Złe wieści dla podatników, którzy liczyli, że fiskus nie będzie mógł kwestionować bieżących korzyści podatkowych wynikających z czynności dokonanych na długo przed wprowadzeniem tzw. klauzuli o unikaniu opodatkowania. We wtorek Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że co do zasady jest to możliwe.
Obrona firmy...
Spór dotyczył jednej z największych spółek z branży telekomunikacyjnej. Jej problemy zaczęły się, gdy kilka miast zaczęło szukać sposobu na wyegzekwowanie od niej podatku od nieruchomości za lata 2016–2018.
Tym sposobem była tzw. klauzula o unikaniu opodatkowania. Włodarze miast byli przekonani, że dla spółki może być wydana decyzja z jej zastosowaniem i wystąpili do szefa Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) o przejęcie postępowań. Konkretnie chodziło o korzyści, jakie spółka odnosiła w podatku od nieruchomości w związku z bardzo historycznym zdarzeniem, tj. transakcją przeprowadzoną w styczniu 2009 r. Wówczas jej poprzednik sfinalizował transakcję zbycia i leasingu zwrotnego infrastruktury telekomunikacyjnej z firmą zależną. Jednym z jej „skutków ubocznych” było znaczące obniżenie podstawy opodatkowania infrastruktury. To rocznie w skali kraju dawało ponad 100 mln zł oszczędności w podatku od nieruchomości. Umowa została podpisana na dziesięć lat i miesiąc.
I to przyniosło skutek. Szef KAS zgodził się, że transakcja z 2009 r. była sztuczna i została dokonana wyłącznie w celu osiągnięcia korzyści podatkowej, która jest sprzeczna z przedmiotem i celem ustawy podatkowej. Skorzystał z możliwości, jaką daje klauzula, i określił podatek tak jakby transakcji z 2009 r. w ogóle nie było.
Spółka zaczęła się bronić. Podkreślała, że operacja sprzed lat nie miała na celu unikania opodatkowania. Miała związek z bezprecedensowym na polskim rynku sporem z UKE. I to on, a nie oszczędności podatkowe, był powodem operacji.