Od ponad dziesięciu lat na Białorusi działają dwa Związki Polaków – prorządowy i niezależny. Ten pierwszy działa legalnie i jest uznawany przez władze w Mińsku. Drugi, uznawany przez Warszawę, działa w podziemiu. Taka sytuacja tworzy od lat najbardziej wrażliwy temat polsko-białoruskich relacji. Szef białoruskiej dyplomacji podczas swojej ostatniej wizyty w Polsce zadeklarował, że władze w Mińsku „rozwiążą ten problem".
– W naszych stosunkach z polskimi przyjaciółmi są delikatne kwestie, także związane z funkcjonowaniem nieoficjalnego Związku Polaków na Białorusi. Utrzymujemy w tej sprawie ścisły kontakt z polską ambasadą, z MSZ. Prędzej czy później rozwiążemy ten problem – powiedział niedawno w rozmowie z „Rz" szef MSZ Białorusi Uładzimir Makiej.
Nie damy się podbić
Szef białoruskiej dyplomacji zasugerował, że pomiędzy Mińskiem a Warszawą toczą się zakulisowe rozmowy odnośnie do uregulowania kwestii niezależnego Związku Polaków na Białorusi. Z kolei polskie MSZ sprawy komentować nie chce. – Utrzymujemy bezpośrednie kontakty ze środowiskami polskimi na Białorusi – mówi „Rz" rzecznik prasowy MSZ Joanna Wajda. W Grodnie, gdzie mieszka najwięcej Polaków na Białorusi, nie spodziewają się przełomu w tej sprawie.
Szefowa Rady Naczelnej zdelegalizowanego przez białoruskie władze ZPB Andżelika Borys twierdzi, że kilkakrotnie bezskutecznie zwracała się do prezydenta Aleksandra Łukaszenki z propozycją uregulowania kwestii Polaków na Białorusi. – Dotychczas władze w Mińsku takiej chęci nie przejawiały. Dobrze, że się pojawiła, ale ważne, by w tych zakulisowych grach zostały uwzględnione nasze interesy – mówi „Rz" Borys.
– Obecnie krąży pomysł, który pojawiał się jeszcze w 2010 roku odnośnie do połączenia dwóch organizacji. Jest to bardzo szkodliwa idea, która doprowadzi do likwidacji ruchu polskiego. Jak twierdzi, takie rozwiązanie białoruskie władze proponują Warszawie od kilku lat. – Chcą się też pozbyć wszystkich „niewygodnych" działaczy związku, w tym mnie. Władze w Mińsku chętnie wskażą polskiej stronie osoby, które staną na czele tak zwanego zjednoczonego ZPB. My nie godzimy się na taki układ, chcemy pozostać organizacją niezależną, zarówno od polskiego MSZ, jak i od władz Białorusi – twierdzi Borys.