Telemarketer, doradca biznesowy, dentysta, inspektor nadzoru i brukarz. Co ich łączy? Wszyscy mają problemy ze słuchem i wszystkim skarbówka pozwoliła rozliczać w kosztach aparaty.
Zacznijmy od telemarketera, on bowiem czekał najdłużej na pozytywną interpretację. Wystąpił o nią już cztery lata temu. Tłumaczył skarbówce, że aparat słuchowy jest mu niezbędny w działalności, ponieważ w jego zawodzie cały czas trzeba się kontaktować z klientami. Czasami przeprowadza nawet kilkaset rozmów dziennie i musi wszystko bardzo dobrze słyszeć. Bez aparatu jest to niemożliwe, ma bowiem ubytek słuchu i ciężko mu zrozumieć klientów o różnych barwach i tonacjach głosu, a często nawet z problemami logopedycznymi.
Co na to fiskus? W 2020 r. okazał się nieczuły na argumenty przedsiębiorcy. Uznał, że zakup aparatu to wydatek osobisty, i nie zgodził się na rozliczenie kosztów. Pod koniec maja 2024 r. zmienił zdanie. Teraz przyznaje, że aparat pomaga w kontaktach z klientami, tak więc wydatki na jego zakup „pozostają w związku przyczynowym z prowadzoną działalnością gospodarczą” (interpretacja zmieniająca nr DOP3.8220. 31.2024.HTCE).
Klienci dbają o poufność...
Szybciej poszło przekonanie skarbówki przedsiębiorcy, który zajmuje się doradztwem biznesowym. Musi brać udział w konferencjach, wieloosobowych naradach i spotkaniach, w czasie których uczestnicy, ze względu na poufność omawianych zagadnień, często ściszają głos. Tymczasem przedsiębiorca, jak podkreślił we wniosku, dobrze słyszy tylko bardzo głośną mowę. Słowa wypowiadane z normalną dla rozmów biznesowych głośnością są już dla niego w dużym zakresie niezrozumiałe, natomiast mowa cicha praktycznie pozostaje poza jego zasięgiem. Dlatego zainwestował w aparaty. Twierdzi, że bez nich nie może zarabiać na życie.
Fiskus nie miał wątpliwości, że wydatki na ich zakup są podatkowym kosztem. „Zastosowanie aparatów słuchowych przekłada się na utrzymanie i zabezpieczenie przychodów w działalności gospodarczej” – przyznał w interpretacji nr 0113-KDIPT2-1.4011.257. 2024.2.MAP.