podczas niedawnego spotkania z dziennikarzami. Jego zdaniem w programach MBA nie mniej ważny niż większa dawka etyki jest większy nacisk na międzykulturowe i interdyscyplinarne umiejętności menedżerów.
Jak podkreśla prof. Orłowski, takie kwestie jak społeczna odpowiedzialność biznesu, rola menedżerów w społeczeństwie czy ich długookresowa odpowiedzialność za rozwój firmy staną się istotną częścią programów MBA, gdzie ostatnio mantrą była efektywność i ograniczanie kosztów.