Polskie firmy coraz częściej inwestują w alternatywne źródła energii, nie robi to jednak wrażenia na fiskusie. Potwierdzają to sprawy, którymi we wtorek zajmował się Naczelny Sąd Administracyjny.
Chodziło o wnioski o interpretację. Trzy spółki wyjaśniły w nich, że zostały powołane w celu wzniesienia oraz wykorzystywania sztucznych wysp na Bałtyku. W wyniku inwestycji na morzu mają powstać farmy wiatrowe, które będą produkować energię ze źródeł odnawialnych.
Firmy tłumaczyły, że możliwość wznoszenia sztucznych wysp na morzu podlega ustawie o obszarach morskich. Niezbędne jest do tego pozwolenie w formie decyzji na 30 lat. Trzeba za nie zapłacić, a opłata jest pobierana etapowo. Tak powstał spór o sposób rozliczenia w koszty opłat ponoszonych za wydanie pozwolenia.
Fiskus uznał, że na wstępnym etapie inwestor nie ponosi kosztów, które można zaliczyć do wartości początkowej wytworzonego środka trwałego. Opłaty można będzie uznać za koszty na zasadach ogólnych, ale po spełnieniu przesłanek z art. 15 ust. 1 ustawy o CIT.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, a ostatecznie sąd kasacyjny nie podzieliły tego stanowiska. NSA zauważył, że w przypadku budowy farm wiatrowych na morzu sporne opłaty są obligatoryjne. Bez nich niemożliwe byłoby rozpoczęcie inwestycji. A skoro tak, to są to wydatki dotyczące wytworzenia środka trwałego. Jak podkreślała sędzia NSA Anna Dumas, w tym przypadku nie ma znaczenia, czy część opłaty jest ponoszona na wczesnym etapie inwestycji. Kryterium czasowe nie ma znaczenia, istotne jest kryterium związku. Wyroki są prawomocne.