Reklama
Rozwiń
Reklama

Maciej Miłosz:: Kupujemy okręty, czyli gospodarka, głupcze!

A jednak się da! Po prawie 15 latach udało się doprowadzić do końca program zakupu okrętów podwodnych Orka. I sposób, w jaki to zrobiliśmy jest, dla odmiany, warty uznania.

Publikacja: 01.12.2025 05:00

Wicepremier, Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz podczas uroczystych obchodów Święta

Wicepremier, Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz podczas uroczystych obchodów Święta Marynarki Wojennej w Morskim Porcie Wojennym w Świnoujściu

Foto: PAP/Jerzy Muszyński

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego procedura zakupu okrętów podwodnych przez Polskę jest nietypowa?
  • Jakie czynniki gospodarczo-przemysłowe były kluczowe w procesie wyboru dostawcy okrętów?
  • W jaki sposób umowa na okręty podwodne może wpłynąć na polską gospodarkę i przemysł obronny?

Epopeja braku motywacji i zwyczajnej nieudolności kolejnych rządów obu głównych opcji politycznych została wreszcie zakończona. W środę wicepremier minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz ogłosił, że kupujemy okręty podwodne w Szwecji. Przy dobrych wiatrach, jeszcze tylko kilka lat, kilkanaście miliardów złotych i trzy nowe okręty podwodne zawiną do polskich portów i wejdą do służby w Marynarce Wojennej.

Z punktu widzenia zdolności wojskowych jest to zakup istotny. Jednak warto też przypomnieć, że wśród polityków, ekspertów, a nawet żołnierzy, znajdą się tacy, którzy uznają, że mamy znacznie bardziej pilne potrzeby sprzętowe, a główne zagrożenie jest jednak lądowe. Geografii nie oszukasz.

Konkurencja jest dobra

Jednak ten ruch na pewno warto docenić z co najmniej dwóch powodów.

Po pierwsze, jest to najbardziej konkurencyjne postępowanie na „duży”, czyli liczony w miliardach złotych, zakup sprzętu wojskowego od lat. W ostatnim czasie czołgi, armatohaubice, śmigłowce czy samoloty kupowaliśmy często w ramach procedury „Pilnej Potrzeby Operacyjnej”, która delikatnie pisząc, nie promuje konkurencyjności. Robiło tak PiS, robiła tak obecna koalicja rządząca.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Co dalej z okrętami podwodnymi dla Polski?

Tym razem mieliśmy sześciu oferentów, z których każdy złożył ofertę i można nawet uwierzyć, że każdy z nich miał szansę wygrać. Choć z powodów politycznych, jedni większą, inni mniejszą. Np. trudno sobie było wyobrazić sytuację, w której rząd nagle powie, że kupujemy okręty „od Niemca”. Wewnętrzna cena polityczna byłaby duża. Ale też nasi zachodni sąsiedzi ułatwili zadanie rządzącym politykom, ponieważ nie przedstawili najbardziej korzystnej oferty. Za to wybór Szwecji szczególnych kontrowersji pod względem politycznym nie budzi. Choć też znajdą się tacy, którzy będą krytykowali sam okręt i jego zdolności.

Korzyści gospodarcze jeszcze lepsze

Ale tu dochodzimy do drugiego powodu, dlaczego to postępowanie trzeba docenić: przy wyborze okrętów podwodnych ważną, być może nawet najważniejszą, kwestią była ta gospodarczo-przemysłowa. Polski rząd, chyba po raz pierwszy, komunikował tak otwarcie, że oczekujemy w zamian za ten kontrakt, by państwo, które go będzie realizować, złożyło zamówienia w polskiej zbrojeniówce. To znacznie bardziej opłacalne niż offset, czyli zakup technologii za pieniądze, które to przecież my, podatnicy, musimy zapłacić, czyli de facto dotowanie kilku zakładów zbrojeniowych. Jeśli eksportujemy uzbrojenie, to firmy, które to robią, płacą w Polsce podatki. Wtedy zyskujemy wszyscy.

Takie przestawienie wajchy na wymuszenie zakupów u nas i postawienie punktu ciężkości na współpracę gospodarczą, w tym wypadku polsko-szwedzką, w dłuższej perspektywie czasowej na pewno nam się opłaci. Bo silna gospodarka jest podstawą silnej armii i zdolności państwa do obrony.

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego procedura zakupu okrętów podwodnych przez Polskę jest nietypowa?
  • Jakie czynniki gospodarczo-przemysłowe były kluczowe w procesie wyboru dostawcy okrętów?
  • W jaki sposób umowa na okręty podwodne może wpłynąć na polską gospodarkę i przemysł obronny?
Pozostało jeszcze 91% artykułu

Epopeja braku motywacji i zwyczajnej nieudolności kolejnych rządów obu głównych opcji politycznych została wreszcie zakończona. W środę wicepremier minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz ogłosił, że kupujemy okręty podwodne w Szwecji. Przy dobrych wiatrach, jeszcze tylko kilka lat, kilkanaście miliardów złotych i trzy nowe okręty podwodne zawiną do polskich portów i wejdą do służby w Marynarce Wojennej.

Z punktu widzenia zdolności wojskowych jest to zakup istotny. Jednak warto też przypomnieć, że wśród polityków, ekspertów, a nawet żołnierzy, znajdą się tacy, którzy uznają, że mamy znacznie bardziej pilne potrzeby sprzętowe, a główne zagrożenie jest jednak lądowe. Geografii nie oszukasz.

/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Eksperci: Nie wysokość, ale jakość. Dlaczego polskie podatki szkodzą gospodarce?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Opinie Ekonomiczne
Strategia, która COŚ zmienia
Opinie Ekonomiczne
Kiedy w końcu na emeryturę? Miejsce pracy decyduje za nas
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Wyścig Rosji z czasem
Opinie Ekonomiczne
Złoto dla tych, którzy docenią silversów
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama