Plus Minus: Całe życie obracała się pani po lewej stronie sceny politycznej, a wylądowała pani pośród liberałów i konserwatystów.
Tak bym nie powiedziała – po pierwsze, jako koalicjantka i szefowa socjaldemokratycznej partii. Po drugie, o koleżankach i kolegach też bym nie powiedziała, że są tam sami liberałowie i konserwatyści. PO bardzo się zmieniła i przesunęła w lewo. Zresztą naszą intencją, Inicjatywy Polskiej, gdy wchodziliśmy do Koalicji Obywatelskiej, było popchnięcie całej tej formacji w lewo, co nam się udało. Rzeczywiście, polityka społeczna, zmiany zachodzące w społeczeństwie zawsze były w kręgu zainteresowania całej mojej rodziny. Są takie domy społeczników-aktywistów i taki był nasz. Moja matka była przewodniczącą Ligi Kobiet Polskich, ale też od 1993 roku posłanką na Sejm i współzałożycielką Unii Pracy. Takie poglądy były mi najbliższe. Współpracowałam z Federacją na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, a w pewnym momencie włączyłam się w działalność młodzieżówki Unii Pracy, co też było naturalne, bo niejedną kampanię wyborczą spędziłam na wyjazdach z mamą, gdzie poznawałam młodych ludzi zaangażowanych politycznie.