Reklama

Stanisław Żaryn: Strategia bezpieczeństwa USA? Histeria niewskazana, niepokój uzasadniony

Histeryczne tony w debacie o Strategii Bezpieczeństwa Narodowego USA nie są uzasadnione ani potrzebne. Jednak niektóre wątki tego dokumentu budzą wątpliwości i rodzą ryzyka na przyszłość.

Publikacja: 15.12.2025 19:52

Stanisław Żaryn: Strategia bezpieczeństwa USA? Histeria niewskazana, niepokój uzasadniony

Foto: REUTERS/Aaron Schwartz

Amerykańska strategia bezpieczeństwa to jasny sygnał, że Stany Zjednoczone odchodzą od koncepcji misyjnej, czy taktyki „strażnika globalnego ładu”. Zamiast tego piszą o kalkulacjach, wpływie danej relacji na interesy Stanów, rachubie zysków i strat. Wskazują jednoznacznie, że nie każdy region/kraj na świecie będzie mógł liczyć na aktywną postawę Stanów w sytuacji kryzysu. Wniosek – przed decyzją o zaangażowaniu Waszyngton będzie kalkulować czy ono się Ameryce opłaca i jakie potencjalne zyski przyniosą dane działania.

Ten wątek sam w sobie nie jest może niczym szczególnym – każdy kraj liczy na realizację własnych interesów także w relacjach z państwami partnerskimi – jednak w połączeniu z zawartą w dokumencie sugestią, że Stany Zjednoczone będą chciały zmienić swoje podejście do relacji bilateralnych oraz multilateralnych oraz powinności wobec partnerów, rodzi niepokój. Dokument sugeruje, że obecność państwa sojuszniczego w NATO nie generuje dla Stanów obowiązku zaangażowania na rzecz jego obrony – te powinności będą wynikały z wspomnianej kalkulacji. To podważenie gwarancji sojuszniczych NATO, które będzie prowadziło do osłabiania wizerunku Sojuszu jako pewnego gwaranta pomocy. Bowiem dokument mówi, że to od realizacji interesów Stanów Zjednoczonych będzie zależała decyzja o ich zaangażowaniu w jakikolwiek kryzys.

Czytaj więcej

Roman Kuźniar: Strategia predatora, czyli jak USA zmieniają swoje podejście do wojny

Transakcyjny model prowadzenia polityki zagranicznej

Wizja prezentowana w tej Strategii jest więc również niepokojąca dla Polski. Nasz kraj jest przez prezydenta Trumpa traktowany jako szczególne państwo, bliski współpracownik. Jednak w Strategii nie ma żadnych wyłączeń od logiki opisanego w niej postępowania. Jeśli Polska będzie potrzebowała pomocy to również na decyzje nas dotyczące będzie rzutować rachunek zysków i strat. Sytuacja Polski jest jeszcze w miarę dobra, ale już mniejszych krajów wschodniej flanki NATO wydaje się dość trudna, gdy ten dokument przełoży się na praktykę dnia codziennego. Warto zaznaczyć, że nawet w wątku dotyczącym strategicznego partnera USA, Tajwanu – Strategia wskazuje na wymiar gospodarczy potencjalnej chińskiej agresji na wyspę. Dokument mówi, że miałaby ona bardzo poważne konsekwencje dla łańcucha dostaw oraz gospodarki USA. Sugeruje więc, że to nie zasady, wartości czy sojusznicze powinności, mają być najważniejszym motorem zainteresowania Ameryki.

Stany Zjednoczone wskazują, że będą współpracować z państwami narodowymi, a od Europy oczekują realizacji pewnych korekt dotyczących rozwoju gospodarczego oraz militarnego

Reklama
Reklama

Przyjęcie transakcyjnego modelu prowadzenia polityki zagranicznej rodzi zagrożenie, że kalkulacje przed podjęciem decyzji o interwencji będą również obejmowały wyliczenia dotyczące potencjalnych strat w związku z napięciami w kontaktach z innymi krajami. To pokazuje, że w modelu transakcyjnym polityki zagranicznej znacznie większą niż do tej pory rolę będzie miała wizja utraconych korzyści ze współpracy z partnerami, którzy są źródłem napięć w danym regionie. Słowem, interwencja, pomoc i zaangażowanie będzie zależne od wpływu kryzysu i jego rozwiązania na interesy USA, ale także od potencjalnych korzyści/strat będących następstwem pomocy USA. To buduje dodatkowe ryzyka. Wygląda to tak, jakby amerykańskim myśleniem opartym o wizję ze Strategii Bezpieczeństwa Narodowego kierowała logika „kto zapłaci więcej, ten będzie miał wpływ na decyzje USA”. Dla krajów o średnim i małym potencjale jest to rzeczywistość bardzo trudna i niebezpieczna. Szczególnie, gdy leżą one w regionach narażonych na imperializm silniejszych państw trzecich.

Czytaj więcej

Leon Komornicki o strategii bezpieczeństwa USA: Też bym tak robił

Chińskie zagrożenie

Stany Zjednoczone sugerują poważne przedefiniowanie kierunków swojej polityki. Wprost mówi się o powrocie do Doktryny Monroe'a, tj. dużo mocniejszym skupieniu się na Ameryce Łacińskiej. Strategia operuje pojęciem „Zachodnia Półkula”, która została bardzo wyeksponowana, skupia się na konkurencji z Chinami. Widać także plan osłabienia zaangażowania w Europie oraz na Bliskim Wschodzie. Afryka właściwie w tej wizji nie istnieje.

Europa została mocno skrytykowana głównie z racji ideologii lewicowych, które niszczą potencjał krajów Unii Europejskiej. Stany Zjednoczone wskazują, że będą współpracować z państwami narodowymi, a od Europy oczekują realizacji pewnych korekt dotyczących rozwoju gospodarczego oraz militarnego. Można się spodziewać odejścia od współpracy z UE na rzecz poszczególnych państw europejskich. I to tylko niektórych. Wśród tych, które USA chcą wyróżnić, znalazła się – przynajmniej deklaratywnie – Polska.

Napięcia na linii Stany Zjednoczone–Unia Europejska będą dla nas generowały polityczne problemy, ale w układance wynikającej ze Strategii nie to jest problemem. USA w sposób oczywisty pozostawiają lukę dotyczącą Rosji, oceny jej polityki i zagrożeń. Powstaje wrażenie, że Waszyngton chce pozostawić sobie możliwość współdziałania z Moskwą. O Chinach strategia mówi jednoznacznie: stanowią zagrożenie, z którym USA zamierzają walczyć. Co ciekawe, w tym rozdziale pomija się oczywisty dla wszystkich fakt współpracy Chin i Rosji. Mowa za to o podejmowaniu działań w wielu krajach przeciwko chińskiej ekspansji. Strategia krytykuje również Europę za to, że dała się zbyt zdominować Chinom. To sytuacja jasna i przejrzysta. USA traktują Chiny jako zagrożenie i rywala.

Stany Zjednoczone odchodzą od dotychczasowego sposobu prowadzenia polityki międzynarodowej. W nowym modelu znacznie więcej do powiedzenia będzie miała kalkulacja, zyski i straty oraz gra mocarstw

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Wizja Trumpa czyli Putina

Na drodze do resetu z Rosją

Co innego wynika z tez dotyczących Rosji. Nie ma w Strategii żadnej większej refleksji nad jej działaniami. Nie ma wskazania, że Rosja jest zagrożeniem, ani przyczyną destabilizacji i chaosu. Nie wspomina się o tym, że USA będą przewodzić globalnej strategii zwalczania rosyjskich wpływów. Wynika z niej jedynie, że USA dostrzegają kryzys w relacjach Europy i Rosji (bez wskazania źródeł), który musi rozwiązać amerykańska dyplomacja, gdyż istnieje ryzyko jego eskalacji. Mówi się wprost, że Ameryka zamierza „zarządzać” relacjami Europy i Rosji.

Brak wskazania, że Rosja jest zagrożeniem – pomimo iż wielokrotnie atakowała hybrydowo państwa NATO, prowadzi wojnę i stale destabilizuje USA oraz państwa europejskie – sugeruje, że Waszyngton liczy na powrót do relacji polityczno-gospodarczych z Rosją. A jeśli USA mają zamiar „zarządzać” stosunkami Europy i Rosji, powstaje wątpliwość, jak te stosunki mają wyglądać, skoro USA wyciągają w kierunku Rosji rękę z ofertą polityczno-gospodarczych relacji.

Niestety budzi to obawę, że Stany Zjednoczone będą chciały być katalizatorem polityki resetu z Rosją, co oznaczałoby pójście śladem administracji Baracka Obamy sprzed kilkunastu lat. Pojawia się niewysłowione przekonanie, że Rosję da się ucywilizować, a USA, dzięki swojej potędze będą w stanie postawić Moskwie takie warunki (i ich pilnować), by nie zagrażała ona amerykańskim interesom, ale jednocześnie nie musiała ponosić konsekwencji swojej agresji. Niestety można mieć pewność, że Rosja natychmiast zacznie szukać możliwości rozgrywania USA i Europy, by realizować swoje – do cna wrogie – zamiary wobec Zachodu.

Błędy w założeniach i decyzjach strony amerykańskiej widać także w podejściu do wojny Rosji z Ukrainą. Strategia w sposób jednoznaczny wskazuje, że celem na europejskim teatrze działań jest przede wszystkim zakończenie działań wojennych. W praktyce ten plan wygląda jak przymuszenie Ukrainy do zawieszenia broni lub odcięcie pomocy dla Ukrainy. Sposób prowadzenia negocjacji jest ewidentnie korzystny dla Rosji. To ona jest od dawna w ofensywie, to ona atakuje Ukrainę. Jeśliby Ukraina miała w tych negocjacjach być równoprawnym graczem – należało najpierw dać jej broń, wzmocnić, dać zgodę na uderzenia w Rosję czym można, należało wymusić realną pomoc od państw europejskich – i dopiero wtedy naciskać na obie strony, by usiadły do stołu.

Koncepcja prowadzenia tych negocjacji niestety nie jest optymalna. I wydaje się korzystna dla Rosji, która dziś nie ma powodu, by cokolwiek z kimkolwiek negocjować. Od wielu miesięcy ma dominującą pozycję i skutecznie posuwa się do przodu na froncie. Nie pojawiły się pomysły na realne „przyciśnięcie” Rosji i zmuszenie jej do zawieszenia broni.

Reklama
Reklama

Przyszłość relacji Polski i Stanów Zjednoczonych

Polska w Strategii Bezpieczeństwa Narodowego USA nie ma złej pozycji. Założenia opisane powyżej generują ryzyka i zagrożenia. Ale widać również konkretne punkty zaczepienia, które mogą dać nam szansę na umocnienie naszej pozycji. Jesteśmy krajem, który wypełnia cechy „zdrowej” demokracji, Polska jest oparta o wartości konserwatywne, odrzucamy wiele absurdalnych polityk widocznych w lewicowo-liberalnej agendzie, co pozwala nam budować mosty z USA. Byliśmy wiele razy pokazywani jako wzór w NATO. Jednak do dziś nie przełożyło się to na konkrety.

Czytaj więcej

Polska w pułapce Donalda Trumpa. Nowa doktryna USA

Nie mamy jasności w kwestii obecności amerykańskiej w Polsce i perspektyw na przyszłość. A wiemy już, że położenie państwa na wschodniej flance NATO nie musi już wcale być czynnikiem przesądzającym. Amerykanie ogłosili już decyzję o redukcji kontyngentu wojskowego w Rumunii. Cięcia dotyczyć mają również środków dla republik nadbałtyckich. To oznacza, że także Polska może mieć wątpliwości, co do przyszłego zaangażowania amerykańskiego w naszym kraju. Dobrze byłoby, gdyby strona amerykańska przedstawiła konkretny plan i ofertę dla nas.

Nowa Strategia Bezpieczeństwa Narodowego USA będzie w najbliższych miesiącach i latach realizowana na poziomie konkretnych, codziennych decyzji taktycznych. Jednak już dziś widać, że doszło do zmiany filozofii działania państwa amerykańskiego. Stany Zjednoczone odchodzą od dotychczasowego sposobu prowadzenia polityki międzynarodowej. W nowym modelu znacznie więcej do powiedzenia będzie miała kalkulacja, zyski i straty oraz gra mocarstw. To niekorzystna perspektywa dla państw wschodniej flanki NATO, która ma prawo budzić niepokój. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że tylko amerykańskie gwarancje i zaangażowanie mają wiarygodność w oczach Rosji, nasz cel powinien być jasny – skonstruować ofertę dla USA taką, by realnie wiązała przyszłość Polski z amerykańskim interesem.

W Strategii jest furtka mówiąca, że państwa uznane za strategicznych partnerów mogą liczyć na amerykański militarny parasol ochronny, na wzmocnienie kontraktami wojskowymi i dobre stosunki bilateralne. Polska musi z tego skorzystać. I to jak najszybciej, bo filozofia Strategii budzi wątpliwości.

Reklama
Reklama

Stanisław Żaryn

prezes Fundacji Instytut Bezpieczeństwa Narodowego, były zastępca ministra-koordynatora służb specjalnych (2022-2023)

Analiza
Rusłan Szoszyn: Łukaszenko uwolnił opozycjonistów. Co to oznacza dla Białorusi
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Świat jako felieton Donalda Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Czy Grzegorz Braun nauczy Jarosława Kaczyńskiego odpowiedzialności?
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Ostatnia wojna Europy
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Nowa hierarchia politycznych celów USA
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama