Szykuje się zmiana w kierownictwie policji – na emeryturę z końcem roku ma odejść obecny komendant główny nadinsp. Jarosław Szymczyk, a na jego następcę jest typowany Paweł Dobrodziej (obecny wiceszef KGP) – „Rzeczpospolita” potwierdziła tę informację w kilku źródłach. Tyle że to Dobrodziejowi podlega Biuro Współpracy Międzynarodowej i pion poszukiwań, które dały „plamę” w sprawie listu gończego za handlarzem respiratorami Andrzejem Izdebskim – w system poszukiwawczy wprowadziły jego dane pośmiertnie. Sprawę ujawniła „Rzeczpospolita”.
Wpadki wicekomendanta
Gen. Szymczyk szefuje polskiej policji od ponad sześciu lat (od kwietnia 2016 r.). Dobrodziej jest jego najbliższym współpracownikiem. – To jego prawa ręka. Szymczyk chce, by to on go zastąpił i takie plany rzeczywiście są. To realne, bo Dobrodziej jest dobrze oceniany przez szefa MSWiA – mówi nam jeden z wysokich oficerów resortu.
Kandydatura Dobrodzieja była ustalona z ministrem Kamińskim, tyle że dziś są wątpliwości, czy nie zmiecie jej „afera respiratorowa”. W KGP podlega mu bowiem biuro: kryminalne, wywiadu i informacji kryminalnych oraz międzynarodowej współpracy policji, które odpowiada za poszukiwania.
Czytaj więcej
Służby wyjaśniają, dlaczego fiaskiem skończyły się poszukiwania handlarza respiratorami. W KGP mówi się o dymisji osób, które odpowiadały za sprawę.
Nadinsp. Dobrodziejowi w awansie nie zaszkodziły wcześniejsze wpadki policji. Kiedy jeszcze był komendantem stołecznym, do aresztu trafiło całe podlegające mu kierownictwo warszawskiego wydziału samochodowego – bo „pompowało” statystyki, aby brać premie za rozwiązywanie spraw. To także Dobrodziej formalnie był odpowiedzialny za kontrowersyjne działania policji podczas protestów kobiet w stolicy – gdy na demonstrantów wysłano antyterrorystów z pałkami i użyto gumowych kul, przez co doszło do tragedii (zraniono fotoreportera). Teraz dochodzi jego najnowszy blamaż – w sprawie handlarza respiratorami. Czy to zastopuje jego awans?
– Trudno dziś rozstrzygnąć, sprawa jest dynamiczna. Wszystko jest w głowie i długopisie ministra Kamińskiego. Jeśli uzna, że ta osoba będzie jednak ciążyć wizerunkowo, to ją poświęci – ocenia Wiesław Szczepański, szef sejmowej komisji spraw wewnętrznych, poseł Lewicy. Gen. Szymczyka jako szefa policji ocenia pozytywnie. – To policjant z krwi i kości, niestety w czasie gdy kierował formacją, policja została upolityczniona – zaznacza. Ale zauważa, że gen. Szymczyk trafił na wyjątkowo trudne czasy dla policji: pandemia, kontrole osób na kwarantannie, potem sytuacja na granicy polsko-białoruskiej i tysiące funkcjonariuszy zaangażowanych w jej obronę, a teraz – obciążenie związane z wojną w Ukrainie. – Oceniając szefa policji, nie można o tym zapomnieć – dodaje Szczepański.
Czytaj więcej
Widać, że przez długie miesiące nikt nie chciał zatrzymać i ściągnąć Andrzeja Izdebskiego do kraju - mówi gen. Adam Rapacki, były wiceszef polskiej policji i wiceminister spraw wewnętrznych w latach 2007-12.
– To, że odchodzi teraz, to znak, że jest wypalony i nie wierzy w zwycięstwo PiS – ocenia jeden z naszych rozmówców.
Ostatnie absorbujące policję czasy skumulowały liczbę nadgodzin gen. Szymczyka. Ma mieć ich blisko 300. Zgodnie z prawem mogą mu zostać wypłacone – może otrzymać ćwierć miliona złotych, a więc roczną pensję. Zgodnie z prawem.
Długa lista winnych
Lista organów i służb, które dopuściły się zaniedbań i nie spieszyły się ścigać handlarza respiratorami, jest długa. Prokuratura zbyt późno – bo dopiero 25 maja br. – wystosowała do KGP wniosek o wpisanie Izdebskiego na listę osób poszukiwanych tzw. Czerwoną Notą – choć przepadł on w październiku 2021. r. Z kolei Biuro Międzynarodowej Współpracy Policji mimo wniosku prokuratury nie wszczęło od razu – choć powinno – poszukiwań handlarza zasłaniając się tym, że w SIS II jest już wpis złożony przez ABW, która szukała majątku Izdebskiego.
To był ewidentny policyjny błąd. ABW swój wpis wycofała w czerwcu – wtedy KGP wprowadziła Izdebskiego do bazy poszukiwanych, kiedy już nie żył.
W KGP za zaistniałą sytuację ma odpowiadać wicedyrektor BWMP odpowiedzialny za pion operacyjny oraz naczelnik w tym biurze z wydziału wsparcia poszukiwań.
– Doszło do nieprawidłowości proceduralnych. Przez zwłokę, nie wiadomo celową czy wynikającą z niedbalstwa, policja wprowadziła Izdebskiego w system poszukiwawczy pośmiertnie. To kompromitacja – uważa nasze źródło w policji. – Twierdzenie, że przeszkadzał wpis ABW, wygląda na pretekst – dodaje.
Musimy wiedzieć, czy Izdebski to był „element państwowy”, czy też firma prywatna
Marek Biernacki
ABW obecnie prowadzi swoje czynności w instytucjach i służbach, które w jakikolwiek sposób zajmowały się sprawą handlarza respiratorami. W dwóch niezależnych źródłach potwierdziliśmy, że zabezpiecza wszelkie dokumenty.
O tym, że minister Kamiński dał zielone światło na rozliczenie afery, napisał Onet, ujawniając, że ABW prowadziła tajną operację związaną z zakupem respiratorów i rozpracowywała związki Izdebskiego z Piotrem Krawczykiem – szefem Agencji Wywiadu, który trzy tygodnie temu zrezygnował ze stanowiska. – W interesie państwa jest tą sprawę wyjaśnić do końca. Musimy wiedzieć, czy Izdebski to był „element państwowy”, czy też firma prywatna – podkreśla Marek Biernacki, poseł KP, były szef MSWiA i koordynator służb specjalnych.