– Wynika z tego, że pracodawca, który zamierza sfinansować szczepienie przeciwko grypie, powinien sprawdzić, czy można je uznać za obowiązkowe działanie profilaktyczne. Jeśli nie można, fiskus każe je opodatkować. Tak jest także w zawodach, w których kontaktujemy się z innymi ludźmi i ryzyko zakażenia jest większe, chociażby w placówkach usługowych czy sklepach – podkreśla Joanna Narkiewicz-Tarłowska.
Miało być liberalnie
Czy podejście skarbówki nie powinno się zmienić w dobie koronawirusa? Ministerstwo Finansów zapowiadało, że liberalnie podejdzie do świadczeń związanych z epidemią, a wątpliwości będzie rozstrzygać na korzyść podatników. I zgadzało się, że nieopodatkowane są różne świadczenia dla pracowników, np. testy na Covid-19 czy środki ochronne: maseczki, rękawiczki, płyny.
– Jak jednak widać, podejście fiskusa w sprawie rozliczenia szczepionek na grypę na razie się nie zmieniło – podsumowuje Joanna Narkiewicz-Tarłowska.
Opinia dla „Rzeczpospolitej"
Marek Gadacz, doradca podatkowy, partner w Crido
W czasie gdy wszyscy walczą z koronawirusem, opodatkowanie szczepionki na grypę jest, mówiąc łagodnie, nieeleganckie. Przecież oczywiste jest, że państwu powinno zależeć na tym, aby chorych było jak najmniej. Grypa ma podobne objawy jak Covid-19 i fala zachorowań może zdezorganizować służbę zdrowia. Pracodawcy, którzy decydują się zaszczepić swoich pracowników, wyręczają w pewnym sensie budżet państwa. Nawet jeśli Ministerstwo Finansów uważa, że szczepionka na grypę jest przychodem, powinno wprowadzić okresowe zwolnienie z PIT. Albo wydać interpretację ogólną wyłączającą opodatkowanie. Argumentując, tak jak przy testach na koronawirusa, że jest to świadczenie w interesie pracodawcy.
Przy okazji warto przypomnieć, że daniny nie muszą płacić osoby z podwyższonych grup ryzyka, którym rząd sfinansuje szczepionkę.