Reklama
Rozwiń
Reklama

Maciej Strzembosz: Włodzimierz Czarzasty jest sprytny, ale nie fajny

Drodzy zwolennicy obecnego rządu, piszcie, jak jest: demokracja rządzi się arytmetyką. Nie mamy wyjścia. Bez tego zgniłego kompromisu stracimy władzę. Ale nie piszcie, jaki Czarzasty jest fajny, bo przyspieszacie powrót PiS do władzy – pisze Maciej Strzembosz, publicysta i producent filmowy.

Publikacja: 22.11.2025 18:03

Maciej Strzembosz: Włodzimierz Czarzasty jest sprytny, ale nie fajny

Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Czytam wypowiedzi wielu światłych ludzi, że wybór Włodzimierza Czarzastego na marszałka Sejmu, czyli drugą osobę w państwie, to dobry znak, bo Czarzasty jest w porządku, bo humanista, bo poglądy ma demokratyczne, bo będzie tamą przeciw faszyzmowi, a przede wszystkim, że w PiS są gorsi komuniści. A Włodek ma zdjęcie z Jadwigą Staniszkis i w ogóle fajnym kolesiem jest, bo miał kiedyś afro, choć teraz jest łysy.

Reklama
Reklama

Wielu z tych świeżo nawróconych na miłość do Czarzastego znam i oczom nie wierzę. Więc zwrócę się do nich osobiście: Drodzy, normalizujecie zło. Promujecie cynika, a cynizm jest przeciwieństwem wartości. De facto usprawiedliwiacie praktyki PiS, bo kwestia, czyj komunista jest gorszy, to sprawa ocenna.

Włodzimierz Czarzasty zawsze wiedział, gdzie są frukta

Nie mam też wątpliwości, że Czarzasty niszczył państwo i jego standardy, gdy jako sekretarz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a więc w konstytucyjnym założeniu ciała, które dba o wolność i apolityczność mediów, jeździł po lokalnych radiach i straszył odebraniem koncesji (w prywatnych) albo odwołaniem władz (w publicznych). A w jakiej sprawie straszył? Linii politycznej i struktury własności. A jak obsadzał podległe mu prawem kaduka stanowiska? Według linii partyjnej i interesów Stowarzyszenia Ordynacka. To organizacja jawnie lobbystyczna, założona po to, by popierać awanse dawnych kolegów z prokomunistycznych organizacji studenckich. Trudno ją uznać za coś innego niż bezczelną formę oficjalnego kolesiostwa.

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: Włodzimierz Czarzasty jak kot. Ma dziewięć żyć i zawsze spada na cztery łapy

Włodzimierz Czarzasty był niezwykle cennym nabytkiem dla PZPR. Zapisał się do niej, gdy porządni ludzie się z niej wypisywali, czyli w stanie wojennym, a konkretnie w roku 1983. Miał 23 lata i wiedział już dobrze, gdzie są frukta. Gdy miał lat 30, też wiedział, bo zapisał się do ROAD, czyli Ruchu Obywatelskiego Akcja Demokratyczna, lewicowego środowiska solidarnościowego zakładającego nową partię rządzącą, czyli Unię Demokratyczną. Ale gdy UD straciła władzę, przeprosił się ze swoim naturalnym postkomunistycznym środowiskiem i zaczął robić karierę w kręgu politycznym Aleksandra Kwaśniewskiego, dzięki któremu został członkiem KRRiT.

Reklama
Reklama

Szersza publiczność poznała Włodzimierza Czarzastego przy okazji afery Rywina

Ludzie pracujący w mediach wiedzieli aż nadto dobrze, kim jest Czarzasty, ale szersza publiczność poznała go przy okazji tzw. afery Rywina. Sens tej afery polegał na tym, że pewna grupa polityczno-biznesowa zastawiła pułapkę na Adama Michnika, bo im wchodził w biznesową szkodę. Elementy tej pułapki były chwilami groteskowe, a chwilami groźne. By sprowokować Michnika, dopisano nagle do ustawy medialnej słynne słowa „i czasopisma”. Były to przepisy dotyczące koncentracji kapitału, a grupa Agora szła wtedy jak burza, kupując na prawo i lewo, co się dało. Zmiany w ustawie utrudniały Agorze rozwój, a marzyła ona o własnej telewizji oraz Wydawnictwach Szkolnych i Pedagogicznych, o których marzyła też jednak Muza, czyli wydawnictwo Włodzimierza Czarzastego założone z pieniędzy spółki Transakcja, będącej de facto własnością PZPR.

W sprawie nagłych zmian w ustawie Michnik poszedł na skargę do premiera Leszka Millera. Miller o dopisku nic nie wiedział i kazał zmienić. Zmieniała wiceminister kultury Aleksandra Jakubowska pod dyktando Heleny Łuczywo, zastępcy Adama Michnika, na ławce na jakimś korytarzu, jakby w Warszawie mało było zacisznych gabinetów. Ale w zacisznych gabinetach nie można było zrobić zdjęcia, jak przedstawiciel prywatnej spółki dyktuje wiceministrowi zmiany w ustawie.

Po co to wszystko było tzw. grupie trzymającej władzę? Mam w tej sprawie swoją własną teorię, ale nie o tym dziś mowa. Ważne, że komisja śledcza ujawniła nie tylko naganne praktyki kompromitujące elity władzy, ale też sposób lobbystycznego działania Adama Michnika. Agora nie kupiła ani Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych, ani też nie wzięła udziału w planowanej wówczas prywatyzacji telewizyjnej Dwójki (czego się obawiali wysyłający Rywina do Michnika z absurdalną propozycją), ani też oczywiście nie kupiła Polsatu, bo ten nigdy nie był na sprzedaż, o czym wiedzieli wszyscy w mediach oprócz Adama Michnika. Wiedział to też Włodzimierz Czarzasty, który zdaniem wielu, w tym i moim, i Adama Michnika, był centralną postacią owej mitycznej grupy trzymającej władzę. Ale co trzeba mu oddać, był sprytniejszy i od Rywina, i od Jakubowskiej i niczego mu nie udowodniono. A gdy Aleksander Kwaśniewski, by ratować upadającą pod ciężarem afery partię, postanowił poświęcić Czarzastego i zaapelował o podanie się do dymisji, Czarzasty swego prezydenta i protektora olał, odpowiadając bezczelnie, choć trafnie, że ma swój rozum. I politycznie przeżył, choć skandal był niewyobrażalny.

Przed komisją grillował go szczególnie mocno poseł PiS Zbigniew Ziobro. Ale już niecałą dekadę później Czarzasty pokazał, że w interesach nie ma miejsca na obrazę i właśnie z PiS porozumiał się w sprawie wspólnego zarządzania mediami. Był to sojusz idealny, bo Ordynackiej z partią polityczną. Pierwszym chodziło o stołki, drugim o tubę polityczną. Jednym i drugim o ogranie Platformy Obywatelskiej, która wprawdzie rządziła w kraju, ale nie w telewizji, co – jak wiadomo – zdaniem polskich polityków oznacza brak pełni władzy wykonawczej.

Nowy marszałek Sejmu to przedstawiciel cyników. To bolączka polskiego życia politycznego

Taki oto człowiek został właśnie drugą osobą w państwie, oddaloną o jedno nieszczęście od Belwederu i pełnienia obowiązków prezydenta. Ocieplanie jego wizerunku przez akolitów Koalicji Obywatelskiej jest więc strzelaniem sobie w stopę. Czarzasty marszałkiem Sejmu został, bo taka była umowa koalicyjna, bez której Donald Tusk nie objąłby teki premiera. Jest więc marszałkiem nie dlatego, że jest fajny, ale dlatego, że inaczej się nie dało z racji sejmowej arytmetyki. Udawanie, że jest inaczej, że to szczery demokrata i prozachodni humanista (który po dziś dzień uważa, że Armia Czerwona wyzwoliła Polskę) jest dowodem nie tylko dzielenia przekonań z Jackiem Kurskim, że poziom głupoty twierdzenia jest drugorzędny w stosunku do ferworu promocji głupoty, „bo ciemny lud to kupi”. Jest też dowodem na to, że niektórzy ludzie nigdy niczego się nie uczą.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Kpił z Jana Pawła II, został prawą ręką marszałka. Co oznacza reaktywacja Siwca

Jednym z powodów porażki PO w 2015 r. był Michał Kamiński jako główny strateg premier Ewy Kopacz, bo pokazywał, że nic się nie liczy, jak ktoś chwilowo jest użyteczny – i że nawet miłośnik Pinocheta i spin doktor PiS może współkształtować politykę kraju rządzonego przez PO, jeśli z odpowiednią hucpą przedstawi się jako obrońca demokracji, tak jak teraz robi to Czarzasty. Kamiński gorszył, relatywizował, obrażał cynizmem. Pokazywał naocznie, że PiS nie taki zły, skoro jedna z głównych jego postaci współkształtuje politykę premier Kopacz. Więc proszę nie relatywizować teraz Czarzastego. To jest przedstawiciel cyników, a to bolączka polskiego życie politycznego, która drastycznie obniża jego jakość.

Drodzy zwolennicy obecnego rządu, piszcie, jak jest: demokracja rządzi się arytmetyką. Nie mamy wyjścia. Bez tego zgniłego kompromisu stracimy władzę. Ale nie piszcie, jaki Czarzasty jest fajny, bo przyspieszacie powrót PiS do władzy. Ba, pokazujecie, że nie ma nikogo, z kim się nie sprzymierzycie, by nie dopuścić PiS do władzy. I tym samym dostarczacie argumentów PiS do tłumaczenia, czemu tworzył kiedyś koalicję z Giertychem i Lepperem, i czemu – oby nie! – w przyszłości utworzy koalicję z Konfederacją i Braunem.

W kraju, w którym nic nie powoduje, że polityk staje się trędowatym dla innych polityków, może być tylko gorzej.

Autor

Maciej Strzembosz

Publicysta, producent filmowy i scenarzysta

Czytam wypowiedzi wielu światłych ludzi, że wybór Włodzimierza Czarzastego na marszałka Sejmu, czyli drugą osobę w państwie, to dobry znak, bo Czarzasty jest w porządku, bo humanista, bo poglądy ma demokratyczne, bo będzie tamą przeciw faszyzmowi, a przede wszystkim, że w PiS są gorsi komuniści. A Włodek ma zdjęcie z Jadwigą Staniszkis i w ogóle fajnym kolesiem jest, bo miał kiedyś afro, choć teraz jest łysy.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Barbara Socha: W obliczu kryzysu demograficznego potrzebujemy nowego kontraktu społecznego
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wszyscy się cieszą, że Włodzimierz Czarzasty jest nowym marszałkiem
felietony
Jan Zielonka: Zapomniana wojna z Covid-19
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Recepta na pewną katastrofę Europy
Materiał Promocyjny
Jak budować strategię cyberodporności
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Napierała: Po co nam dziś IPN i polityka historyczna
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama