Wybory samorządowe 2024. „Turystyka wyborcza” zaszkodziła komitetom

Komitety zbierające podpisy pod listami wyborczymi miały w tym roku dodatkową trudność. Poprzez „turystykę wyborczą” wiele osób przepisało się do innych okręgów i nie przeniosło się z powrotem. Teraz ich ugrupowania nie będą mogły wystartować.

Publikacja: 11.03.2024 03:00

Wybory parlamentarne 2023. Kolejka wyborców oczekujących na oddanie głosu w jednej z komisji na Powi

Wybory parlamentarne 2023. Kolejka wyborców oczekujących na oddanie głosu w jednej z komisji na Powiślu.

Foto: PAP/Piotr Nowak

Podpisy zebrane przez komitety wyborcze są weryfikowane przez komisję wyborczą. Jeżeli danej osoby nie ma w spisie wyborców w danym okręgu lub dane są błędne, podpis uważany jest za nieważny. Dotychczas, aby mieć pewność, że podpisów nie zabraknie, wystarczyło oddać do komisji o kilkanaście–kilkadziesiąt podpisów więcej. Teraz – jak się okazuje – nawet taka „górka” nie występuje.

Z takim problemem zetknął się lokalny komitet wyborczy Wola Mieszkańców, który chciał zarejestrować listy na warszawskiej Woli. Mimo że pod każdą listą zebrano o kilkadziesiąt podpisów więcej, niż jest to wymagane przez prawo, w trzech z pięciu okręgów okazało się, że to za mało.

Czytaj więcej

Będzie rewolucja w wyborach? PKW proponuje znieść ciszę wyborczą

– Dużo podpisów poparcia odpadło przez fakt, że osoby podpisujące nie figurowały w rejestrze wyborczym na Woli – tłumaczy szefowa stowarzyszenia Wola Mieszkańców Aneta Skubida. – Takie przypadki zawsze się zdarzały, ale tym razem wadliwych podpisów było wyjątkowo dużo – dodaje.

Wybory samorządowe 2024. „Wyborczy turysta” wyjechał, ale nie wrócił

Jak dowiedzieli się członkowie stowarzyszenia, podczas wyborów parlamentarnych wiele osób przeniosło się do innych miejscowości poza Warszawą, by tam oddać głosy. Niestety, nie przenieśli się z powrotem, w związku z tym organizacjom, które popierają, wyrządzili niedźwiedzią przysługę.

– Najwyraźniej dużo osób wybrało się na taką wycieczkę wyborczą i potem o tym zapomniało – mówi Aneta Skubida. – To spowodowało, że przed kolejnymi wyborami  samorządowymi, udzielając poparcia komitetom wyborczym, czyli chcąc im umożliwić start, de facto szkodzili im. Komitetom wydawało się, że uzyskały wymagane prawem poparcie, a podczas rejestracji okazywało się, że jednak nie.

Czytaj więcej

Premier kupił czas u rolników

Podobne problemy pojawiały się również w innych miastach i nie tylko u małych komitetów. Przykładowo w czterech okręgach wyborczych w Piotrkowie Trybunalskim odpowiedniego poparcia nie otrzymały listy kandydatów PiS. Jak poinformowała komisja wyborcza, w okręgu wyborczym nr 1 tylko 122 ze 175 złożonych podpisów zostały zweryfikowane pozytywnie. Podobna sytuacja miała miejsce w pozostałych okręgach. Wśród powodów odrzucenia podpisu pojawiły się: błędnie podany numer PESEL, brak lub błędnie podane imię lub nazwisko, miejsce zamieszkania lub brak czynnego prawa wyborczego osoby podpisującej.

Wybory samorządowe 2024. PKW dokładnie weryfikuje podpisy pod listami

Podobnie było w Lesznowoli. 76 z 206 podpisów pod jedną z list wyborczych Koalicji Obywatelskiej zostało zweryfikowane negatywnie. W innym okręgu na 177 podpisów błędnych było 48, w kolejnym – 42 ze 187. Niestety, nie udało się podpisów dostarczyć w późniejszym terminie, bo w Lesznowoli KO złożyła listy na ostatnią chwilę. Oznacza to, że partia nie wystartuje w wyborach samorządowych.

Miejska Komisja Wyborcza w Gdańsku odmówiła z kolei rejestracji list wyborczych Koalicji Obywatelskiej w pięciu na sześć okręgów. Również pod nimi nie było wymaganych 150 podpisów poparcia od wyborców. Jak tłumaczą działacze, większość podpisów pochodziła z ulicznych zbiórek. Były złożone w wymaganej liczbie, ale okazało się, że podczas weryfikacji Komisji Wyborczej wiele z nich odpadło z powodu niezgodności danych. Tu działacze organizacji mieli jeszcze chwilę na doniesienie brakujących podpisów. Zapowiedzieli, że zrobią to natychmiast.

Trudności z rejestracją list potwierdzają również te komitety, którym udało się złożyć odpowiednią liczbę podpisów. – Zauważyliśmy, że w tym roku Państwowa Komisja Wyborcza weryfikuje podpisy bardzo dokładnie – mówi rzeczniczka warszawskiego PiS Marta Borczyńska. – Dlatego też złożyliśmy dużo więcej podpisów, by uniknąć ewentualnych problemów. Ale rzeczywiście dochodzą do nas informacje, że niektóre komitety, szczególnie niewielkie, miały z tym duży problem.

Podpisy zebrane przez komitety wyborcze są weryfikowane przez komisję wyborczą. Jeżeli danej osoby nie ma w spisie wyborców w danym okręgu lub dane są błędne, podpis uważany jest za nieważny. Dotychczas, aby mieć pewność, że podpisów nie zabraknie, wystarczyło oddać do komisji o kilkanaście–kilkadziesiąt podpisów więcej. Teraz – jak się okazuje – nawet taka „górka” nie występuje.

Z takim problemem zetknął się lokalny komitet wyborczy Wola Mieszkańców, który chciał zarejestrować listy na warszawskiej Woli. Mimo że pod każdą listą zebrano o kilkadziesiąt podpisów więcej, niż jest to wymagane przez prawo, w trzech z pięciu okręgów okazało się, że to za mało.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Dr Bartosz Rydliński: Wybory do PE? Nie doceniamy ich roli i znaczenia
Polityka
Sondaż przed wyborami do PE. Zmiana lidera, zyskuje Konfederacja
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego: kandydaci - okręg 4 (Warszawa)
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Nowy sondaż: Dobre wiadomości dla PiS
Polityka
Rząd pozbywa się pełnomocników. Jakie dziedziny stracą „swoich” wiceministrów?